Ciche dni

Irena i Jerzy Grzybowscy

publikacja 04.02.2011 23:46

Zapalił gromnicę i zaczął obchodzić wszystkie kąty, jakby czegoś szukając. Żona nie wytrzymała i krzyknęła: „Cegóz ty jantychryście s tom gromnicom sukos?”. A Józek, szczęśliwy, ukląkł i odpowiedział: „A dyć Ciebie sukom i nasyj miłości”

Ciche dni Jakub Szymczuk/Agencja GN

Trudności, konflikty miewają chyba wszystkie małżeństwa. Chwilowe nieporozumienie można jednak przemienić w budulec i spoiwo związku. Józkowi, góralowi z Kościeliska, po pracy nie bardzo się spieszyło do domu – opowiadał kiedyś Tadeusz Staich, znany, nieżyjący już, przewodnik tatrzański.– Józek lubił spacerować po zakopiańskim bazarze, posiedzieć z kolegami przy piwie, zobaczyć, czy duży ruch na Krupówkach... Do domu wracał późno, co bardzo denerwowało jego żonę. Ale nie potrafiła mu tego powiedzieć, tylko wzrokiem „pioruny miotała” i nazywała go bezecnikiem, co się włóczy po Zakopanem. W końcu w ogóle przestała się do niego odzywać. Józek próbował coś do niej zagadywać, bo nie wiedział, o co chodzi, ale ona milczała. Koledzy mówili: „Józuś mo ciche dni”. Któregoś dnia Józek kupił gromnicę. Wrócił do domu, jak zwykle późno, żona już była w łóżku. Zapalił gromnicę i zaczął obchodzić wszystkie kąty, jakby czegoś szukając. Zaglądał do kuchni, potem świecił wysoko w izbie koło lampy, zaglądał za obraz, za firankę, w końcu zajrzał pod łóżko. Wtedy żona, która nie spała, ale bacznie obserwowała jego poczynania, nie wytrzymała i krzyknęła: „Cegóz ty jantychryście s tom gromnicom sukos?”. A Józek, szczęśliwy, ukląkł i odpowiedział: „A dyć Ciebie sukom i nasyj miłości”. I tak się skończyły ciche dni.

Humor na ślepotę

Jeden rodzaj cichych dni wynika z chęci ukarania współmałżonka milczeniem. Jedno z małżonków obraża się i milczy. Rozumuje: skoro on – czy ona – jest taki, to ja w ogóle się nie będę odzywać, szkoda słów, i tak do niego nie dotrze to, co mówię. U źródeł takiego zachowania leży poważne zranienie, uczucia skrzywdzenia, urażenia i poniżenia, przeżywane powoli, długo zalegające w sercu. Powracające, podsycane i żywione. Zawzięte.

Drugi rodzaj cichych dni jest wyrazem bezradności wobec konfliktu. Jedna strona milczy, gdyż boi się, że zostanie źle zrozumiana, że jej odezwanie się wywoła nową falę pretensji i agresji. Boi się odrzucenia. Często nie tylko nie potrafi wypowiedzieć, ale nawet nazwać w sobie tego, co czuje. Dlatego unika rozmowy. Ale to także ślepy zaułek porozumienia.
Poczucie humoru jest ważne w rozładowywaniu napięcia we wzajemnych relacjach, ale nie może być jedyną receptą na ich uzdrowienie.

Winny – niewinny

Jednym z nas jest łatwiej, a innym trudniej podjąć rozmowę.
– On nie jest winny, tylko on jest inny – odkryła na Spotkaniach Małżeńskich jedna z naszych znajomych. – Inaczej przeżywa. I ja tego nie zmienię. Mogę tylko zmienić mój własny sposób reagowania.

Mamy wrodzone cechy osobowości, które są nam dane, ale i zadane równocześnie.
Są ludzie, którzy zranienia noszą w sobie długo, trudno zapominają i przebaczają. Oni niełatwo uczą się „urazy chętnie darować”. Jednak jeśli sami popełnią coś, co nadweręży ich małżeńskie relacje i zrozumieją, to odtąd można im zaufać. Poprawa jest zazwyczaj trwała.

U innych osób gotowość przejścia do porządku dziennego nad nieporozumieniami ułatwia nawiązywanie zerwanego kontaktu. Jednak, jak uczy psychologia, osoby te są skłonne do recydywy.
Na tych, którym łatwo zrobić pierwszy krok w kierunku porozumienia, spoczywa też często ciężar zrozumienia, że małżonkowi może być trudno zrobić to samo. Nie należy wtedy na siłę przyspieszać porozumienia. Niech trudne uczucia spokojnie wygasną. A małżonkowie, w których trudne uczucia zalegają długo? Przynajmniej niech ich nie podsycają. Szczególnie jeśli zarówno mąż, jak i żona mają w tym kierunku skłonności.

Na trudności małżonków w porozumiewaniu się warto popatrzeć nie w kategoriach winy (na ogół drugiej osoby), ale raczej, że to ja nie potrafię reagować z miłością. Dlatego nad cechami osobowości warto pracować. Na tkwiących w nich szansach budować porozumienie, a pracować nad skłonnościami, które to porozumienie utrudniają. Takiego pełniejszego zrozumienia siebie nawzajem można doświadczyć na wspomnianych Spotkaniach Małżeńskich. Te nietypowe rekolekcje są nieraz punktem zwrotnym w życiu małżonków.

Więcej na stronie www.spotkaniamalzenskie.pl

artykuł z numeru 8/2005 GN