Tylko dla mężczyzn?

Marta Paluch; GN 20/2011 wydanie piekarskie

publikacja 02.06.2011 06:24

Czasem jest jedna, czasem kilka w pielgrzymim rządku. Towarzyszą mężom w drodze na piekarskie wzgórze. W Piekarach Śląskich kobiety w ostatnią niedzielę maja są w zdecydowanej mniejszości.

Tylko dla mężczyzn? Henryk Przondziono/ GN – Nie wiem, jak się to dzieje, ale za każdym razem, kiedy ustawię ciekawy kadr i chcę zrobić zdjęcie, nagle wyrasta mi kobieta albo ich cała grupa – mówi z uśmiechem Henryk Przondziono – fotograf „Gościa Niedzielnego”. – I jak ja mam udowodnić, że to pielgrzymka męska?

Ich obecność nikogo nie dziwi, choć wielu panów przywołuje argument: „Pielgrzymka kobiet jest w połowie sierpnia”. A zaraz po nim pojawia się pytanie – czy to strach o męża gna kobietę do Piekar w maju bądź – w przypadku panien – czy to miejsce poszukiwań odpowiedniego kandydata na męża. A rzeczywistość? Obecność w Piekarach dla każdego pielgrzyma, niezależnie od płci, motywowana jest potrzebą spotkania z Matką Boską Piekarską w wyjątkowej atmosferze. A kobiety przychodzą na wzgórze kalwaryjskie niejednokrotnie na zaproszenie mężczyzn właśnie.

Krystyna i Henryk

Sierpniowa pielgrzymka dla Krystyny Habatuły nie była tradycją zapamiętaną już od dzieciństwa. Dopiero kiedy spotkała męża Henryka, poznała ten istotny element śląskiej religijności. – Szybko okazało się, że jest to najważniejszy punkt wakacji – wspomina. – Chodziłam najpierw z rodziną męża, jego siostrami. Potem dołączyły dzieci. Przez lata pani Krystyna była obecna w Piekarach w sierpniu, na pielgrzymce dla kobiet. – To było dla mnie bardzo ważne. Nie umiem opisać, jak wyjątkowe są moje spotkania z Matką Boską, tam na wzgórzu w Piekarach – mówi. Niestety, w ostatnich latach sierpień spędza wraz z mężem u córki, która mieszka za granicą. – Opuściłam z tego powodu pielgrzymkę i było mi bardzo żal, że nie mogę być razem z innymi kobietami. Mąż widział, jak to przeżywam, i zaproponował, żebym za rok poszła z nim, w maju.

Na początku trochę się obawiała, ponieważ jest zdania, że podział na męskie i żeńskie spotkanie ma sens i służy czemuś więcej niż tylko rozdzieleniu małżeństw na parę godzin. Jednak szybko okazało się, że nie jest jedyną kobietą, która przyszła z pielgrzymami. – Obserwuję to i widzę, że każdego roku jest coraz więcej kobiet. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Może część kobiet tak jak ja wakacje ma już zaplanowane?

Gabriela i Krzysztof

Gabriela Mróz pochodzi spod Opola, więc zanim poznała męża Krzysztofa, w Piekarach nigdy nie była. Za to dla niego majowa wizyta u stóp Matki Boskiej Piekarskiej stała się tradycją pielęgnowaną od najmłodszych lat. – Miałem niestety kilka lat przerwy. Najpierw studia, potem z racji tego, że jestem wojskowym, mieszkałem w różnych miejscach Polski. Czasem bardzo daleko od domu rodzinnego – mówi Krzysztof Mróz. Kiedy osiedlili się na stałe w rodzinnej miejscowości pani Gabrieli, postanowił wrócić do tradycji pielgrzymowania.

Przez kilka lat pan Krzysztof wybierał się do Matki Boskiej Piekarskiej sam lub w towarzystwie dwóch synów. – Pewnego dnia wrócił i powiedział: „Słuchaj, tam też chodzą kobiety, chodź z nami, pójdziemy we czworo” – wspomina pani Gabriela. I zaraz dodaje, że już w drodze wiedziała, iż na jednym razie się nie skończy. Choć pierwszą pieszą pielgrzymkę przypłaciła ranami na piętach, ponieważ obtarły ją buty. – Byłam zupełnie nieprzygotowana, dlatego na wzgórze dotarłam nieprzytomna ze zmęczenia, ale też niewiarygodnie szczęśliwa – mówi. Teraz co roku przyjeżdżają z mężem z Opola do Chorzowa i dołączają do grupy, która idzie pieszo z parafii pw. św. Floriana. Dorośli synowie też starają się im towarzyszyć. – Nie wyobrażam sobie innego zakończenia maja. Dla mnie to takie ukoronowanie codziennych nabożeństw majowych – stwierdza pani Gabriela.

Nigdy nie zastanawiała się, czy nie lepiej byłoby przyjść do Matki Boskiej Piekarskiej z innymi kobietami w sierpniu. – Pierwszy impuls dał mąż, przyjechałam trochę jako towarzyszka moich trzech mężczyzn i tak już zostało. Poza tym dzięki temu odwiedzamy teściową, która mieszka w Chorzowie. I chyba już za późno na zmianę, bo przyzwyczajenie jest silniejsze – dodaje. Podobnego zdania jest jej mąż. – Jesteśmy małżeństwem ponad 26 lat, bardzo się zżyliśmy – mówi pan Krzysztof. – Zaproponowałem żonie pielgrzymkę, bo dzielimy się praktycznie każdą sferą naszego życia. I chcemy, aby to najważniejsze doświadczenie modlitwy także było wspólne.

Burzą kadr

Obecność kobiet podczas majowej pielgrzymki generalnie nie budzi większego sprzeciwu. Co więcej, jak zauważa ks. Andrzej Pyrsz, były wieloletni wikary sanktuarium piekarskiego, wiele poruszanych przez duszpasterzy problemów nie dotyczy już tylko mężczyzn, lecz ogólnie osób pracujących. – Ta granica pomiędzy światem kobiet i mężczyzn zaciera się, problemy społeczne stają się wspólne – mówi. Jednak w obiektywie aparatu tę granicę światów wciąż widać wyraźnie. – Nie wiem, jak się to dzieje, ale za każdym razem, kiedy ustawię ciekawy kadr i chcę zrobić zdjęcie, nagle wyrasta mi kobieta albo ich cała grupa – mówi z uśmiechem Henryk Przondziono – fotograf „Gościa Niedzielnego”. – I jak ja mam udowodnić, że to pielgrzymka męska? – pyta.