Biskup zachęcał rodziny, by "nie kombinowały po ludzku"

ks. Przemysław Pojasek

publikacja 27.12.2020 17:17

Zamiast tego zalecał ufność wobec Boga, której uczą bohaterowie świątecznej liturgii słowa.

Bp Marek Mendyk w czasie głoszenia homilii. ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość Bp Marek Mendyk w czasie głoszenia homilii.

W Niedzielę Świętej Rodziny bp Marek Mendyk przewodniczył Mszy św. w świdnickiej katedrze, na której poza grupą parafian zgromadzili się przedstawiciele ruchów związanych z duszpasterstwem rodzin w diecezji.

Odwołując się do przykładów z liturgii słowa, biskup świdnicki pokazał, że zarówno rodzina Abrahama i Sary, jak i rodzina Józefa, Maryi i Jezusa otrzymały szczególne Boże obietnice. Musiały się też borykać z wielkimi trudnościami - i to takimi, że wydawały się one nie do pokonania.

– Abraham opuścił krainę swojego dzieciństwa i młodości, mijały lata, postarzał się on i jego żona Sara. Dzieci jednak wciąż nie mieli. Jakże więc miała spełnić się obietnica: „uczynię z ciebie wielki naród”? Z pewnością takie pytania stawiał sobie Abraham. Nie rozumiał do końca obietnicy Boga. To jeden obraz. A drugi? Jak było w rodzinie Maryi i Józefa? O Józefie ewangelista Mateusz powiada, że „był człowiekiem sprawiedliwym” (Mt 1, 19). To znaczący komplement. Obietnic szczególnych ani Józef, ani Maryja od Boga nie mieli. Prócz tych zwyczajnych oczekiwań, które każda młoda para nosi w sercu. Ale właśnie wtedy Bóg wkroczył w ich życie. Jeszcze wpierw, nim zamieszkali razem, dokonało się zwiastowanie. Anioł przyszedł do Maryi. „Oto poczniesz i porodzisz Syna”. I tak się stało. Józef nie był małym chłopcem i dobrze wiedział, że nie on jest ojcem Jezusa. Człowiekowi, który sam był sprawiedliwy, wszystko nagle się zawaliło. Kompletnie nie rozumiał sytuacji, w której się znalazł – mówił biskup.

Dalej ich sytuację przeniósł na współczesne rodziny i ich problemy. – Obaj, św. Józef i wcześniej Abraham, nie krzywdząc nikogo, swój problem usiłują rozwiązać sami. Oni są obrazem naszej nieporadności wobec trudnych sytuacji, jakich życie nie oszczędza nam i naszym rodzinom. Oczywiście, tysiące rodzin to tysiące różnych sytuacji, kłopotów, nieraz katastrof. Różne nieszczęścia bywały w minionych czasach. I co my na to? Kombinujemy po swojemu, po ludzku. Kilka milionów Polaków jakiś czas temu jako lekarstwo na wszystkie nieszczęścia wybrało emigrację. I choć może się to wydawać jakimś sposobem, to w efekcie spowodowało to zapaść demograficzną, społeczną. Wprawdzie jakąś nadzieją są rodziny powracające z emigracji, ale – nie oszukujmy się – jest to zaledwie mała cząstka. Poza tym rodziny zamiast mieć się lepiej, rozsypują się na potęgę. Załamują się relacje w rodzinach. Słabnie też wiara. Z przerażeniem jako duszpasterze patrzymy na to, co dzieje się w relacjach małżeńskich i w rodzinach – wymieniał bp Mendyk.

Dał też konkretne rozwiązanie, którego uczą Abraham i Józef. – Zarówno Abraham, jak i Józef zaufali temu, co Bóg do nich powiedział. Już słyszę, co może ktoś powiedzieć: „jakby tak do mnie Bóg przemówił, to ja też bym zaufał”. Wiem, łatwo się mądrzyć, że oni zaufali. Łatwo tobie powiedzieć, że ty też byś zaufał. Problem widzę jednak w czymś innym. Skąd Abraham wiedział, że to Bóg do niego mówi? Skąd wiedział, że to nie są jego wymysły? A skąd Józef miał pewność, że widzenie anioła we śnie to Boże objawienie, a nie jakieś przywidzenie, zwykły sen, których człowiek miewa w życiu wiele? Odpowiedź nasuwa się sama. Powtórzę zdanie sprzed chwili. I Abraham, i Józef byli ludźmi głębokiej i żywej wiary – podkreślał.

Wyjaśniał, że to modlitwa męża, ojca, żony, matki, rodzinna i małżonków jest podstawą ufności człowieka wobec Boga, ale też i człowieka względem człowieka. – Z takiej modlitwy rodzi się nadzieja i siła w chwilach i sytuacjach najtrudniejszych. Człowiek przestaje wtedy kombinować i układać życie po swojemu, przestaje wynajdywać różne dziwne sposoby na wyjście z trudnych sytuacji. A jeśli nawet nie przyjdzie do ciebie anioł – tak jak przyszedł do Józefa, jeśli Bóg nie przemówi we śnie, jeśli nie da ci znaku z nieba – to pamiętajmy, że otwarcie serca na ufnej modlitwie pomoże przetrwać trudne dni i znaleźć wyjście z sytuacji z pozoru beznadziejnej. I spełnią się obietnice Boga i ludzkie oczekiwania – dodał.

Zachęcał, by z tą modlitwą nie zwlekać, bo trudne dni nie tylko przyjdą, ale już się zdarzają. Po homilii natomiast zachęcił małżonków do odnowienia swoich sakramentalnych przyrzeczeń.