„Medialna burza kobietom nie pomaga”. Bioetyk o protestach po śmierci ciężarnej kobiety w szpitalu w Nowym Targu

GN 25/2023 |

publikacja 22.06.2023 00:00

O protestach po śmierci ciężarnej kobiety w szpitalu w Nowym Targu mówi bioetyk, ks. dr hab. Piotr Kieniewicz MIC.

„Medialna burza kobietom nie pomaga”. Bioetyk o protestach po śmierci ciężarnej kobiety w szpitalu w Nowym Targu Ks. Piotr Kieniewicz MIC, bioetyk, sekretarz Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. archiwum ks. piotra kieniewicza

Agata Puścikowska: Kolejny raz, gdy umiera kobieta oczekująca dziecka, rozpoczyna się awantura medialna, publiczne linczowanie lekarzy i przede wszystkim istniejącego prawa. To naturalna kolej rzeczy?

Ks. Piotr Kieniewicz:
Niewątpliwie każda śmierć jest dramatem, a śmierć matki i dziecka, na którego narodziny oczekiwano z nadzieją, jest tragedią łamiącą serca nie tylko najbliższych – dotyka całego społeczeństwa. Oprócz bólu i łez pojawiają się pytania: dlaczego tak się stało? Czy można było temu zapobiec? I w końcu: kto zawinił? Ta naturalna reakcja niekiedy rzeczywiście przeradza się w medialną awanturę, w której – z rozmysłem lub nie – dominują emocje, a nie fakty. Co gorsza, niektóre środowiska starają się zupełnie świadomie wykorzystać to zamieszanie do realizacji własnych celów, promocji własnej ideologicznej agendy albo próby zaskarbienia sobie politycznej popularności. Zresztą to zjawisko znane jest nie tylko z Polski. Od 1973 roku, kiedy w USA miała miejsce sprawa Roe vs. Wade, gdy wyrokiem Sądu Najwyższego dopuszczono aborcję na życzenie jako prawo obywatelskie (wyrok został obalony w 2022 r.), aborcja na całym świecie jest rozgrywana jako polityczna karta przetargowa.

Gdy dyskusja ma charakter emocjonalny i polityczny, przestaje być sporem merytorycznym…

Wobec rozbudzonych i podgrzewanych emocji, podkręcania spirali strachu, gniewu i złości przebieg wydarzeń, okoliczności, możliwości danego ośrodka leczniczego, podejmowane przez lekarzy, pacjenta i rodzinę decyzje, dokumentacja medyczna, a także sytuacja prawna – to wszystko schodzi na drugi plan. Nie liczą się fakty, lecz narracja i jej owoce: klikalność w sieci, zasięgi, dystrybucja, słupki popularności politycznej…

Kto najbardziej traci?

Wszyscy. Nawet ci, którym na chwilę wzrosną słupki popularności czy zasięgi – oni też stracą. Wzrost popularności uzyskany przez emocjonalne manipulacje jest złudny i wystarcza na krótko. Ponieważ strach jest najgorszym możliwym doradcą, najbardziej jednak stracą na medialnej histerii pacjenci, w których interesie rzekomo podniesiono głos. Pacjenci będą bali się lekarzy, którzy rzekomo o nich nie dbają, są niedouczeni i popełniają mnóstwo błędów. Lekarze będą bali się podejmować działania, które mogą im w jakikolwiek sposób zaszkodzić: wizerunkowo (w mediach), zawodowo (przed sądem lekarskim), karnie. Będą zatem zasłaniać się procedurami i wskaźnikami. Mogą przestać podążać za wiedzą i doświadczeniem, które często znacznie wyprzedzają obowiązujące przepisy. Paradoksalnie zatem awantura medialna szkalująca lekarzy, dokonująca publicznego, emocjonalnego linczu na konkretnym lekarzu lub ośrodku, w praktyce podważa zaufanie społeczeństwa do całej służby zdrowia i zaufanie lekarzy względem samych siebie. Medialna burza kobietom nie pomaga.

Czy jest możliwe w przypadku kobiety z Nowego Targu, że faktycznie lekarze „bali się więzienia” i dlatego zwlekali z przerwaniem ciąży?

Pewnie tak, bo schemat myślenia „uważaj na prokuratora” całkiem często pojawia się w środowisku medycznym. Byliśmy tego świadkami przy okazji pandemii. Zazwyczaj to poczucie zagrożenia interwencją aparatu sprawiedliwości narasta w przypadku pojawienia się nagonki medialnej. To, czego jednak brakuje w opisywaniu tego wydarzenia, to odniesienie do zupełnie innej, medycznej perspektywy. Nie znamy dokumentacji medycznej, bo po pierwsze jest poufna, a po drugie do jej właściwej interpretacji potrzebna jest fachowa wiedza. Dziennikarze nie mają upoważnienia do wglądu w dokumentację medyczną, a nawet gdyby je otrzymali, zazwyczaj nie dysponują wystarczającą wiedzą, by właściwie zinterpretować te informacje. Nie znają wytycznych, jakimi powinni kierować się lekarze w danej sytuacji. Tymczasem właśnie dokładna znajomość faktów – stanu zdrowia pacjentów (matki i dziecka), wytycznych i rekomendacji na daną sytuację kliniczną – to podstawa miarodajnej oceny postępowania lekarzy. Nie wystarczy powiedzieć: „Odeszły wody, lekarze czekali, pacjentka umarła – więc lekarze są winni”. To jest ten poziom ogólności opisu sytuacji, który wystarczy do sporządzenia sensacyjnego nagłówka w gazecie, ale nie do oceny medycznej, etycznej czy prawnej postępowania personelu medycznego.

Jak powinna wyglądać opieka nad matką i dzieckiem w sytuacji, gdy na wczesnym etapie ciąży odchodzą wody płodowe?

Są okoliczności, w których można i powinno się przyjąć postawę wyczekującą, a jednocześnie monitoruje się wówczas pacjentkę, stan zdrowia zarówno matki, jak i dziecka. W innych sytuacjach należy podjąć interwencję – czy to wywołując poród drogami natury, czy też przeprowadzając go metodą cesarskiego cięcia. Ocena należy wyłącznie do lekarzy, ponieważ tylko oni mają wystarczającą wiedzę i doświadczenie. Na podstawie tej oceny lekarz proponuje drogę postępowania pacjentce i to do niej należy ostateczna decyzja; jeśli zaś jest nieprzytomna, lekarz ma obowiązek podjąć działanie ukierunkowane na dobro obojga pacjentów. Zwracam uwagę, że życie matki jest kluczowe dla przeżycia dziecka. W sytuacji, gdy dziecko nie ma szans na przetrwanie w łonie matki, podejmuje się próbę uratowania mu życia poza jej organizmem. To oczywiście jest zasada ogólna, której szczegółowe zastosowanie należy do lekarza w konkretnej sytuacji klinicznej. Problemem współczesnych mediów jest budowanie narracji ukierunkowanych na stworzenie zasad w oparciu o sytuacje skrajne, patologiczne, wyjątkowe. Czyli opierając się na wyjątkach, próbuje się budować normy ogólne, co jest błędem naruszającym fundamentalne zasady logiki. Tyle że w atmosferze medialnej awantury ani politycy, ani dziennikarze, ani też komentatorzy internetowi logiką się nie przejmują.

Czy (ewentualny) błąd lekarski ma oznaczać, że całe polskie prawo jest do zmiany?

Nie można tego wykluczyć, ale raczej bym się tego nie spodziewał. Polskie prawo nie jest idealne, ale jest zupełnie dobre i domaganie się zmiany wszystkiego byłoby klasycznym przypadkiem wylania dziecka z kąpielą. Na błędach – także lekarskich – powinniśmy się uczyć, by ich nie powielać, dlatego jeśli błąd został popełniony (co należałoby jednoznacznie udowodnić na podstawie fachowej wiedzy, a nie dziennikarskich domysłów), to być może potrzebne byłoby wprowadzenie jakiegoś zapisu uszczegółowiającego. Bardziej jednak spodziewam się, że jeśli błąd rzeczywiście miał miejsce, to z racji niedoskonałości w zastosowaniu prawa już istniejącego. Innymi słowy: prawo jest dobre i należałoby się skupić na lepszej jego aplikacji. Decyzja w tym względzie należy do sądu lekarskiego działającego w oparciu o kompletną i rzetelnie przeanalizowaną dokumentację medyczną.

Statystyki umieralności kobiet na polskich porodówkach i w szpitalach położniczych pokazują jasno, że takich dramatów jest stosunkowo niewiele. Dużo częściej zaś zdarzają się w krajach, gdzie aborcja jest na życzenie. Czym to można wytłumaczyć?

Te statystyki pokazują prawdziwe oblicze polskiej medycyny – ukierunkowanej na życie. Mamy naprawdę świetnych lekarzy i dobrze zorganizowane placówki ginekologiczno-położnicze. Mamy dobre prawo, które chroni zdrowie i życie pacjentów, matek i ich dzieci. Mimo stosunkowo dobrze rozwiniętej opieki ginekologiczno-położniczej zdarzają się sytuacje, w których nie uda się uratować dziecka. Zdarzają się sytuacje, w których umiera matka. Medycyna nie jest wszechmocna. Wiedza się rozwija i możliwości rosną, ale bywa, że lekarze są bezradni. Aborcja nie poprawi jednak poziomu opieki zdrowotnej, ponieważ jej istotą jest uśmiercenie nienarodzonego pacjenta i pozostawienie w psychice – a niekiedy i ciele jego matki – ran trudnych do zagojenia. Leczenie nie może polegać na uśmiercaniu tych, których wyleczyć nie potrafimy. Nie możemy też leczyć jednych, poświęcając innych. Stawianie aborcji jako opcji, choćby ostatecznej, jest fałszywym wyborem. Jak mówiła Stanisława Leszczyńska, położna z Auschwitz: „Dzieci zabijać nie wolno!”.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.