Testament Pawła

GN 28/2021 |

publikacja 15.07.2021 00:00

O sile rodziny, wspólnym przeżywaniu żałoby i festiwalu wymyślonym przez Pawła Królikowskiego opowiada Małgorzata Ostrowska-Królikowska.

Testament Pawła Grażyna Gudejko

Agata Puścikowska: Dumna jesteś z rodziny?

Małgorzata Ostrowska-Królikowska: Pewnie, to moje największe osiągnięcie i największa wartość. Szczególnie docenia się bogactwo posiadania dzieci, bardzo różnych, jeśli chodzi o wiek, płeć i charaktery, gdy w rodzinie dzieje się coś przykrego, trudnego. Na przykład żałoba.

Dzieci były wsparciem dla Ciebie po śmierci Pawła?

Były wielkim wsparciem. Po śmierci ukochanej osoby, jeśli nie ma się dla kogo żyć, łatwo można wpaść w rozpacz. Ja miałam dla kogo żyć, dzieci dawały mi perspektywę i były takimi drogowskazami: oto ziemskie życie ich ojca się skończyło, i to boli, a jednocześnie my trwamy, jesteśmy tutaj dalej. I mamy bardzo wiele do zrobienia jako rodzina, wspólnie, ale też każdy z nas indywidualnie. Dzieci były wsparciem dla mnie, ja – mam nadzieję – wsparciem dla nich. Również jako rodzeństwo mają wzajemne relacje, które w czasie kryzysu nabrały nowego znaczenia. To są delikatne, prywatne ich sprawy, rozmowy, przyjaźnie, w które nawet nie staram się wnikać. Cieszę się po prostu, że istnieją.

Minęło półtora roku bez Pawła – Twojego męża, ojca pięciorga dzieci, dziadka małego Józefa. Zmieniłaś się jako kobieta?

Zmieniamy się przecież całe życie, dojrzewamy, zdobywamy nowe doświadczenia – czasem dobre, innym razem cierpkie, a czasem dramatyczne. To normalny, ludzki los. Ostatnie półtora roku to również czas nowych doświadczeń i zmian. Ale i wcześniejsze miesiące były dla mnie graniczne: czas choroby Pawła to z jednej strony walka o niego, strach, ale też ogrom miłości i nadziei. Taki bagaż nie może nie odcisnąć piętna.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.