Męskość to wizja

GN 21/2011 wydanie piekarskie

publikacja 06.06.2011 06:30

O kryzysie tożsamości oraz sposobach na jego przezwyciężenie z dr. Markiem Wojtowiczem rozmawia Marta Paluch.

Męskość to wizja Marta Paluch/ GN Dr Marek Wojtowicz wykładowca na Wydziale Teologicznym UŚ , pracownik Zakładu Nauk o Rodzinie. Jeden z prelegentów XX Piekarskiego Sympozjum Naukowego. Interesuje się współczesną filozofią i psychologią religii.

Marta Paluch: Jaki Pana zdaniem jest współczesny mężczyzna?

Marek Wójtowicz: – Dużo mówi się o kryzysie męskości. W pewnym sensie jest to skutek braku wyraźnej roli społecznej, jaką mężczyzna ma pełnić. W średniowieczu to było jasne – kiedy młodzieniec osiągał pewien wiek, dokonywał wyboru: rycerz albo duchowny. Gdy podjął decyzję, wiedział, czego od niego się oczekuje, jakie cechy ma rozwijać.

Można określić przyczyny takiego stanu rzeczy?

– O tym decydują różne czynniki, m.in. emancypacja kobiet. Mężczyźni zaczęli odczuwać jej skutek uboczny – część przestrzeni zarezerwowanej tradycyjnie dla nich zajęły kobiety. Panowie czują się wypchnięci i nie bardzo wiedzą, jak się zachować. Obserwujemy to na przykładzie podziału obowiązków małżeńskich, z którym wielu mężczyzn nie czuje się dobrze. Panowie nie umieją się odnaleźć w kuchni, przy praniu.

Napięcie pomiędzy oddaniem rodzinie, żonie a postrzeganiem siebie samego jako męskiego to niejedyna płaszczyzna kryzysu.

– Niestety, trzeba zwrócić uwagę, że związany jest on także z niewłaściwym odczytaniem chrześcijańskiej wizji mężczyzny. Wielu panom trudno jest zaakceptować, czego - jak im się wydaje - oczekuje od nich Kościół. Efekt jest taki, że w kościele widzimy coraz mniej mężczyzn.

Co budzi największy sprzeciw?

– Mężczyznom jest się trudniej odnaleźć w Kościele, ponieważ dominuje w nim kobiecy sposób kontaktu z Bogiem i tworzenie więzi. Co tu jest elementem tego wzoru? Przede wszystkim pokazanie chrześcijanina jako człowieka grzecznego: ułożonego i przewidywalnego. Generalnie zachęca się, by absolutnie nie przejawiać takich typowo męskich cech, jak gwałtowność czy agresywność. One są jednoznacznie interpretowane jako grzechy, czyli słabość ludzka. Mężczyznom może się wydawać, że premiowana jest pseudopokora, czyli uległość, udawanie własnej słabości, bezkrytyczne akceptowanie wszystkiego i wszystkich. Kobiety nawet jeżeli mają podobne spostrzeżenia, ponad to będą cenić wytworzone więzi międzyludzkie.

Czym zatem charakteryzuje się prawdziwa męskość?

– Głównie siłą, choć nie tą rozumianą brutalnie. Przede wszystkim chodzi o determinację, chęć działania, zdolność wytyczania celów. Męskość to wizja. Naturą mężczyzny jest spoglądanie do przodu. Bycie przewodnikiem, kimś, kto wytycza szlak.

Tak rozumiana siła potrzebuje jeszcze innych cech, by móc w pełni funkcjonować.

– Żeby móc wytyczać nowe drogi, mężczyzna musi być trochę ryzykantem. Życie mężczyzny powinno być przygodą, zawierać w sobie agresywność, dzikość czy nieprzewidywalność. To są bardzo męskie cechy. Świetnie przedstawił to C.S. Lewis w popularnych „Opowieściach z Narnii”. Tam przymioty Boga uosabia lew – Aslan. Jest bardzo męski, ale jedną z jego cech, niezrozumiałą dla innych bohaterów, jest to, że jest on nieoswojony, nieprzewidywalny. Myślę, że to też cecha mężczyzny, że on nie może być oswojony. Musi być w nim pewien niepokój, który daje energię do przekroczenia tego, co jest. To ta cecha męska powodowała w historii wiele korzystnych zmian.

Coraz słabiej akcentowane znaczenie tych pojęć sprawia, że mężczyzna przestaje się orientować, kim tak na prawdę jest.  

– Należy pamiętać, że męskość realizuje się nie sama dla siebie, ale zawsze jako dar. Współcześni mężczyźni gubią się w tym, że szukają realizacji w obrębie siebie samego, swoich pomysłów. To do niczego nie prowadzi, bo zgodnie z chrześcijańską wizją celem jest służba. Mężczyzna stworzony jest do tego, aby być mężem. Jego powołanie jest jasne – ma zdobywać kobietę. A gdy zawrze małżeństwo – troska o nią i całą rodzinę ma być dla niego najważniejsza. On ma być głową rodziny. Nie tak jak postrzegają to ruchy emancypacyjne, twierdząc, że to oznacza przemoc i władzę jednostronną. Jako chrześcijanie powinniśmy pamiętać, że oznacza to przede wszystkim służbę, tak jak to pokazał Chrystus. Wielu mężczyzn przed tym ucieka. A ich obowiązkiem jest wytrwać...

... w rodzinie nie tylko dla własnej satysfakcji, ale dla dobra żony i dzieci.

– Męskość, co rzadko się podkreśla, jest bardzo ważna w wychowywaniu dzieci. Zarówno dziewczynek, jak i chłopców. Od postawy ojca zależy, czy dorastająca dziewczynka poczuje się kobietą, a młody chłopak mężczyzną. Tata powinien towarzyszyć, ochraniać i jednocześnie pobudzać do rozwoju.

Czego zatem, Pana zdaniem, mężczyźnie wybaczyć nie można?

– Słabość, uleganie stanom depresyjnym, ucieczka przed odpowiedzialnością – to jest niedopuszczalne. Łatwiej wybaczyć cechy, które wynikają z nadmiaru męskości, np. chwilową agresję, upór i zamknięcie na opinie innych.

Sądzi Pan, że trudniej wybaczyć chwilową słabość niż agresję, której przejawem są np. burdy stadionowe?

– Mówiąc o agresji, mam na myśli raczej wybuchowy charakter. Burdy chuliganów stadionowych czy pijaków to przejaw nie siły męskiej, ale słabości i braku opanowania. Prawdziwa siła męska nie potrzebuje potwierdzenia. Jest raczej wewnętrznym przekonaniem, że jest się na właściwej drodze i realizuje to, co najważniejsze. Jak najbardziej męskie są troska o bliskich czy okazywanie uczuć. Slogany, że chłopaki nie płaczą, są błędne. Mężczyzna jest wrażliwy, ale musi mieć dystans do swojej emocjonalności. Może płakać, ale nie rozpacza.

Ale dla wielu mężczyzn płacz jest równoznaczny z rozpaczą.

– To wynik złego wychowania. Ogólnie mówi się o tym, że chłopcy są gorzej wychowywani, więcej zranień dotyka ich niż dziewczęta. One mają więcej uwagi rodziców, czułości, dotyku. Chłopcy potrzebują tego dokładnie tyle samo, bo to też baza do rozwoju męskości. Często rodzicom wydaje się, że jeśli chłopcu pozwoli się na okazywanie uczuć, to on się stanie słaby. W rzeczywistości przez to nie dowiaduje się, jak sobie z uczuciami radzić. Jeśli „zamrozimy“ emocjonalnie chłopca, to efektem będzie ciągły problem z męskością i poczucie, że nie jestem taki, jak trzeba. Zraniona męskość może przejawiać się burdami wszczynanymi po to, żeby pokazać, jak bardzo jestem męski, albo pewną pasywnością, zniewieścieniem. To dwie strony tej samej monety, monety fałszywej męskości

Zatem czy można pokusić się o diagnozę, jaki będzie mężczyzna w przyszłości?

– Coraz więcej feministek akcent kładzie nie na zrównanie płci, ale na dowartościowanie ich kobiecości. Są przecież sfery, w których siłą rzeczy preferowana jest męskość. Być może ten trend pomoże rozkwitnąć również męskości, sprawi, że kobieta i mężczyzna znajdą lepszy sposób realizacji siebie, uwzględniając całe bogactwo różnicujących ich cech.