Sześciolatek nie jest gotowy

Stefan Sękowski

GN 28/2011 |

publikacja 14.07.2011 00:15

Dlaczego 6-latek nie powinien iść do szkoły wyjaśnia Krystyna Bula.

Krystyna Bula Archiwum Krystyna Bula
koordynowała zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem ustawy. Jest matką trzech córek

Stefan Sękowski: Dlaczego zaangażowała się Pani w akcję „Ratujmy maluchy”?

Krystyna Bula: – Gdy moja najmłodsza córka pójdzie za dwa lata do szkoły, będzie miała 5 lat i 9 miesięcy. Znajdzie się w szkole, w której jest także gimnazjum, z dziećmi starszymi o prawie 10 lat. Mam także dwie starsze córki, jedna chodzi do gimnazjum, druga do liceum, i wiem, że dziecko w tym wieku nie jest gotowe do edukacji szkolnej.

To różnica zaledwie roku. Jest o co kruszyć kopie?

– Przecież to piąta część jej życia! W tym wieku różnice są ogromne, jeśli chodzi o kilka miesięcy. To dziecko nie wysiedzi 45 minut w ławce, 6-latki często nie potrafią zasznurować butów. Wyobraża sobie Pan wyjście na spacer z takimi dziećmi w ramach jednej godziny szkolnej? Do tego dochodzą ciężkie tornistry. Nie mam pewności, że zje obiad – w szkole przerwa trwa najwyżej 20 minut, a w stołówce panuje tłok.

Ministerstwo twierdzi, że dzieci w tym wieku są gotowe do nauki w szkole.

– Ja nie jestem przeciwna edukacji, co nam się czasem wmawia. Ale to musi przebiegać w sposób odpowiedni do wieku. Obecna podstawa programowa zakłada, że dziecko będzie umiało pod koniec I klasy kaligrafować, z drugiej strony w zerówkach ogranicza się naukę liter.

Co na to inni rodzice? Nie jest Pani odosobniona?

O tym świadczy 330 tys. podpisów, które zgromadziliśmy. Sama, z pomocą znajomych i rodziny, zebrałam ok. 1500. Nawet moja znajoma, która uczy w klasach I–III, kiedy spróbowała przyjrzeć się swojej szkole okiem 6-latka, przyznała, że zmniejszenie wieku szkolnego to zły pomysł.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.