Tarcza chroniąca dzieci. Rzecznik praw dziecka o zmianach prawnych na rzecz ochrony nieletnich

GN 29/2023 |

publikacja 20.07.2023 00:00

O nowych regulacjach służących skutecznej ochronie dzieci i o ratowaniu życia dzięki Dziecięcemu Telefonowi Zaufania mówi rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak.

Tarcza chroniąca dzieci. Rzecznik praw dziecka o zmianach prawnych na rzecz ochrony nieletnich Mateusz Marek /pap

Bogumił Łoziński: Dwa miesiące temu cała Polska była wstrząśnięta zakatowaniem na śmierć przez matkę i ojczyma 8-letniego Kamila z Częstochowy. Dlaczego państwo nie było w stanie obronić tego dziecka przed cierpieniem i śmiercią?

Mikołaj Pawlak:
Niestety, państwowe instytucje wiedziały o patologicznej sytuacji w rodzinie Kamilka. Zabrakło ludzkiego wymiaru urzędniczej działalności, czyli po prostu wrażliwości, przede wszystkim rozmowy z dzieckiem.

Jeżeli nie ma wrażliwości na krzywdę dziecka, to nawet najlepszy system ochrony przed przemocą może nie zadziałać.

I to jest właśnie poważny problem. System, czyli różne instytucje i procedury, funkcjonuje całkiem dobrze. Często udaje się zapobiec tragicznym zdarzeniom, słyszymy, że ktoś właściwie i w porę zareagował. Musimy też zdawać sobie sprawę z bolesnej prawdy, że skala zbrodni, brutalności i zła czasami przerasta system ochrony. Są sytuacje, które przekraczają wszelkie ramy, i nie da się temu zapobiec. Niestety w przypadku Kamila nie było tak, że nikt nie wiedział o problemie, że nagle w spokojnej rodzinie doszło do tragedii. Sytuację rodziny Kamilka znało wiele instytucji, ale przez osiem lat życia dziecka nikt nie zapytał go, skąd np. ma obrażenia. Akta jego sprawy zaczynają się w 2015 r., gdy się urodził, a kończą dwa dni po poparzeniu, które zakończyło się śmiercią. Nikt nie wszedł do tego mieszkania, nie sprawdził, nie zapytał. To wstrząsająca prawda o braku wrażliwości.

Czy potrzebne są nowe przepisy, które zwiększyłyby skuteczność systemu ochrony dzieci przed przemocą?

Już je wprowadziliśmy. 22 czerwca weszła w życie nowelizacja ustawy o przemocy domowej, która była opracowywana w Ministerstwie Rodziny od miesięcy. Nowością są m.in. obowiązek wysłuchiwania dziecka, przymus terapii sprawcy, potraktowanie świadka przemocy jak osoby pokrzywdzonej tym przestępstwem, co zapewnia ochronę dziecku, które np. widziało, jak ojciec używa przemocy wobec innego członka rodziny. W tych zmianach chodzi o kompleksowe podejście, którego zabrakło w przypadku Kamilka. Ich celem jest koordynowanie działania wszystkich instytucji zaangażowanych w takie sprawy: sądu, policji, służb społecznych, asystentów rodziny, szkoły, wychowawców czy medyków.

Sejm przyjął nowelizację Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, która jest reakcją na śmierć Kamilka. Czy zaproponowane tam rozwiązania współgrają z tymi, które weszły w życie w czerwcu?

Te dwie nowelizacje są spójne, ale dotyczą innych aspektów przeciwdziałania przemocy. Można powiedzieć, że się uzupełniają. Przyjęta ostatnio ustawa poselska wprowadza instytucję reprezentanta dziecka, ponieważ dziecko ma być uczestnikiem postępowania. Obecnie może ono być wysłuchane przez sąd, o ile ten uzna to za stosowne, zaś ustawa przewiduje obowiązek wysłuchania dziecka. Rzecznik jest główną, konstytucyjną instytucją ochrony dzieci, z największymi kompetencjami, ale, choć ma wielu współpracowników, jest jeden, natomiast spraw w sądach rodzinnych jest pół miliona. Nie jesteśmy w stanie wszystkimi się zająć. Dlatego wprowadzenie reprezentanta dziecka jest tak bardzo ważne. Inną propozycją jest wzmocnienie rejestru pedofilów, aby była możliwość sprawdzania większej liczby osób. Obecnie wiele szkół nie sprawdza, czy w swojej kadrze nie ma osób karanych za pedofilię.

Na początku lipca składał Pan w Sejmie informacje o działalności RPD w 2022 r. Wynika z nich, że najwięcej spraw, które trafiły do biura RPD, dotyczyło problemów w rodzinach. Tak źle się w nich dzieje?

Faktycznie mamy w biurze coraz więcej spraw, w których reagujemy bezpośrednio w sądzie, bo z nich wynikają problemy dzieci. Jednocześnie z ogólnopolskich naukowych badań jakości życia dzieci i młodzieży, które od dwóch lat prowadzi moje biuro, wynika, że dla 85–90 proc. dzieci ich rodzina jest ostoją, bezpiecznym i spokojnym miejscem. Rodziny, w których są jakieś problemy, którymi jako rzecznik się zajmuję, to mniej niż 10 proc. To zgadza się z danymi sądowymi. W Polsce mamy 7,5 mln dzieci, a w sądach rodzinnych toczą się sprawy dotyczące ok. 750 tys. dzieci.

Gdy do opinii publicznej dociera informacja o krzywdzeniu dzieci w rodzinie, odzywają się głosy, że państwo powinno mieć większy wpływ na wychowanie kosztem władzy rodzicielskiej. Z drugiej strony jest stanowisko, że państwo w ogóle nie powinno wtrącać się do tego, co dzieje się w rodzinie. Jaka jest Pan opinia w tym sporze?

Przepisy prawne, o których rozmawiamy, nie mają służyć ingerencji w życie ponad 90 proc. rodzin, w których jest dobrze, lecz pomóc w skutecznym wsparciu dzieci w tych kilku procentach rodzin, gdzie są problemy. Tworzymy narzędzia, które pozwolą chronić dzieci w patologicznych rodzinach. Popieram autonomię rodziny; rodzice mają konstytucyjne prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem, ale państwo musi wkraczać tam, gdzie dzieje się coś złego. Do tego potrzebuje skutecznych narzędzi prawnych, szczególnie do oceny momentu, w którym musi reagować. Nasze najlepsze rozumienie rodziny kończy się w momencie popełnienia przestępstwa i tu trzeba bardzo szybko oraz zdecydowanie reagować. Niestety na emocjach, które powstają, gdy dziecko jest krzywdzone, buduje się niekiedy narracje, że rodzina sama w sobie niesie zło, co jest nieprawdą.

Z danych dotyczących pracy w 2022 r. Dziecięcego Telefonu Zaufania (DTZ), działającego w ramach biura RPD, wynika, że najwięcej problemów, z którymi dzwonią dzieci, dotyczy ich stanu psychicznego, m.in. depresji, myśli samobójczych, zaburzeń lękowych, stresu czy uzależnień. W jaki sposób reagujecie na zgłoszenie takich problemów?

W pilnych sytuacjach, gdy z rozmowy wynika, że zagrożone jest życie dziecka, ustalamy jego adres i od razu jedziemy z interwencją. To jest podstawowa różnica między naszym telefonem zaufania a innymi tego typu. W DTZ pracuje cała ekipa kompetentnych osób, jest on skoordynowany z ekspertami z zespołu spraw sądowych, rodzinnych, medycznych, psychiatrycznych, edukacji czy wychowania. Gdy dzwoni dziecko, które się zastanawia, co ze sobą zrobić, bo ma poważny problem, od razu reagujemy. Nikt poza RPD nie ma takich kompetencji, aby bezpośrednio w tego typu sytuacjach interweniować, wejść w środowisko dziecka i doprowadzić sprawę do pozytywnego zakończenia. W czasie, gdy przedstawiałem w Sejmie informacje o swojej działalności, nasze biuro przeprowadziło interwencję ratującą życie, a w jednym momencie trwało pięć połączeń telefonicznych. To pokazuje skuteczność naszej pracy w telefonie, bo dziecko, nim podjęło działania zagrażające swojemu życiu czy zdrowiu, wiedziało, do kogo ma się zwrócić o pomoc. Przed kilkoma laty DTZ był czynny tylko w godzinach pracy biura i miał trzech czy czterech pracowników. Gdy zostałem rzecznikiem, znacznie rozszerzyłem jego działalność. Jest czynny teraz 24 godziny na dobę, każdego dnia tygodnia, przez cały rok, pracuje w nim ponad 40 specjalistów, rocznie odbieramy 60 tys. połączeń i czatów internetowych, czyli ponad 150 dziennie. O tym telefonie zaufania wiedzą wszystkie szkoły, organizujemy kampanie społeczne, w mediach, internecie, aby dzieci miały świadomość, że w razie potrzeby mogą zadzwonić pod numer 800 12 12 12.

W czasie debaty sejmowej apelował Pan o obniżenie temperatury sporów w przestrzeni publicznej osób znanych, jak artyści czy politycy, gdyż ich zachowania mogą być naśladowane przez dzieci. Czy to nie jest wołanie na puszczy, skoro medialni celebryci specjalnie wchodzą w różne konflikty, a media żyją z nagłaśniania takich sytuacji?

W tego typu przekazach medialnych nie może być tylko sensacji, muszą zacząć się pojawiać informacje, jak można zapobiec niepożądanym zjawiskom, jak uchronić dziecko od krzywdy, gdzie można się zgłosić po pomoc, gdy dzieje się coś złego. Podam przykład pomysłu, który w tym roku udało się nam zrealizować, a który pokazuje bardzo dobrą współpracę prywatnej platformy cyfrowej z instytucją publiczną. Proszę wpisać w wyszukiwarkę Google słowo „samobójstwo” albo frazy typu „chcę się zabić” lub coś związanego z odebraniem sobie życia…

Pojawił się kontakt do Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym oraz do Dziecięcego Telefonu Zaufania RPD.

W Google nie pojawia się instrukcja, jak się zabić, lecz informacja, gdzie można zadzwonić po pomoc. To innowacyjne rozwiązanie. Dziękuję Google, że zrealizowaliśmy ten projekt – m.in. wspólnie wymyślaliśmy niebezpieczne frazy po to, aby algorytm je jak najlepiej wykrywał. To jest olbrzymia pomoc i szansa na uratowanie czyjegoś życia.•

Mikołaj Pawlak

jest prawnikiem, ukończył Wydział Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL Jana Pawła II. W latach 2016–2018 był dyrektorem Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich Ministerstwa Sprawiedliwości.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.