Rozwinąć biznes aborcyjny

Natalia Dueholm, dziennikarka z USA

publikacja 12.01.2011 14:40

Według proaborcyjnych aktywistów aborcją zajmują się organizacje non profit. Okazuje się, że te organizacje przynoszą całkiem spore zyski.

Rozwinąć biznes aborcyjny wizmo / CC 2.0

Kulisy działania sektora aborcyjnego zdradza Carol Everett, była dyrektor kliniki aborcyjnej w Teksasie, w książce „Blood Money” (Krwawe pieniądze). Opowiada o pomysłach swojego znajomego, właściciela kliniki aborcyjnej oraz firmy dostarczającej sprzęt medyczny lekarzom – Physician’s Supply Service. Jego celem było zarabianie coraz większych pieniędzy dzięki otwarciu kolejnych klinik. Jak tłumaczy Everett, jego zarobki już w pierwszym roku działalności w tym sektorze wzrosły z 10 do 125 tys. dolarów. A było to w latach 80. ub. wieku. Dziś – jak sugeruje automatyczny kalkulator inflacji – byłyby mniej więcej dwa razy większe. Carol Everett przyznaje, że ona sama przyjęła tę pracę, nie aby pomóc kobietom, ale wyłącznie dla pieniędzy. „Gdzie indziej ktoś taki jak ja mógłby zarobić od 150 do 250 tys. dolarów rocznie?” – pyta. Jej apetyt na pieniądze rozszerzył się do miliona i nie była w tym odosobniona. Wielokrotnie pisze, że jej znajomi z aborcyjnego biznesu kierowali się zaślepiającą żądzą pieniądza.

Krok 1: organizacja non profit
Należy zacząć od założenia firmy, która dzięki statusowi non profit nie płaciłaby podatku dochodowego i cieszyłaby się innymi przywilejami podatkowymi. Ta organizacja miała otworzyć sieć tzw. Advisory Referral Centers, czyli specjalnych ośrodków, które oferowały kobietom darmowe testy ciążowe i porady dotyczące zdrowia seksualnego.

Krok 2: testy ciążowe za darmo
Instytucje te miały de facto rekrutować klientki do aborcji, najpierw przyciągając je darmowymi usługami, a po stwierdzeniu ciąży odsyłać do klinik aborcyjnych, zarządzanych praktycznie przez tę samą ekipę. Everett stała się szefem wszystkich 7 założonych ośrodków Advisory Referral Centers (ARC) w 1979 r. Jej szef poradził jej: „Pamiętaj, interesują cię głównie testy ciążowe, bo one mogą naprowadzić kobiety ciężarne do naszych klinik w Dallas i Fort Worth”.

Krok 3: współpraca z organizacjami kobiecymi
Praca Everett jako dyrektora ARC polegała na zatrudnianiu pracowników, szkoleniu ich oraz nawiązaniu kontaktów z lokalnymi działaczami, aby rozreklamować darmowe usługi wśród pracowników społecznych, którzy mogliby o nich rozgłaszać dalej. Dzięki temu ludzie ci zaangażowani byli w kierowanie klientek do klinik aborcyjnych. Everett tłumaczy, że aby całe przedsięwzięcie się udało, należało również nawiązać współpracę z ludźmi z ruchu praw kobiet. Znane osoby z ruchu feministycznego pomogły jej w rozwinięciu interesu.

Krok 4: darmowa reklama
Do zadań Everett należało również opracowywanie literatury i informacji prasowych, które byłyby nadawane w radiu i telewizji za darmo, ponieważ Advisory Referral Centers należały do organizacji non profit, bezproblemowo uznanej przez media za dobroczynną. Plan strategii otwarcia ośrodków – naganiaczy klientek klinik aborcyjnych udał się bardzo dobrze i zapewnił napływ klientek do aborcji. Ośrodki takie można było bez problemów otwierać w miastach, gdzie nie udałoby się otworzyć kliniki aborcyjnej z powodu sprzeciwu lokalnej społeczności. Odbyło się to w ramach pokonywania terenów „nieprzyjaznych aborcji”. Jak pisze Everett, większość tych ośrodków powstała właśnie w takich miejscach.

Krok 5: rozwój klinik aborcyjnych
Po opracowaniu planu działania tych ośrodków ARC Everett skupiła się na rozwijaniu podlegających jej i nowo otwartych klinik aborcyjnych. Wyposażyła je w meble i dużą ilość roślin stwarzających efekt przytulnego i ciepłego miejsca. Lokalizowane były one blisko szkół średnich i w miejscach łatwo dostępnych, w pobliżu głównych dróg. Były czynne przez 6 dni w tygodniu i zatrudniały wielu lekarzy. Everett opisuje, że jeden z nich wynosił ze szpitala, w którym również pracował, m.in. testy ciążowe dla obniżenia kosztów funkcjonowania kliniki. W ten sposób klinika aborcyjna mogła zaoszczędzić na ich zakupie.

Krok 6: rezerwacja pod darmowym numerem 0 800
Dla maksymalizacji zysków Everett zajęła się również marketingiem i wprowadzała zmiany, aby polepszyć wyniki. Jedną z nich było udoskonalenie technik telemarketingu przez podkreślanie profesjonalizmu świadczonych usług. Aby uniknąć spadku rejestracji na aborcje w gorzej funkcjonujących klinkach, Everett stworzyła system centralnej rejestracji (central booking), z którego – jak pisze – korzystają dziś inne organizacje. Osoby najlepiej wyszkolone w telemarketingu pracują w centralnej rejestracji i rejestrują pacjentki na aborcje w klinikach działających w ramach sieci. Dzięki posługiwaniu się jednym, darmowym numerem telefonicznym (rozpoczynającym się od 0 800), można również łatwiej reklamować aborcyjne usługi w książkach telefonicznych.

Krok 7: kreatywna reklama
Everett opisuje różne formy reklam usług aborcyjnych. Wymienia nie tylko reklamy w książkach telefonicznych, ale również kupony upoważniające do 10 proc. zniżki na zabieg. Genialnym pomysłem okazało się oferowanie darmowych aborcji kobietom zgwałconym. Jak Everett tłumaczyła swoim przełożonym, bardzo rzadko się zdarza, że do ciąży dochodzi w wyniku gwałtu, stąd ryzyko oferowania dużej liczby darmowych aborcji, a tym samym utraty dochodów, byłoby praktycznie żadne. Z drugiej strony taka oferta spodoba się mediom, gwarantując darmową reklamę wartą setki tysięcy dolarów. Telewizja nie zawiodła, oferując klinikom reklamę w czasie najwyższej oglądalności (o 6 i 10 wieczorem). Media odebrały ją zapewne jako świadczenie dobroczynności. Według Everett, klinika nigdy nie wykonała nawet jednej darmowej aborcji.

Krok 8: liczenie zysków
Aborcyjny biznes prowadzony przez Everett bardzo szybko się rozkręcał. W pierwszym miesiącu jej pracy North Dallas Women’s Clinic wykonała aż 168 aborcji. Z czasem liczba zabiegów wzrosła do 300, a nawet 400 miesięcznie. Od każdej procedury Everett inkasowała 25 dolarów do własnej kieszeni, co pokazuje, że w sektorze aborcyjnym rzeczywiście liczy się ilość. 400 aborcji dawało Everett miesięczną pensję w wysokości 10 tys. dolarów. Dziś byłoby to mniej więcej dwa razy więcej. Do pracy laboratoryjnej i przy obsłudze telefonicznej w klinice zatrudniła swoją 14-letnią córkę, a syna do sprzątania.
Everett opisała działania biznesu aborcyjnego prawie 20 lat temu. Dziś aborcyjnym aktywistom jest jeszcze łatwiej dzięki internetowi i własnej pomysłowości. Dzięki nim z łatwością przekraczają zakazy i granice, nie tylko państw.

artykuł z numeru 01/2011 Gościa Niedzielnego

 

TAGI: