Kredyt dla każdego?

Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 29.10.2010 11:20

Duży kredyt, mała rata. Gotówka w 5 minut. Kredyt 0 proc. Z miniratką stać cię na więcej – kuszą banki. Jak wziąć kredyt, żeby potem nie żałować?

Kredyt dla każdego? HENRYK PRZONDZIONO/Agencja GN

Na początku tego roku Polacy nie oddali bankom na czas 53,9 mld zł. Taka jest, według Krajowego Rejestru Długów, „kwota zagrożonych należności banków wraz z odsetkami od gospodarstw domowych, przedsiębiorstw i instytucji niekomercyjnych działających na rzecz gospodarstw domowych” (dane z marca 2010 r.). Największe problemy ze spłatą sprawiają kredyty gotówkowe, następnie karty kredytowe, a ostatnio również kredyty mieszkaniowe. Według danych InfoDług, w pułapce długów znalazły się już prawie 2 mln Polaków. Zanim więc weźmiesz kredyt, pomyśl dwa razy, a przede wszystkim krytycznie przyjrzyj się swoim finansom.

Dobra inwestycja

Na kredyt kupujemy dziś mieszkania, meble, samochód, wyjeżdżamy na wakacje, studiujemy… Prawie połowa Polaków ma pożyczki lub kredyty. Bez nich żyłoby się trudniej. Zamiast przez trzydzieści lat oszczędzać na mieszkanie i w tym czasie płacić za wynajem, korzystniej jest wziąć kredyt mieszkaniowy i od razu przeprowadzić się do własnego lokum. Jeśli do pracy potrzebny jest samochód, to jego zakup jest inwestycją, która z czasem się zwróci. Kupujemy na kredyt działkę, bo przewidujemy, że wartość ziemi wzrośnie i będziemy mogli sprzedać ją z zyskiem. Generalnie jeśli inwestujemy w coś, co w przyszłości przyniesie zysk, poprawi sytuację materialną albo jest nam niezbędne do życia, to zapożyczanie się ma sens. Ale do banków pukamy też wtedy, gdy zabrakło pieniędzy do pierwszego, trzeba pilnie spłacić inny dług, chcemy wyjechać na atrakcyjne wakacje, kupić na raty kino domowe… Szczerze musimy sobie wtedy odpowiedzieć: czy nas na to stać?

W promocji drożej

Porównując oferty kredytowe, trzeba przede wszystkim czytać to, co zapisano najmniejszym druczkiem, zaznaczono gwiazdką i uważać na atrakcyjnie wyglądające promocje. Pierwsze kroki warto skierować do banku, w którym mamy konto, bo dla stałych klientów z reguły warunki są lepsze. Potem porównajmy je z propozycjami innych. Sama wysokość rocznego oprocentowania kredytu niewiele mówi o tym, czy będziemy za niego płacili drogo czy tanio. Ważne jest, czy niskie oprocentowanie obowiązuje w całym okresie spłaty, czy tylko na przykład w okresie promocyjnym. Czy jego wysokość zależy od rynkowych stóp procentowych (bezpieczniejsze rozwiązanie), czy też od decyzji zarządu banku (większe ryzyko dla klienta).

Wiele banków przyciąga klientów niskim oprocentowaniem, ale niewielkie odsetki odbijają sobie, podnosząc opłatę przygotowawczą, prowizję, miesięczną opłatę za obsługę kredytu, koszty ubezpieczenia, opłatę za ustanowienie prawnego zabezpieczenia kredytu. I może okazać się, że zamiast oprocentowania 8,9 proc., w rzeczywistości zapłacimy 60 proc. wartości. Jeśli pożyczymy 5 tys. zł na rok, różnice w całkowitym koszcie mogą w różnych bankach wynieść nawet 700 zł. Z powodu niskiego oprocentowania, nadal korzystne są długookresowe kredyty we frankach szwajcarskich i euro, ale decydując się na nie, trzeba liczyć się z ryzykiem zmiany kursu lub wzrostu stóp procentowych. Dodatkowy koszt wynika z tzw. spreadu, czyli tego, że kredyt jest przeliczany na złotówki po kursie kupna, a spłacany po kursie sprzedaży. Zawsze dla własnego bezpieczeństwa, przed podpisaniem umowy, warto dowiedzieć się, czy bank pobiera opłaty za wcześniejszą spłatę kredytu, czy jest możliwość krótkotrwałego obniżenia lub zawieszenia rat (przyda się przy przejściowych kłopotach finansowych), a w przypadku kredytów w walutach – jaka jest opłata za przewalutowanie.

Wystarczająco bogaci na pożyczkę

Zanim pożyczymy pieniądze od banku, musimy mu udowodnić, że jesteśmy wystarczająco bogaci, żeby je spłacić. Każdy bank ma własne kryteria oceny klientów. Przygląda się wysokości naszych dochodów, ale też ich stałości (lepsza umowę o pracę niż własna działalność gospodarcza, większym zaufaniem bank obdarza małżonków niż osoby samotne). Jeśli w Biurze Informacji Kredytowej okaże się, że w przyszłości mieliśmy zaległości w bankach, nie spłacamy innych zobowiązań, trudno będzie dostać nowy kredyt. Nawet gdyby jakiś bank udzielił nam w takiej sytuacji kredytu, jego koszty mogłyby się okazać bardzo duże. Oprócz dochodów bank liczy nasze miesięczne wydatki: zryczałtowane opłaty na osobę, raty innych kredytów, koszty utrzymania mieszkania, samochodu, limit na kartach kredytowych i kredytu odnawialnego na koncie (nawet jeśli z nich nie korzystamy), a także kredyty, w których jesteśmy poręczycielami. A jeśli spotkamy się z odmową? Koszt kredytu zależy od ryzyka, jakie ponosi bank. Jeśli jesteśmy niewiarygodnym klientem, będziemy pożyczać drożej. Gotówka szybka, bez zabezpieczeń, z dowozem do domu, udzielona przez instytucje pozabankowe, jest najdroższa.

Warto rozmawiać

Kredyty mieszkaniowe, hipoteczne spłacamy wiele lat. Mając takie obciążenie… warto oszczędzać. Dzięki oszczędnościom domowy budżet się nie zachwieje, gdy nagle obniżą się dochody, stracimy pracę. Warto też mieć coś, co w razie kłopotów będzie mogło dodatkowo zabezpieczyć dług i pozwoli renegocjować umowę. Bankom zależy na tym, żeby odzyskać swoje pieniądze, a nam, żeby spłacić zobowiązanie. Kiedy więc dzieje się coś złego, trzeba jak najwcześniej skontaktować się z bankiem. Z pewnością zaproponuje rozwiązanie dogodne dla obu stron. Jeśli będziemy zwlekać i na naszym koncie narosną niezapłacone raty, bank może zażądać natychmiastowej spłaty całego długu.