Alkoholikiem nikt się nie rodzi. Terapeuta uzależnień wyjaśnia, jak alkohol działa na człowieka

GN 34/2023 |

publikacja 24.08.2023 00:00

O tym, dla kogo przysłowiowe jedno piwo może być zagrożeniem i jakie są mechanizmy uzależnienia od alkoholu, opowiada dr Włodzimierz Wieczorek.

Alkoholikiem nikt się nie rodzi. Terapeuta uzależnień wyjaśnia, jak alkohol działa na człowieka archiwum prywatne

Agnieszka Huf: To co – może po browarku? Tak często zaczynają się rozmowy. Czy to dobry pomysł na przełamanie lodów?

Włodzimierz Wieczorek:
Taki wzorzec kulturowy, w którym alkohol uchodzi za sposób na budowanie pewnych form więzi, jest dość rozpowszechniony. Zwłaszcza wtedy, gdy nowe sytuacje i wyzwania wiążą się u kogoś z niepewnością i stresem. I wtedy alkohol może jawić się jako sposób na odstresowanie się, obniżenie lęku. Czy w tym drobnym geście wypitego piwa, jako sposobu na nieprzyjemne wewnętrzne stany, nie kryje się swoisty skrypt, w którym brak umiejętności radzenia sobie z trudnymi emocjami zastępuje się działaniem substancji psychoaktywnej? Jeśli tak, to już jest w jakiejś mierze problematyczne. Poza tym budowaniu więzi służy raczej bycie sobą niż udawanie kogoś, kim się nie jest, i chodzenie na szczudłach.

Jaka jest skala problemu alkoholowego w Polsce? O jak dużej grupie ludzi będziemy rozmawiać?

W Polsce jest około 700–800 tysięcy osób uzależnionych, ale wydaje się, że ta liczba jest niedoszacowana. Do tego dochodzą osoby pijące szkodliwie – to kolejne dwa miliony. Widać w tych liczbach skalę problemu. Jeśli dodamy do tego rodziny tych osób, to okazuje się, że problem dotyczy znaczącej części populacji.

Jeszcze 30 lat temu świat zasnuty był dymem tytoniowym. Palili wszyscy i wszędzie – nawet prowadzący programy telewizyjne. Udało się doprowadzić do „mody na niepalenie” i wyrugować papierosy z przestrzeni publicznej. Czy z alkoholem da się zrobić to samo?

Myślę, że jako społeczeństwo mamy takie narzędzia, możliwości i szereg atutów, które mogą pomóc w zmaganiu się z problemem alkoholowym. Wśród nich można wymienić zdefiniowane zadania rządu i samorządu w obszarze profilaktyki uzależnień, środki finansowe na profilaktykę; istnieje sieć instytucji lecznictwa, które zajmują się tym problemem. Dużą rolę odgrywa Kościół ze swoim nauczaniem zorientowanym na życie w trzeźwości. Zauważamy świadomość obszarów do zmiany. Istnieje potwierdzona badaniami zależność pomiędzy ryzykiem inicjacji alkoholowej a ekspozycją reklam alkoholu, ale także zwiększenie konsumpcji przez pijących szkodliwie. Uchylenie zakazu reklamy piwa w Polsce przyczyniło się do wzrostu jego spożycia. W Polsce często traktuje się alkohol jak zwykły produkt spożywczy, tymczasem jest on narkotykiem i ma potencjał uzależniający – można spotkać opracowania mówiące, że jego siła narkotyczna to około 80 procent siły heroiny.

Co w takim razie alkohol robi z naszym organizmem?

Alkohol wywołuje kilkadziesiąt biochemicznych efektów w naszym układzie nerwowym, zaburza pracę neuroprzekaźników w mózgu, prowadzi do licznych chorób somatycznych, neurologicznych. W efekcie picie nadmierne prowadzi do szeregu powiązanych ze sobą zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania.

Pan mówi jednak o tak poważnych konsekwencjach... a to przecież jest tylko jedno piwo! Czy ono naprawdę prowadzi do takich problemów?

W wielu przypadkach osoby spożywające alkohol okazjonalnie nie wchodzą na ścieżkę uzależnienia. Niemniej każdy, kto go spożywa, nie jest wolny od pewnego ryzyka. Ostatecznie nikt nie rodzi się alkoholikiem, to jest proces, który biegnie od używania, przez nadużywanie po uzależnienie.

Co powoduje, że jedne osoby wpadną w nałóg, a u innych skończy się na tym okazjonalnym piwie?

Pierwszą drogę uzależnienia wyznacza wymiar biologiczny, w którym organizm wchodzi w kontakt z alkoholem. Człowiek może z przyczyn genetycznych być bardziej podatny na euforyzujące działanie alkoholu. Wtedy droga do uzależnienia staje się krótsza, bo organizm bardziej reaguje na nagradzającą naturę jego działania. Alkohol pobudza pewne struktury mózgowia, popularnie określane jako „układ nagrody”. Człowiek uczy się, że po wypiciu przychodzi „nagroda” w postaci stanu euforycznego. Można mówić o innych jeszcze czynnikach wrodzonych, uwarunkowanych genetycznie.

Jakie to czynniki?

Innym czynnikiem jest zdolność metaboliczna alkoholu. Są osoby, które mają tzw. mocną głowę – wydaje im się, że mogą wypić więcej od innych i uważają, że są bardziej odporne. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie – człowiek pozwala sobie na to, żeby więcej alkoholu trafiło do jego organizmu. To, co było mocną stroną, obraca się przeciwko pijącemu.

Mówił Pan o trzech wymiarach. Co jeszcze może skrócić drogę do uzależnienia?

Drugą drogę wyznacza sfera psychiki, czyli to, co człowiek wnosi, siadając na przykład do butelki z piwem: swoje pragnienia, potrzeby, tęsknoty, samoocenę, lęki czy stres. Jeśli ktoś traktuje alkohol jako sposób na sztuczne wywoływanie przyjemnych uczuć lub ucieczkę przed problemami, chcąc złagodzić doświadczenie lęku, stresu, samotności, to dokłada sobie kolejny czynnik, który może spowodować, że proces prowadzący do używania szkodliwego i uzależnienia staje się krótszy.

Trzecia droga ma charakter kulturowo-społeczny. Doświadczenie choroby alkoholowej w rodzinie, dysfunkcyjna rodzina pochodzenia może prowadzić do dziedziczenia postaw. Zdarza się także, że brak akceptacji ze strony najbliższych, brak zrozumienia w domu czy doświadczenie przemocy mogą powodować, że młodzi ludzie szukają akceptacji w środowiskach destrukcyjnych. Gdy zbiegną się trzy wymienione drogi, to mogą wyzwolić siłę, która zatrzaśnie człowieka w pułapce uzależnienia.

Otaczają nas reklamy alkoholu, w dyskontach promocje: „Kup sześć piw, a sześć dostaniesz gratis”, alkohol dostępny jest na stacjach benzynowych. W niedzielne popołudnie łatwiej w Polsce kupić piwo czy wódkę niż chleb. Część osób pewnie myśli: „Gdyby to było takie niebezpieczne, to by było zakazane, skoro nie jest, to nic mi nie grozi”…

Istnieje potwierdzony wpływ reklamy na konsumpcję napojów alkoholowych. Dotyczy to szczególnie ludzi młodych, u których picie alkoholu jest związane z dodatkowym ryzykiem szkód w układzie nerwowym, a które z różnych względów wydają się bardziej podatne na taką reklamę. Ponadto reklama alkoholu ma wpływ na nasilanie się objawów głodu u osób uzależnionych oraz zwiększanie spożycia przez tych, które może uzależnione jeszcze nie są, ale mają już szereg szkód z powodu picia. Tu jest obszar działania – konsekwentne i odważne prace ukierunkowane na ograniczanie wpływu reklamy i egzekwowanie istniejącego prawa. Zdecydowanie konieczne jest też ograniczenie dostępności alkoholu – ograniczenie liczby punktów sprzedaży. Sensowne byłoby dążenie do podniesienia wieku (do 21. roku życia), w którym można legalnie kupić alkohol. Niemniej zmianie prawa winno towarzyszyć także poszerzanie pola świadomości społecznej na temat szkodliwości picia.

Na opakowaniach papierosów producenci muszą publikować ostrzeżenia ze zdjęciami – często bardzo naturalistycznymi. A przecież jedną z konsekwencji spożywania alkoholu jest także jego rakotwórczość. Czy Pana zdaniem takie oznakowanie butelek mogłoby pomóc?

Metod uświadamiania konsekwencji picia jest wiele, a to może być jeden ze sposobów. Można się zastanawiać nad niuansami, by formy dopasować do możliwości percepcyjnych społeczeństwa, ale samo edukowanie o konsekwencjach picia jest na pewno niezbędne.

Od czego zaczyna się leczenie uzależnienia?

Patrząc od strony pacjenta, ten proces zaczyna się od uświadomienia sobie, że ma więcej strat spowodowanych piciem alkoholu niż tych pozornych „korzyści”.

Czyli człowiek staje w prawdzie o swoim życiu?

Tak. Warto tu jednak zaznaczyć, że osoba uzależniona najczęściej na początku sama z siebie nie tyle chce przestać pić, ile nie chce mieć konsekwencji picia. Jest to już pewnym punktem wyjścia, gdyż w tych obszarach życia są zawarte wartości ważne dla danej osoby, które mogą skutecznie motywować. Taka osoba staje na progu placówki leczenia uzależnień z zewnętrzną motywacją i decyzją „coś muszę z tym zrobić”. I to jest już coś, od czego można zacząć, przechodząc od motywacji zewnętrznej po jej uwewnętrznienie; przez etap diagnozy i kolejne etapy psychoterapii.

Jakie są rokowania? Czy z nałogu da się całkowicie wyjść?

Dużo zależy od pacjenta i jego współpracy ze specjalistami w zakresie lecznictwa uzależnień. Nie jest to łatwy proces, bo wymaga heroicznego czasami wysiłku i mądrej pracy nad sobą, praktycznie przez całe życie. Ważne jest bowiem uświadomienie sobie, że uzależnienie jest chorobą nawrotową. Pacjent przechodzi terapię, zachowuje abstynencję, a potem przychodzi moment załamania procesu trzeźwości – etap nawrotu i silny głód alkoholowy. To nie znaczy, że każda osoba w nawrocie jest skazana na złamanie abstynencji. Może trafnie rozpoznać sygnały ostrzegawcze i przyjąć strategie zaradcze. W przypadku wielu osób praca nad trzeźwością trwa całe życie. Trochę przypomina to sytuację biegacza na bieżni do ćwiczeń, na której, żeby nie upaść, trzeba cały czas biec. Niemniej bycie w procesie zmiany zawiera samo w sobie nagrodę, jakimi są każdy kolejny dzień w trzeźwości, radość samopoznania i świadomość samostanowienia.•

Dr Włodzimierz Wieczorek

certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień, realizuje programy edukacyjne i szkoleniowe w zakresie profilaktyki i terapii uzależnień.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.