Laba z głową

ks. Rafał Kowalski, Karol Białkowski; GN 21/2011 Wrocław

publikacja 18.06.2011 06:30

Oderwanie od codzienności i przygoda – urlop to czas, na który każdy czeka z niecierpliwością. Co zrobić, aby go nie zmarnować?

Laba z głową Ks. Rafał Kowalski/ GN Polakom wyjeżdżającym na egzotyczne wczasy wakacje często kojarzą się z hotelowym basenem.

Dla ks. Mariusza Rosika, biblisty i podróżnika, autora dwóch książek poświęconych tematyce podróżniczej, każdy wyjazd – także wakacyjny – poza odpoczynkiem może czegoś nauczyć. Jak sam przyznaje, tym, co najbardziej go urzeka i fascynuje podczas wypraw, jest spotkany człowiek. – Takich spotkań nie da się zaplanować, a dają mnóstwo wrażeń, refleksji, przemyśleń i mądrości – mówi.

Polowanie na słonie z Biblią

Wrocławski kapłan, wybierając się do jakiegoś kraju, stara się najpierw poznać jego historię i kulturę. – Czytam o zabytkach i ich twórcach. Przeglądam strony internetowe. Oglądam zdjęcia. Ale po zwiedzeniu Sagrada Familia lubię zajrzeć do małej tawerny, o której nie pisze żaden przewodnik. Tam najłatwiej odczuć klimat miejsca. W Chinach udało mi się dostać do zwykłej szkoły i podpatrzeć, jak wyglądają lekcje. A w Indiach dołączyłem do grupy kilku tubylców, którzy wybierali się na polowanie… na dzikie słonie! Oczywiście z aparatami fotograficznymi! Tego typu przeżycia i doświadczenia najgłębiej kształtują wyobrażenia o danym kraju, kulturze, zwyczajach. Z podróży przywożę wiele zdjęć. Jednak nauczyłem się, że najdłużej w pamięci pozostają miejsca fotografowane sercem.

Wspomina przy tym rozmowę z pracownikiem stacji benzynowej na Krecie. – Był wtedy strajk i nie można było kupić benzyny. Dopiero godzinna rozmowa z nim o filozofii na tyle go otworzyła, że przypomniał sobie, iż ma jeszcze kilka litrów paliwa i chętnie je odstąpi. Nauczyłem się wówczas, że życzliwa rozmowa otwiera serca – wyjaśnia ks. Rosik. – Gdy w kenijskim buszu zobaczyłem kilkuletnią dziewczynkę, która obdarowywała swoje rodzeństwo posiłkiem, wiedząc, że dla niej może zabraknąć, uczyłem się wartości dzielenia i prostej miłości dziecka. Takich lekcji nie nauczą przewodniki.

W plecaku ks. Rosika oprócz termosu i tabliczki czekolady są zawsze dwie książki. Pierwsza to kieszonkowe wydanie Biblii. – Już bardzo zniszczona, ale to mój ulubiony egzemplarz. Podkreślone jest w niej przekonanie Syracha, mędrca z II w. przed Chr., który pisał po grecku: „Mąż, który podróżował, zna wiele rzeczy i mądrze przemawiać będzie, bo ma wielkie doświadczenie… Ten, kto podróżował, wzbogacił swą roztropność” – wyznaje. Druga książka to najczęściej skrupulatnie dobrana powieść, której akcja rozgrywa się w zwiedzanych miejscach. I tak: w północnych Włoszech towarzyszył mu Umberto Eco, w Kenii – Karen Blixen, a w Ziemi Świętej Karen Amstrong ze swoją książką „Jerozolima – miasto trzech religii”.

Słońce, plaża i modlitwa

Jak dowiedzieliśmy się we wrocławskim Biurze Podróży „Orlica”, wśród Dolnoślązaków wciąż panuje moda na wyjazdy do Turcji, Tunezji i Egiptu. Dużym powodzeniem cieszą się także Wyspy Kanaryjskie, przede wszystkim ze względu bezpośrednie połączenie samolotowe ze stolicą Dolnego Śląska, które zostanie uruchomione w połowie czerwca. – Podstawowym kryterium dotyczącym wyboru miejsca wypoczynku jest niewątpliwie cena, stąd duże zainteresowanie ofertami last minute – mówi pani Alicja, konsultantka BP „Orlica”. Zwraca jednak uwagę, że coraz więcej klientów pyta się o standard hoteli oraz o ofertę wycieczek fakultatywnych. – Ludzie często interesują się tym, co oferuje dane miejsce poza możliwością leżenia na plaży – dodaje.

A co z tymi, którzy z różnych powodów nie wybiorą się na egzotyczne wakacje? Dla nich także nie brakuje propozycji owocnego spędzenia letnich miesięcy. Jedną z nich są pielgrzymkowczasy. To pomysł ks. Rafała Swatka, wikariusza z par. pw. św. Maksymiliana Kolbego we Wrocławiu.

– Idea jest bardzo prosta: wyjeżdżamy na prawie dwa tygodnie. W tym czasie spędzamy kilka dni w różnych sanktuariach na modlitwie i są to swoistego rodzaju rekolekcje. Następnie wypoczywamy gdzieś nad ciepłym morzem – wyjaśnia ks. Swatek. Rok temu wybrali Hiszpanię i Francję. Modlili się w Lourdes, nawiedzili także Ars oraz La Salette, by zakończyć swoją podróż na hiszpańskim wybrzeżu. Wyjazd cieszył się ogromną popularnością. Zwraca także uwagę, że pobyt w miejscowości wypoczynkowej nie wiąże się jedynie z leżeniem na plaży. – Każdy dzień rozpoczynaliśmy Mszą św., a wieczorem spotykaliśmy się pod kościołem na modlitwie różańcowej. To budziło duże zainteresowanie wśród obcokrajowców. Niektórzy przyłączali się do nas.

Tego rodzaju inicjatywa jest dla wrocławskiego kapłana wspaniałą formą głoszenia Dobrej Nowiny. – Księdzem nie przestaje się być w czasie wakacji czy urlopu, a przecież jesteśmy powołani, by głosić Ewangelię – mówi. – Ponadto takie wyjazdy niezwykle skracają dystans pomiędzy kapłanem a ludźmi świeckimi, sprzyjają poważnym i często długim rozmowom, na które w zwyczajnym duszpasterzowaniu nie bardzo można znaleźć czas i sprzyjające okoliczności.

W tłumie, a jednak sam

Ci, którzy nie przepadają za podróżami i środkami lokomocji, mogą wybrać wrocławską pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Ta propozycja może nie jest nowa, ale każdego roku bardzo świeża dzięki kolejnym pokoleniom zaangażowanych w marsz za Maryją. Od 2 do 10 sierpnia na trasę wyruszają setki starszych i młodszych braci i sióstr. Dla wielu to nieodłączny element wakacji. – Dzięki pielgrzymce możemy przypomnieć sobie, czym jest prawdziwe zmęczenie i prawdziwy głód – mówi Wiesław Wowk („Kuzyn”), koordynator służb pielgrzymkowych. Jego zdaniem, zmagania fizyczne połączone z modlitwą i rekolekcjami w drodze są akumulatorem na miesiące nauki i pracy. – Na pielgrzymce zawiązują się prawdziwe przyjaźnie, które trwają czasem całe życie – dodaje. W ubiegłym roku ok. 230-kilometrową trasę pokonało 2,5 tys. Dolnoślązaków. Dodatkowo prawie 6 tys. pielgrzymowało duchowo. Liczby są ogromne, ale w tym tłumie każdy jest indywidualnością, w której Bóg czyni wielkie dzieła.

Ogromne rzesze przyciągają również rekolekcje w Taizé. Jak się okazuje, to także jedno z ulubionych miejsc pobytu mieszkańców naszego regionu. – Na blisko 1300 Polaków wyjeżdżających w ubiegłym roku do tej francuskiej wioski, 40 proc. to Dolnoślązacy, a połowa z tego to wrocławianie – mówi Anna Dudkiewicz, koordynator wyjazdów z archidiecezji wrocławskiej. To propozycja dla ludzi otwartych na drugiego człowieka, niezależnie od narodowości, koloru skóry, języka czy wyznania. W okresie wakacyjnym Taizé staję się małym miasteczkiem, a z drugiej strony oazą, gdzie ze źródła czerpie się życiodajną wodę. To, co jest urzekające, to żar modlitwy i cisza. Na rekolekcje prowadzone przez braci z ekumenicznej wspólnoty każdego tygodnia przybywa ok. 5 tys. ludzi z wielu zakątków świata.

Co wybrać?

Zapytany o kryterium wyboru miejsc wakacyjnego odpoczynku, ks. Rosik odpowiada, że marzeniem jest kierowanie się jedynie zainteresowaniami. Niestety, trzeba brać pod uwagę także ograniczenia finansowe i czasowe. – Jeśli to możliwe, staram się łączyć jedno i drugie, tzn. jechać do miejsc, które mnie interesują, nawet przy skromnych funduszach. Moja fascynacja Biblią prowadziła mnie po szlakach Bliskiego Wschodu, Egiptu czy Grecji. Jednak takie miejsca, jak Tybet, Japonia czy Nowa Zelandia wciąż pozostają dla mnie jeszcze nieodkryte. Patrząc okiem optymisty, wciąż mam nadzieję na przygodę – mówi z uśmiechem.

W górach czy nad morzem, w czasie egzotycznej wycieczki czy na pielgrzymim szlaku, życzymy wszystkim planującym wakacje wspaniałych przygód.

Dla ciała i ducha

Anna Dudkiewicz, koordynator wyjazdów do Taizé w archidiecezji wrocławskiej

– Taizé jest dobrą opcją na wakacje, bo pozwala się zatrzymać w biegu, oderwać od codzienności, znaleźć spokój i wytchnienie oraz zajrzeć w głąb siebie, by odkryć, co dla każdego z nas jest najważniejsze. Duchowym magnesem przyciągającym do tego miejsca jest modlitwa i jej niewątpliwe piękno. Tym, co przyciąga w aspekcie bardziej cielesnym, jest możliwość przeżycia wspaniałego czasu z ludźmi w podobnym wieku, różnych narodowości i wymiana z nimi doświadczeniami.

Ks. Rafał Swatek, wikariusz z par. pw. św. Maksymiliana Kolbego we Wrocławiu

– Wiemy doskonale, że nie ma wakacji od Pana Boga, a pielgrzymkowczasy mogą sprzyjać temu, by dobrze wypocząć, a przy okazji nie zagubić drogi do kościoła. Patrząc oczami duszpasterza, mogę powiedzieć, że dziś biura podróży wymyślają różnego rodzaju akcje, by przyciągnąć klientów. Organizuje się np. wyjazdy dla singli, dla rodzin z małymi dziećmi. Dlaczego więc nie zorganizować wyjazdu dla ludzi wierzących?