Diabeł nie lubi piękna

publikacja 07.08.2019 00:30

O lustrze w oczach Pana Boga i o tym, dlaczego zakonnica się nie maluje, z siostrą Bogną Młynarz rozmawia Aleksandra Pietryga.

Diabeł nie lubi piękna Roman Koszowski /Foto Gość Siostra Bogna Młynarz, doktor teologii duchowości, wikaria generalna Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana, autorka książek i blogu sbogna.blogspot.com. O sobie mówi: "Moją największą pasją jest głoszenie. Po prostu, jak każda kobieta lubię dużo mówić 🙂"

Aleksandra Pietryga: Karmelitanki Bose podobno nie mają lustra. Czy kobieta może bez tego funkcjonować?

Siostra Bogna Młynarz: – Zapewne przeglądają się w oczach Pana Boga. Rzeczywiście coś w tym jest, że człowiek, który patrzy wciąż na siebie, może wpaść w pułapkę narcyzmu. Jeśli kobieta dba wyłącznie o to, co zewnętrzne, sięga tylko do warstwy estetyzmu. A estetyzm może rozminąć się z pięknem. Pamiętam taką scenę: śliczna kobieta, w pełnym makijażu, elegancko ubrana. Biegł do niej jej mały synek, po to, by się przytulić. Ale miał rączki umorusane piaskiem. I ta mama zatrzymała go tak na metr od siebie: nie podchodź. Ona była estetyczna, ale nie piękna.

Czym w takim razie jest prawdziwe piękno?

Piękne jest to, co jest zgodne ze swoją naturą. Bóg jest piękny. Często zapominamy o tym przymiocie Boga, mówiąc o Jego mądrości, wszechmocy, i tak dalej. Rzadko uświadamiamy sobie, że On jest samą pięknością. I, że ten Boski ślad został w człowieku, w szczególny sposób w kobiecie. Idąc tym tropem, można powiedzieć, że im bardziej człowiek jest święty, czyli im bliżej jest Boga, tym staje się piękniejszy.

I to widać na zewnątrz?

– Oczywiście. Wystarczy popatrzeć na współczesnych świętych.

Mężczyzna pragnie być widziany jako odważny, mocny, mądry. Kobieta chce być piękna; tęskni za tym, by to było zauważane także dla innych.

– Twoje spostrzeżenie jest ciekawe, bo wynika z niego, że piękno i moc Boga najmocniej odcisnęły się jako Jego obraz w człowieku. Piękno zostało bardziej wyrażone w kobiecie, moc – w mężczyźnie. Oboje są stworzeni na podobieństwo Stwórcy. Nie można mówić, że jedno z nich jest bardziej do Boga podobne.

Kobiety od wieków tęsknotę za pięknem próbują wypełniać, dbając o swój wygląd zewnętrzny, czasem nadmiernie się na tym koncentrując. Czy to jest droga do celu?

– Powiedziałabym, że to droga na skróty. Oczywiście, piękno kobiety powinno się wyrażać na zewnątrz. Pojawia się pytanie, z jakiego źródła powinna płynąć dbałość o swój wygląd. Według mnie jest to poczucie własnej wartości. Kobieta, która czuje się kochana, promieniuje autentycznym pięknem. Ona również będzie dbała o siebie. Gorzej, gdy dbałość o wygląd zewnętrzny jest rozpaczliwym sposobem ukrywania wewnętrznej pustki, kompleksów, samotności.

Współczesnej kobiecie często doskwiera autentyczna samotność.

– Jest Ktoś, kto kocha nas do szaleństwa, bez granic i warunków. To Bóg. Tak naprawdę tylko Jego miłość może wypełnić tęsknotę ludzkiego, a w szczególności, kobiecego serca.

Dzisiejszy świat, nakazujący kobiecie zachować wieczną młodość, nie jest dla niej przyjaznym miejscem.

– I na pewno nie pomaga odkryć jej wewnętrznego piękna, zatrzymując się na tym, co fizyczne. Za tym kryje się potężny biznes. Próbuje się nakręcać machinę handlu, wmawiając kobiecie, że jeśli nie kupi ciuchów tej marki, nie umaluje się kosmetykami tej firmy, nie uczesze się w ten sposób, zostanie odsunięta na margines społeczny. Dziś pewne rzeczy wywierają taką presję, że stały się obowiązującymi normami. I kobieta wchodzi w niewolę mody.

Jak się z niej wyzwolić?

– Lekarstwem na każde zniewolenie są relacje. Tym, co człowiekowi daje siłę do pozostania sobą i pójścia w kierunku, który uważa za słuszny, jest oparcie, jakie ma w ludziach, Bogu. Jeśli mam poczucie, że jest ktoś, w kogo oczach jestem ważna, wartościowa; kto patrząc na mnie, widzi więcej niż moją umalowaną czy nieumalowaną twarz, będę mieć odwagę przeciwstawić się imperatywowi skomercjalizowanego świata…

…choć na plecach czuję jego oddech.

– Ja także doświadczam tego z perspektywy życia zakonnego. Jest ono coraz mniej zrozumiałe dla współczesnych ludzi. Zadają pytania: dlaczego siostra zakonna nie nosi modnych ubrań? Nie robi makijażu? Z pewnością jest mi łatwiej zachować dystans wobec tych nacisków niż kobietom, które żyją w świecie. Niemniej to ciśnienie odczuwam. Ma ono zazwyczaj posmak odrzucenia. Nie mieszczę się w pewnych kategoriach, więc narażam się na brak akceptacji. Powtarzam: trzeba zdrowych relacji, które dają siłę, by zostać wolnym wobec tej presji. Przede wszystkim tej najważniejszej relacji…

Po raz kolejny dochodzimy do relacji z Bogiem.

– Bo ona jest niczym kręgosłup w organizmie. Bóg i wspólnota ludzi – dwa punkty oparcia. Kościół ma być miejscem, w którym promuje się autentyczną godność człowieka, w szczególności kobiety; gdzie sięga się głębiej niż do poziomu zjawiska estetycznego i dostrzega to, co Jan Paweł II nazywał geniuszem kobiety.

Jeśli Bóg jest pięknem, to czy szatan jest zaprzeczeniem piękna? W końcu zaatakował najpierw Ewę…

– W kobiecie rzeczywiście jest pewna szczególna wrażliwość.

Słabość?

– Tak, w jakimś sensie jest to słabość. Jest to miejsce szczególnego działania mocy Boga. Kobieta w swej delikatności mówi światu o potrzebie Bożej łaski. Mówi również o tym, że człowiek nie ma być samowystarczalną machiną do spełniania zadań, własnych aspiracji. Natura człowieka potrzebuje pewnych zależności, wsparcia. Jedynie otwarta na Boga ma szansę prawidłowo się rozwijać.

Kobieca słabość jest wobec tego dobrym naczyniem na tę łaskę.

– Nieprzypadkowo wśród mistyków większość to kobiety. Ich delikatność jest uprzywilejowaną drogą otwarcia się na przyjęcie łaski. To kruche miejsce narażone na szczególne ataki złego ducha i może stać się miejscem upadku. Tu kobiecie także potrzeba męstwa. Nie chodzi jednak o to, by stała się twarda, samowystarczalna. Ta pokusa się pojawia. Niesienie swojej kobiecości, kruchości jest w jakiś sposób bolesne. Stąd rodzi się chęć stworzenia wokół siebie pancerza, zabezpieczenia się przed ciosami świata. To próba zaprzeczenia kobiecej naturze. Trzeba pielęgnować wrażliwość, nawet jeśli jest to związane z cierpieniem.

Jak pomóc kobietom odkryć tę drogę?

– Kochać. Brzmi banalnie, ale to jest istota odkrywania piękna w sobie. Ta matka, o której wspomniałam na początku rozmowy, swoim zachowaniem dała dziecku taki przekaz: moje ubranie jest ważniejsze niż ty. Jeśli dziecko otrzymuje ciągle takie sygnały, to siłą rzeczy zacznie walczyć o uznanie, wybierać drogę rywalizacji zamiast relacji. Kobiety nadmiernie dbające o swój wygląd często próbują w ten sposób zwrócić uwagę świata na swoją wartość. Rywalizują o uznanie. Tymczasem nawet zdobycie tytułu miss świata nie zmieni ich samopoczucia.

Może jakiś mężczyzna zapyta w tym miejscu: Co mam robić, by pomóc odkryć mojej żonie czy córce w sobie piękno?

– Na pierwszym miejscu wymieniłabym wsparcie. By kobieta mogła w sobie rozwinąć delikatność, nie musiała otaczać się sama twardym pancerzem, potrzeba, by ktoś ją tym pancerzem osłonił. I tu niezwykle istotna jest siła, która nie zagraża, ale daje oparcie. Dobrze, gdy mężczyzna rozwija ją w sobie. Dzięki temu kobieta może zachować swoją kruchość. Paradoksem współczesnego świata są słabi mężczyźni, przy których kobieta musi stawać się twarda. Bo ktoś musi. Silne zaburzenie ról, które dziś często urasta do rangi normy.

Zna Siostra piękne kobiety?

– Znam. Wciąż je spotykam. Przykładem i ikoną piękna dla mnie jest Matka Teresa z Kalkuty, choć nie mieści się w standardach kolorowych pism dla pań. I drugi przykład: weszłam kiedyś do sklepu, za ladą stała ekspedientka, która w kategoriach piękna zewnętrznego nie była atrakcyjna. Ale wystarczyło, że się odezwała, jej sposób zachowania, ciepło, które z niej emanowało, sprawiły, że za trzy sekundy człowiek zaczynał w niej widzieć prawdziwe piękno. To ważne przesłanie dla tych kobiet, które z niepokojem patrzą w lustro. Lepiej popatrzeć w oczy Boga. Bo jeśli w nich odkryjemy swoją wartość i piękno, to ono będzie się rozlewać wokół nas. I będzie zachwycać. Jezus powiedział do Samarytanki: „Kto będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem”. Źródłem – więc inni też się napiją!