Kolorowy świat Wanesski

Agata Puścikowska

GN 39/2021 |

publikacja 30.09.2021 00:00

Maluje akwarelami – pędzlem, sznurkiem, patyczkiem albo palcami. Kreuje radość.

Wanesska ma dwanaście lat i szlachetny upór, by dążyć do celu... archiwum prywatne Wanesska ma dwanaście lat i szlachetny upór, by dążyć do celu...

Rodzina mieszka w niewielkiej miejscowości Lipka, w Wielkopolsce. Mama, tata i trójka dzieci: Alan ma 10 lat, Danusia nieco ponad 3, a Wanesska 12. Wszystkie dzieci kochane, wyczekane i wytęsknione. I pełne pasji, umiejętności, wszelkiego dobra. Wszystkie z niepełną sprawnością. – Cała trójka jest urodzona serduszkiem – mówi mama dzieci Karolina Bąkowska.

Niedawno świat poznał Wanesskę. Malarkę, która lekko skośnymi oczami widzi kolorowiej i więcej. Na tyle szeroko i wyraźnie, by napisać list do... królowej Elżbiety II. I dostać odpowiedź!

Terapia pędzlem

Wanesska malowała chyba od zawsze. Gryzmoliła, kolorowała po swojemu, a farby i pędzle były dla małej dziewczynki najlepszymi przyjaciółmi. – W domu były niezliczone ilości ryz papieru, kredek, wszelkich przyborów do prac plastycznych, a córka czerpała z tych zasobów pełną garścią. Robiąc przy tym nieziemski bałagan. I to jej zostało – śmieje się mama Karolina. – Od początku garnęła się do malowania, kreślenia, mazania. Jak to bywa u dzieci z zespołem Downa, dość długo nie mówiła. Gdy miała cztery lata, terapeuci zalecili prace plastyczne, klejenie, lepienie, wycinanie jako metodę stymulacji ośrodka mowy. Wanesska z radością w ten sposób trenowała. I kształciła mowę, i szlifowała swój wielki talent. Chociaż wtedy jeszcze nie malowała obrazów.

Mijały lata. Wanesska nauczyła się mówić, doskonale radziła sobie najpierw w przedszkolu, a potem w szkole podstawowej. – Mieszkaliśmy razem z moją schorowaną mamą. Dzieci ogromnie kochały babcię, a babcia wnuczęta. Cztery lata temu moja mama zmarła. Dla Wanesski był to trudny czas, bo była z babcią mocno związana. Córka tęskniła i cierpiała. W końcu, chyba rok po śmierci babci, namalowała pierwszy obraz. Gdy dostała płótno i farby akrylowe, sama z siebie, w zasadzie nie znając zasad malowania akrylem, stworzyła pierwsze dzieło. Byliśmy pewni, że w ten sposób siebie wyraziła, może ukoiła ból, zamknęła żałobę. I że... więcej obrazów nie będzie, że na tym się skończy – wspomina pani Karolina.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.