Rodzinna rewolucja

Stefan Sękowski

GN 23/2011 |

publikacja 09.06.2011 00:15

Polak – Węgier, dwa bratanki. Politycy z Budapesztu chcą, by także polskie dzieci miały coraz więcej rodzeństwa.

Rodzinna rewolucja istockphoto Polityka prorodzinna jest jednym z priorytetów węgierskiej prezydencji unijnej

Węgry pod rządami premiera Victora Orbana przechodzą pokojową rewolucję. Także jeśli chodzi o politykę wobec rodzin, które politycy obejmują szczególną opieką. Nie bez powodu. W 2010 r. liczba mieszkańców tego kraju spadła poniżej 10 mln. – Brakuje nam miliona miejsc pracy i miliona dzieci. Dlatego naszym zadaniem na 2011 r. powinno być wprowadzenie nowego, kompleksowego, proporcjonalnego i opartego na rodzinie systemu podatkowego. To będzie podstawa do zmiany trendów w zatrudnieniu i demografii – powiedział wówczas węgierski premier.

Zakasać rękawy i działać

Od tego roku nad Balatonem obowiązuje nowy system podatkowy. Osoby fizyczne płacą wynoszący 16 proc. podatek liniowy, wyższymi daninami obarczono część przedsiębiorstw, takich jak banki, firmy energetyczne i ubezpieczeniowe, czy sklepy wielkopowierzchniowe. Rodzicom umożliwiono korzystanie z ulg podatkowych. Małżonkowie i osoby samotnie wychowujące do dwójki dzieci mogą odpisać od dochodu równowartość ok. 150 zł miesięcznie za każde. Jeśli rodzice posiadają troje lub więcej dzieci, stawka za jedno wynosi już ok. 500 zł – czyli ponad trzy razy więcej. W praktyce zdecydowana większość rodzin wielodzietnych nie będzie już płacić podatku dochodowego.
W Polsce przy progresywnym opodatkowaniu 18 i 32 proc. (większość płaci niższą stawkę) ulga podatkowa na każde kolejne dziecko w 2010 r. wynosiła 92,67 zł miesięcznie, czyli 1112,04 zł rocznie. Kwota ta jest zbyt mała, aby, tak jak na Węgrzech, rodziny wielodzietne w Polsce nie płaciły podatku dochodowego. Węgrzy wprowadzili także inne udogodnienia dla rodzin. Od tego roku parlament wydłużył płatny urlop macierzyński do 3 lat (wcześniej obowiązywał 2-letni). Środki na jego opłacenie idą z budżetu państwa – młoda mama ma prawo w tym czasie nadal pracować, jednak nie dłużej niż 30 godzin tygodniowo. Przedsiębiorstwo, które ją zatrudni, zostanie częściowo zwolnione z podatków. W Polsce urlop macierzyński trwa od 5 do 9 miesięcy, w zależności od liczby urodzonych dzieci, czyli kilka razy krócej niż na Węgrzech.

Rodzina najważniejsza

Rządząca Węgrami centroprawica wspiera rodzinę także na inne sposoby. Wpisanie do nowej konstytucji ochrony życia od poczęcia jest symbolem podejścia węgierskich władz do tego problemu. Obecnie na Węgrzech prowadzona jest finansowana z publicznych pieniędzy kampania społeczna, nakłaniająca kobiety w niechcianej ciąży do urodzenia dziecka i oddania go do adopcji, zamiast zabicia. Rząd na razie wyklucza zaostrzenie prawa aborcyjnego, jednak trudno sobie wyobrazić, by sprzeczne z nową konstytucją prawo funkcjonowało nadal. W nowej węgierskiej konstytucji aż skrzy się od zapisów wskazujących na wagę, jaką powinna mieć rodzina i jaką opieką należy ją otaczać. W polskiej konstytucji zapisów dotyczących rodziny jest niewiele. Art. 71 stanowi m.in., że „państwo w swojej polityce społecznej i gospodarczej uwzględnia dobro rodziny”. W Polsce też atmosfera wokół tego tematu jest zupełnie inna – polski premier dał niedawno do zrozumienia, że jest w stanie poprzeć ustawę o związkach partnerskich.

Słuszna krytyka?

Ekipa Orbana znalazła się pod obstrzałem części mediów i polityków, nie tylko ze względu na nałożenie podatków na międzynarodowe korporacje oraz nowe prawo medialne, ale także z powodu swej polityki prorodzinnej. Ekonomista i europoseł centroprawicowego Węgierskiego Forum Demokratycznego Lajos Bokros oskarżył premiera swojego kraju na łamach „Gazety Wyborczej” o to, że działa na własną korzyść (Orban jest ojcem piątki dzieci). – Rodzina z trójką dzieci nie zapłaci ani fillera podatku więcej, nawet jeśli jej dochody czterokrotnie przekraczają średnią krajową. Jest to skrajny przykład niepotrzebnego wspierania osób zamożnych – pisał w marcu 2011 r. dla polskiego dziennika.
Z tymi zarzutami nie zgadza się politolog Gabor Tacacs z Nézőpont Institute. – Lewica zbyt mocno wspierała ludzi pasywnych i w ten sposób doprowadziła do upadku kultury zaradności. Nowe rozwiązania podatkowe wspierają rodziców aktywnych – twierdzi w rozmowie z GN. Wysokość przywilejów dla rodzin może budzić obawy o spójność budżetu państwa. Czy niższe wpływy podatkowe od rodzin i wyższe wydatki na urlopy macierzyńskie i pracę matek nie spowodują zwiększenia i tak ogromnego węgierskiego deficytu budżetowego? Tacacs uważa, że mniejsze dochody z podatku dochodowego zostaną skompensowane przez dochody z innych źródeł i wzrost gospodarczy. Z kolei przed przerzuceniem podatków, jakimi obłożono duże firmy, na rodziny mają chronić rządowe kontrole cen. – Te przedsiębiorstwa dyktują już i tak wysokie ceny, w związku z czym trudno im będzie je podnieść – dodaje politolog.

Nasza wspólna troska

Węgrzy uczynili z polityki prorodzinnej jeden z tematów swojej unijnej prezydencji, która kończy się 1 lipca. Choć w jej ramach można było wcielić w życie niewiele konkretnych rozwiązań, nie uważają tego czasu za stracony. – Naszą zasługą jest wprowadzenie tematyki rodzinnej do dyskusji publicznej. Podczas spotkania ministrów krajów UE odpowiedzialnych za rodzinę wielu polityków ubolewało nad tym, że to temat bardzo zaniedbany – mówi GN węgierski sekretarz stanu ds. spraw społecznych w ministerstwie zasobów narodowych Miklos Soltesz. Na początku czerwca przyjechał do Polski i spotkał się z kard. Kazimierzem Nyczem, przedstawicielami Polskiej Rady Ekumenicznej, organizacji prorodzinnych oraz mediów, by przedstawić węgierskie doświadczenia. Jego zdaniem, istotne są zarówno rozwiązania ekonomiczne, jak i działania wzmacniające przekonanie obywateli, że rodzina to wielka wartość.
Z sekretarzem stanu w polskim Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej Jarosławem Dudą omawiał współpracę w zakresie m.in. polityki prorodzinnej. – Polska jest dużym krajem, wpływowym w UE. Dlatego to, co podejmuje, ma szansę odnieść większy skutek. Chciałbym przekonać polskich partnerów, że warto przejąć tę pałeczkę – mówi Soltesz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.