Niepowrotne chwile

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

publikacja 30.12.2010 12:10

Gdzie jest Bóg, tam i ludziom do siebie bliżej.

Niepowrotne chwile Sean Rogers1 / CC 2.0

Zwykło się mówić: idę na sylwestra. Owszem, był papież tego imienia, i to niejeden. Jednak tak naprawdę
rachuba lat związana ze stykiem grudnia i stycznia sięga starożytności. „Pridie Kalendas Ianuarii” – jeszcze w liceum umiałem biegle posługiwać się rzymskim, klasycznym kalendarzem. Dziś już nie pamiętam wszystkiego. Nasz kalendarz jest prostszy. Zresztą – kalendarz w znaczeniu papierowym coraz mniej potrzebny. Telefon czy jak kto woli komórka wyeliminowała z użycia kieszonkowy kalendarz, budzik, notes, dyktafon, kalkulator, nawet brewiarz mi zastępuje w czasie wyjazdów. Prostota, a może... prostactwo? Kwestia nie do rozstrzygnięcia.

Tak czy owak, w sylwestrowy wieczór zmienię duży, ścienny, papierowy kalendarz nad moim biurkiem. Zmieni się liczba roku, będzie 2011. Nie zmieni się temat zdjęć – Tatry. No, niestety, muszę rozczarować niektórych czytelników. Żaden pobożny, ale właśnie tatrzański kalendarz. Kupuję go nieodmiennie u źródeł, czyli zawsze w tej samej księgarence na Krupówkach w Zakopanem. I zacznę ten kolejny rok z zimowym widokiem jakiegoś zakątka moich kochanych gór. Nie pytam, jaki będzie. Nasz kolega, Paweł, proboszcz z samego pogranicza, zwykł był mawiać: „Będzie, jak Bóg da”. Powiedzonko pełne wiary. Czasem jednak nie bierzemy takich słów całkiem na serio. Gdy Pawła dopadł rak, na moje ostrożne pytanie o rokowania odpowiedział jak zawsze: „Będzie, jak Bóg da”. Wewnętrznie stanąłem na baczność.

W tej sytuacji jego zwyczajne powiedzonko zabrzmiało bardzo niezwyczajnie. Zresztą – nie ja jeden to usłyszałem. Pół roku temu pochowaliśmy Pawła przy cudnej, słonecznej pogodzie, w tej jego nie jego pogranicznej ziemi. Co przyniesie rok 2011? Zapytajcie Pawła. Bo będzie, jak Bóg da. Tyle że Panu Bogu trzeba trochę pomóc. Na początku rachuby czasu powiedział do Adama i Ewy: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. Przez usta Jezusa przypomniał, że trzeba na ziemi budować Boże królestwo. Niepojętnym Apostoł wyjaśnił, że „królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije. Ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym”. I wszystko jasne. Będzie, co Bóg da i w czym Mu pomożemy. Albo nie pomożemy – i wtedy zjawi się ktoś, kto piasku w tryby nasypie, albo kij w szprychy wsadzi. Z pewnością wiecie, o kim myślę, imienia więc wspominał nie będę.

Chciałbym i czas, i przestrzeń kolejnego roku wypełnić nie tyle pobożnością, co raczej Bożą obecnością. Bo gdzie jest Bóg, tam i ludziom do siebie bliżej. A tyle do zrobienia... Braknie tego kolejnego roku i następnych braknie, by bliżej Bożego królestwa znalazł się nasz świat. Zatem? Nie traćmy chwila nie wróci. Nawet stracone pieniądze odrobisz, czasu – nigdy.

artykuł z numeru 51-52/2010 GN