Upiorne wychowanie

Agata Puścikowska

GN 36/2011 |

Po wytłumaczeniu córce (najdelikatniej jak się da), co oznaczają m.in. słówka wampir i zombie, dziewięciolatka pyta: – To po co oni takie obrzydlistwo sprzedają?

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Mamo, widziałaś te nowe lalki? No mówię ci, są zupełnie, zupełnie, zupełnie... – dziewięciolatka aż się zapowietrzyła z wrażenia. Następnie nastąpił szereg „ochów” i „achów”, popartych wywracaniem oczami i tęsknymi spojrzeniami pt. „Zrobię wszystko, żeby dostać tak cudowną lalkę!”. Matka, zaprawiona w zabawkarsko-merkantylnych podchodach, intuicyjnie jakoś mruży oczy i pyta: – A co to za cudowna lalka, hę? – Taka... dość obrzydliwa – odpowiedziało dziewczę z bezbrzeżnym zachwytem...

To świetnie... Tego jeszcze nie przerabialiśmy. Więc matka, chcąc nie chcąc (bardziej to drugie), zaczyna grzebać po dostępnych źródłach w poszukiwaniu cudownie obrzydliwych lalek. I nie po to, żeby od razu lecieć do sklepu. Prędzej, by wykuć wychowawcze żelazo póki gorące. Internet (doskonały w młodzieżowej edukacji matek), i klikamy: „obrzydliwe lalki”.

O dziwo, po kilku kolejnych klikach, bingo, mamy je! Wyglądają trochę jak przerośnięte i skoliozowate Barbie, tylko w formie mniej różowej i świeżej. Nieco jak z makabrycznych dowcipów o Jasiu i nożyczkach w szafie, po trzech tygodniach. Tyle że w fajnej, „zabawowej” odsłonie, takiej, która nie przerazi od razu, lecz z obrzydem i przerażeniem przyjaźnie oswoi. I nawet odpowiednia strona, promująca upiorne laleczki, i ich szkołę, istnieje. A w niej gry i zabawy towarzyskie. Można m.in. spreparować sobie eliksir starożytnego zombie, zwany upiornym sokiem. Można też stworzyć własną legitymację „uczniowską” i tym samym dołączyć do upiornego grona.

Polecany jest też test na osobowość. Żeby wiedzieć, kim się jest: czymś w rodzaju zombie, wampira, czy może inszym stworzeniem. Matka testu nie przeprowadza. Bo wie, że zaraz i tak stanie się potworem: wściekłą na bezczelnych marketingowców, upiorną nudziarą, która nie pozwoli dziecku na wampirzą indoktrynację i wypaczenie estetyki. Ale, o dziwo, poszło łatwo! Po wytłumaczeniu córce (najdelikatniej jak się da), co oznaczają m.in. słówka wampir i zombie, dziewięciolatka pyta: – To po co oni takie obrzydlistwo sprzedają? Pecunia non olet, dziecko – chciała odpowiedzieć matka, lecz tylko potwornie westchnęła... Upiorne to wychowanie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.