Cały świat w jednym gramie

Aleksandra Pietryga

GN 34/2020 |

publikacja 20.08.2020 13:35

Najgorsze, co można zrobić, to udawać, że nic się nie stało. Kobiety po stracie skarżą się, że nikt nie widzi w nich matek. Tak, jakby ich dziecka nigdy nie było. A przecież ono istniało, miało swoją krótką historię, swoje 6 milimetrów...

Agnieszka Radzikowska i Dariusz Chojnacki  na planie serialu. Kadr z „6 mm” Agnieszka Radzikowska i Dariusz Chojnacki na planie serialu.

Ruda kobieta w sportowym stroju biegnie leśną ścieżką. Na skraju lasu stoi dziecięcy wózek. Kobieta przystaje, patrzy. Po chwili wahania pochyla się i wyjmuje z wózka niemowlę. Tak zaczyna się pierwszy odcinek tryptyku filmowego „6 mm”, którego główny wątek skupia się na dramacie poronienia. – Tworząc ten miniserial, chcieliśmy zwrócić uwagę na to, że problem istnieje, i chowanie głowy w piasek niczego nie zmieni – mówią Agnieszka Radzikowska i Dariusz Chojnacki, małżeństwo aktorów filmowych i teatralnych, pomysłodawcy projektu.

Historia (nie)jednego poronienia

To historia trzech zupełnie różnych kobiet, z innymi życiorysami i o różnych temperamentach. Jedno je łączy: każda z nich straciła dziecko. – „6 mm” opowiada historię trzech różnych poronień, która mogłaby być jednym opowiadaniem – zwracają uwagę Agnieszka i Darek. – Bo to po części jest nasza osobista historia – przyznają. I dlatego „6 mm” jest tak do bólu prawdziwy. Projekt dojrzewał 6 lat. Tyle czasu upłynęło od chwili, gdy Agnieszka i Darek usłyszeli od lekarza, że serce ich nienarodzonego dziecka nie bije. – Potrzebowaliśmy 6 lat, żeby o tym opowiedzieć – mówi Darek. – Choć w Agnieszce ten pomysł kiełkował wcześniej. – Rok czy dwa lata po poronieniu miałam pragnienie, by zrobić o tym spektakl na scenie teatru – potwierdza jego żona. – To jest problem, o którym wciąż bardzo mało się mówi, a wręcz jest zakopywany pod ziemię. Chciałam stworzyć monodram i oddać w nim głos kilku kobietom, które przeżyły stratę swojego nienarodzonego dziecka. Teraz cieszę się, że wtedy się to nie udało, bo dziś nie byłoby głosu Darka. Może dla mnie byłoby to terapeutyczne, ale zabrakłoby spojrzenia na poronienie z perspektywy ojca, który przecież też stracił dziecko.

Porozmawiaj z nią

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.