Miasto książek

ks. Zbigniew Wielgosz; GN 25/2011 Tarnów

publikacja 17.08.2011 06:00

Żeby zobaczyć jej skarby, trzeba wejść w ciasne uliczki, gdzie regały piętrzą się pod sufit jak wieżowce. W ciszy blokowisk słychać sen drzemiących opowieści.

Miasto książek Ks. Zbigniew Wielgosz/ GN Maluchy świetnie bawią się w oddziale dla dzieci.

Jedna z nich opowiada o historii sądeckiego miasta książek. Jego założycielem był prof. Józef Szujski. Urodzony w Tarnowie, ale związany z Sądecczyzną przez wuja, którego odwiedzał w Zbyszycach. Ale także przez reprezentowanie ziemi sądeckiej w Sejmie Krajowym. Po śmierci wybitnego historyka, literata i polityka, jego syn – Władysław  Szujski – przekazał Nowemu Sączowi testament ojca w postaci cennego księgozbioru. Było to 25 czerwca 1891 roku. Tym samym narodziła się pierwsza w Sączu biblioteka publiczna. – Jej zbiory wzbogaciła darowizna Józefa Wieniawy-Zubrzyckiego, który w 1896 roku przekazał bibliotece także swój dworek – mówi dyrektor placówki Barbara Pawlik. Książki mieszkały w nim tylko chwilę, by na dobre osiąść w XVII-wiecznej kamienicy Lubomirskich przy Franciszkańskiej 11.

Skarby

Sądecka Biblioteka Publiczna – bo tak brzmi jej oficjalna nazwa od 1999 roku – jest jedną z głównych w mieście placówek kulturalnych. Zatrudnia 50 pracowników i ma blisko 23 tys. zarejestrowanych czytelników. Obsługuje miasto i region, w sumie 100 tys. mieszkańców. Zajmuje pierwsze miejsce w Małopolsce pod względem liczby czytelników i wypożyczeń. – Obok wypożyczalni i czytelni głównej posiadamy również czytelnię informacji biznesowej. A w pięknie odrestaurowanych piwnicach organizujemy wystawy, prelekcje i spotkania z autorami – opowiada dyrektor. Najcenniejszym zbiorem są stare druki, w tym polonica z lat 1562–1800. Orzechowski, Jabłonowski, Sarbiewski, Morsztyn, Petrycy, Rzewuski, Wielopolski, Naruszewicz… to tylko niektóre ze słynnych nazwisk widniejących na stronach tytułowych szacownych woluminów. – Są też książki i gazety XIX-wieczne, rękopisy, druki bibliofilskie, reprinty, ekslibrysy i grafika, fotografie i płytki cynkowe – wyliczają pracownicy działu specjalnego. Wiele ze zgromadzonych dzieł dotyczy dziejów Nowego Sącza i regionu. – Korzystają z nich naukowcy i studenci, ale również ciekawi historii pasjonaci – podkreśla Barbara Pawlik.

W duecie i nie tylko

Biblioteka ze względu na zbiory jest perełką na mapie kulturalnej miasta i regionu. Ale nie tylko. – Od kilku lat organizujemy wystawę zdjęć z historii Nowego Sącza, a przy tym konkurs fotograficzny dotyczący życia w naszym mieście – opowiada dyrektor. Pokazywanie małej ojczyzny wzbudza wielkie emocje. Ostatnią choćby wystawę obejrzało 4 tys. osób. Ludzie z zaciekawieniem i zdziwieniem odkrywali przeszłość znanych sobie miejsc w mieście. Niesłabnącym zainteresowaniem cieszą się spotkania z autorami. – Chcemy, by pośród zapraszanych były nie tylko znane nazwiska, ale też twórcy związani z Sączem i Sądecczyzną – podkreśla Barbara Pawlik. W piwnicach rozbrzmiewają też dźwięki muzyki podczas koncertów. Od dziesięciu lat biblioteka organizuje Sądeckie Duety Literackie. Ich bohaterami jest oczywiście wybrana książka, ale i dwaj krytycy literaccy, którzy podczas spotkania z publicznością spierają się, zachęcając czytelników do sięgania w głębię prezentowanego dzieła. – A ono jest intensywnie czytane wcześniej podczas zebrań klubów dyskusyjnych, które istnieją w bibliotece głównej i w czterech filiach miejskich, co przekłada się na udział klubowiczów w sporach krytyków – dodaje dyrektor.

Blaski i cienie

Bolączką Sądeckiej Biblioteki Publicznej jest ciasnota. Co roku przybywa 1000 książek, których nie sposób pomieścić w pomieszczeniach placówki. Rosną więc regały, a przejścia między nimi są coraz węższe. – Choć dzięki informatyzacji zbiorów istnieje automatyczna wypożyczalnia, to jednak czytelnicy nie mają swobodnego dostępu do książek – przyznaje Barbara Pawlik. Nie widać, jak na razie, szansy, by to się zmieniło, choć rodzi się nadzieja, że biblioteka zdobędzie nowy lokal dzięki przenosinom policji do innego budynku. Na ciasnocie paradoksalnie zyskują dzieci, które mają swój oddział w innej części miasta. – Zajęcia „Bajka przez okrągły roczek” dla przedszkolaków i uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej cieszą się tam wielkim zainteresowaniem. Zaś młodzież może się udzielać w grupie teatralnej „Leśne duszki”. Swoje przedstawienia prezentują maluchom – opowiada dyrektor.

W oddziale dla dzieci realizowane są również całoroczne programy. – „Kolorowa biblioteka”, „Spotkania w krainie baśni”. Dzieci poprzez zajęcia plastyczne, gry i zabawy poznają książki, świetnie spędzając czas – mówi Anna Kosowska-Zgrzeblak z oddziału dziecięcego. Działa tam również dyskusyjny klub książki „Zielony wędrowiec”. Zaś młodzież może pokazać swoje talenty literackie i muzyczne w ramach Grupy Artystycznej „Piwnica pod książkami”. Te ostatnie nie mają jednak łatwego życia. Dopóki noszą etykietę „nowość”, dopóty cieszą się zainteresowaniem. A po pół roku trafiają do magazynu, gdzie mogą drzemać w zapomnieniu, czekając na ciepło rąk bibliotekarza, a przede wszystkim czytelnika.