Jak wzmacniać akceptację zarówno u dzieci, jak i dorosłych?

Katarzyna Jurków

GN 35/2023 |

publikacja 31.08.2023 00:00

Akceptacja w relacjach, szczególnie tych rodzinnych, jest fundamentem. To niezwykle ważne, aby czuć się wśród bliskich bezpiecznie i pewnie, z przekonaniem, że chociaż nie jesteśmy idealni, to jesteśmy kochani i szanowani.

Jak wzmacniać akceptację zarówno u dzieci, jak i dorosłych? istockphoto

Akceptacja to przyjęcie z szacunkiem czyjegoś zdania lub opinii, to pogodzenie się z biegiem wydarzeń, to życie w zgodzie z wyznawanymi wartościami, nieocenianie siebie ani innych. Wydaje się, że nie powinniśmy mieć problemów z przyjmowaniem dobrych słów pod swoim adresem, lubieniem siebie takim, jakim się jest, z wyrażaniem swoich potrzeb wobec innych. Zdarza się jednak, że trudno nam przyjmować pochwały, bo po prostu nie wierzymy w nie. Może zbyt mało słyszeliśmy ich w dzieciństwie, może zbyt często byliśmy z kimś porównywani lub stawiano nam wymagania, którym nie byliśmy w stanie sprostać?

Bywa, że akceptacja i samoakceptacja kojarzą się negatywnie, jako bliskie samouwielbieniu i pysze. Wtedy z pomocą przychodzi nam chrześcijańska pokora, czyli stawanie w prawdzie, właściwe spojrzenie na sprawę. Pokora pomaga zaakceptować siebie, właściwie ocenić, w czym jesteśmy dobrzy, a nad czym musimy pracować, przyjąć zarówno pochwałę, jak i krytykę. Tylko ten, kto akceptuje siebie, jest w stanie kochać innych, zgodnie z przykazaniem: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Dlatego praca nad akceptacją i samoakceptacją to tak naprawdę praca u podstaw – żeby to robić, musimy doświadczyć miłości i uznania, przede wszystkim od siebie samego. Zastanówmy się, jak okazujemy miłosierdzie innym, a jak okazujemy je sobie. Czy potrafimy przebaczyć drugiej osobie, ale czy również sobie?

Chwal i doceniaj

Kiedy jesteśmy dziećmi, chłoniemy pochwały jak gąbka. To się zmienia, kiedy dorastamy. Niekiedy zdarza się nam reagować speszeniem, zaprzeczamy, że przecież nic takiego nie zrobiliśmy lub – w skrajnych przypadkach – nadmiernie reagujemy na pochwałę. To wszystko może być pokłosiem tego, co słyszeliśmy albo czego nie słyszeliśmy w dzieciństwie. Niektórym rodzicom łatwiej jest zwrócić uwagę na niedociągnięcia dziecka niż na jego sukcesy. Żyją w przekonaniu, że jeśli będą za dużo chwalić, to ich pociecha stanie się zarozumiała, obrośnie w piórka. Tak bardzo obawiają się pychy, że nie budują skrzydeł, dzięki którym dzieci będą umiały latać w dorosłym życiu. A jeśli dziecko nie przywykło do pochwał, jako dorosły człowiek nie będzie w nie wierzyło.

Jak więc wzmacniać akceptację – zarówno u dzieci, jak i dorosłych? Nie musimy chwalić za wszystko i bez powodu. Chwalmy adekwatnie do sytuacji, dostrzegajmy małe osiągnięcia, drobne sukcesy – np. gdy dziecko nauczyło się sznurować buty albo małżonek przyrządził dobrą kolację. Wzmacnianie osiągnięć dziecka i naszych jest konieczne w rozwoju samoakceptacji.

Gdy brak nam wiary w siebie, bardzo często pozwalamy się skrzywdzić, żyjemy w przekonaniu, że nic nam się nie należy. Jeżeli nie traktujemy siebie z szacunkiem, tłumimy swoje potrzeby i za wszelką cenę staramy się udowodnić swoją wartość. Dzieje się tak dlatego, że nie wierzymy w to, że zasługujemy na miłość. A brak równowagi w dawaniu i braniu prowadzi do zaburzeń.

Relacje zbudowane na skale

Jak twierdzą psychoterapeuci, żyjemy w czasach, w których obserwujemy rewolucję w wychowaniu. Do tej pory mieliśmy do czynienia z dwiema skrajnymi metodami. Z jednej strony wychowanie metodą kija i marchewki – rodzic mówi, co dziecko ma robić, a każde nieposłuszeństwo karze. Z drugiej strony bezstresowe wychowanie, w którym dziecko rządzi sobą i rodziną. Ani jedno, ani drugie podejście nie zdaje egzaminu. Tak zrodził się kompromis, w którym to rodzic nadaje kierunek wychowaniu, wyznacza granice, ale słucha dziecka i dostrzega jego potrzeby. W prawidłowo funkcjonującej rodzinie każdy z członków wyraźnie mówi o swoich uczuciach i szanuje uczucia pozostałych, bo środowisko, w którym żyje, jest wspierające i bezpieczne. Wielu współczesnych rodziców jednak ma problem z akceptacją i docenianiem, bo nie doświadczyło takiego traktowania w dzieciństwie – nie byli przytulani, nie otrzymywali czułości i wsparcia. Nie wiedzą więc, jak stworzyć zdrowe relacje w rodzinie. Przez to jedni starają się zbudować sztywno ustalone zasady, które wydają się słuszne, np. jeśli dzieci będą miały same piątki w szkole, to znaczy, że są grzeczne. Drudzy z kolei wchodzą w rodzicielstwo z myślą: u mnie nie będzie tak, jak w domu rodzinnym. Wtedy przelewają całą miłość na drugą osobę, są nadopiekuńczy i wyręczają dzieci czy małżonka we wszystkim. A przecież chodzi o harmonijne, wzajemne zaspokajanie potrzeb wszystkich członków rodziny.

Najważniejszy jest balans

Akceptacja to szacunek do drugiego człowieka, ale nie bezkrytyczne podejście. Udawanie, że ktoś zachowuje się dobrze, a tak nie jest, to nie jest akceptacja. Dlatego tak ważne jest stawianie granic, których dziecko potrzebuje. W imię akceptacji nie możemy pozwalać mu na wszystko, bo ono nie zdaje sobie sprawy z tego, co jest bezpieczne i dobre, a co zagraża jego życiu. Stawiając granice, pokazujemy dziecku, że je szanujemy, bo nie narażamy go na niebezpieczeństwo, np. nie pozwalamy mu wybiegać na ruchliwą jezdnię. Jak to połączyć z akceptacją i samoakceptacją? Każdy z nas – zwłaszcza rodzice – powinien zadać sobie pytanie, do czego ma większe skłonności – do zwracania uwagi na dyscyplinę, czy do pobłażania w imię wolności. Czy przejmujemy się każdym niepowodzeniem, czy raczej bagatelizujemy je, nie dostrzegając swojej winy? Jeśli mamy tę świadomość, wiemy, nad czym pracować, jakie skrajności eliminować. Nie chodzi o niestawianie wymagań, uczmy stawiania granic, ale również szanowania granic drugiej osoby.

Brak akceptacji może prowadzić do wielu niezdrowych zachowań: lęku społecznego i wycofywania się z życia wśród ludzi; nadmiernego wołania, błagania wręcz o akceptację i robienia wszystkiego, by ją zdobyć; poczucia odrzucenia. Dlatego tak ważne są troska i miłość do samego siebie. Bo tak naprawdę to od nas zależy, czy mamy – i czy dajemy innym – to poczucie, że cokolwiek się wydarzy, jesteśmy w tym razem, nie zostaniemy odrzuceni. Uczmy się przyjmować dobre słowo od drugiej osoby, dbajmy o relacje rodzinne i o relację z samym sobą, doceniajmy siebie. Traktujmy innych tak, jak chcielibyśmy być traktowani. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.