Piłka jest okrągła, a kule są dwie

Tomasz Gołąb; GN 37/2011 Warszawa

publikacja 22.09.2011 06:15

To tylko z pozoru inny futbol. Emocje, wysiłek, determinacja, a może nawet większe, niż w przypadku zwykłej piłki. W Warszawie powstaje pierwsza drużyna dla osób po amputacjach nóg.

Piłka jest okrągła, a kule są dwie Tomasz Gołąb/ GN Paweł Płoski był dwukrotnym mistrzem świata w tańcu hip-hopowym. Teraz parkietem będzie dla niego piłkarska murawa.

Feralnego dnia Paweł Płoski był u szczytu kariery hip-hopowego tancerza. Miał 20 lat i dwa tytuły Mistrza Świata IDF (International Dance Organization), wicemistrzostwo świata z 2006 r., sześciokrotne mistrzostwo Polski. Przed turniejami trenował po osiem godzin dziennie przez siedem miesięcy. Nawet maturę musiał przełożyć.

Pociąg ostatniej szansy

Był 2007 r. Jako wzięty instruktor, który potrafi ł przygotować układy choreograficzne dla 150 osób występujących jednocześnie na scenie, wracał z warsztatów. Pociąg z Głogowa opóźnił się. Gdyby nie zdążył we Wrocławiu z przesiadką, musiałby czekać osiem godzin na następny. A przecież w Warszawie poumawianych tyle spotkań... Wydawało się, że da radę. Tylko podbiec do ruszającego pociągu, wrzucić torbę i samemu wskoczyć. Ale pociąg nagle przyspieszył, wciągając tancerza pod koła i miażdżąc nogę. Zdołał jeszcze wciągnąć się na peron i krzyknąć po pomoc. Drugą stopę lekarzom udało się uratować, wybite prawe biodro – również. Gdyby Paweł wiedział o amputacjach tyle, ile dziś, kazałby zostawić dłuższy kikut. Noga trzymałaby się pewniej w protezie. Lekarze wiedzieli, że jest trenerem tańca, ale niewiele potrafili zrobić.

– Moja głupota. Sekunda, która zburzyła dotychczasowe życie. Ale i mega fart. Wiem, że Ktoś czuwał nade mną. Bo nadal żyję! – mówi dziś, nie tracąc szczerego uśmiechu.

Przetrwać próbę

Choć po wypadku bywało różnie. Skończyło się trenowanie innych po dwieście złotych za godzinę. Zamiast żmudnych treningów, trzeba było zacząć jeszcze trudniejszą rehabilitację. Zamiast tanecznego kroku – naukę chodzenia o kulach. – Przychodziło do mnie po sto mejli dziennie: z otuchą i wsparciem. Narzeczona na pół roku rzuciła studia, żeby doprowadzić mnie do psychicznej równowagi. Na szczęście nikt nigdy nie płakał przy moim łóżku. Może to pomogło mi przetrwać – mówi.

Rocznie w Polsce wykonuje się 6 tys. amputacji. Osób bez dolnej kończyny żyje nad Wisłą około 60 tys. Za każdym przypadkiem kryje się dramat: najczęściej u chorych na cukrzycę, w wyniku późnych powikłań zespołu stopy cukrzycowej – krytycznego niedokrwienia kończyny objawiającego się powstaniem martwicy oraz zgorzeli. Amputacje u osób bardzo młodych to głównie skutek wypadków komunikacyjnych, jak u Pawła. Wtedy ze stratą nogi albo ręki pogodzić się chyba najtrudniej. Bo w głowie ma się życiowe plany, które trzeba poważnie zweryfikować. Dla wielu osób po amputacjach wypadek rozpoczyna długi czas izolowania się od dotychczasowych przyjaciół, kolegów z pracy, sąsiadów z ulicy. Czasem tej próby nie przetrwa nawet miłość.

Jak sobie, chłopie, radzisz?

Pawła Płoskiego od chwili wypadku otacza jednak mnóstwo przyjaciół. I ciągle dołączają nowi – także ci, którzy poznają go na forum internetowym dla osób po amputacjach. Pytają, jak przez to przejść. – Dzwonią też po prostu, gdy mają doła. Tak im w głowie przewracam, że zapominają o zmartwieniach – mówi Paweł. Dziś umie się śmiać z własnych ograniczeń. Chociaż stopa, której używa, Pathfinder II (posługują się nią np. amerykańscy inwalidzi z wojny w Iraku, wracający do czynnej służby) pozwala wiele z nich ominąć. Wystarczy spojrzeć na filmy w internecie, w których tańczy hip-hopa tak, jak chciałoby wielu pełnosprawnych tancerzy.

We wrześniu 2007 r. z kolegą Wojtkiem Krawczukiem wygrał zawody „Check the flow” z pełnosprawnymi tancerzami z całej Polski. Kończy studia z zarządzania w turystyce. Prowadzi biuro Szkoły Tańca Grawitacja Piaseczno dla tysiąca zawodników. Raz w roku na Warsaw Challenge w Parku Sowińskiego pokazuje taneczne umiejętności przed wielotysięczną publicznością. Zajęć mu nie brakuje, ale gdy usłyszał o planach stworzenia drużyny piłkarskiej osób po amputacjach, jego oczy zabłysły jeszcze mocniej. Sport, rywalizacja, rehabilitacja? Wszystkiego po trochu. A najważniejsze, że będzie spotykał się z ludźmi, którzy doświadczyli tego, co on. – Jestem dopiero pięć lat po wypadku. Inni mierzą się z życiem bez kończyn dłużej ode mnie. Mam wciąż wiele pytań – mówi.

Mówili, że nie chwyci

Amp Futbol rozwija się dynamicznie w 25 krajach. – To bardzo widowiskowa dyscyplina – mówi Mateusz Widłak, szukający chętnych, którzy od 1 października mogliby rozpocząć treningi. Marzy, by polska drużyna była gotowa rywalizować w międzynarodowych turniejach. W zeszłorocznych Mistrzostwach Świata w Argentynie wzięło udział 18 reprezentacji, a mecz finałowy gospodarzy z Uzbekistanem obserwowało 10 tys. kibiców. – W Anglii, Turcji, USA, Salwadorze czy Brazylii istnieją nawet całe rozgrywki ligowe piłkarzy po amputacjach. Dyscyplina ta została uznana przez FIFA i być może niedługo dołączy do dyscyplin paraolimpijskich – mówi.

Cały wolny czas poświęca na korespondencję z twórcami innych lig, kontaktami z osobami po amputacjach i ludźmi, którzy gotowi są ich wesprzeć, by mogli trenować piłkę. Studia z fizjoterapii dały mu wiedzę o schorzeniach. – Pokutuje przekonanie, że niepełnosprawni nie garną się do sportu. Tymczasem co tydzień zgłasza się ktoś nowy chętny do gry. Jak tak dalej pójdzie, stworzymy nie tylko drużynę, ale całą ligę – śmieje się M. Widłak. Sam uwielbia kibicować, więc zainteresował się piłkarzem, który stracił nogę i zaczął grać w drużynie osób po amputacjach. Przed wakacjami wpadł na pomysł, że trzeba to zacząć promować także w Polsce. Nikt przed nim tego u nas nie proponował.

Piłka demokratyczna

Kopanie piłki nabiera w tym sporcie nowego znaczenia. Zasady gry, jak w zwykłej piłce nożnej. Mecze rozgrywane są na boiskach typu „Orlik”, a w każdej drużynie gra siedmiu zawodników. Mecze mają dwie połowy po 20 minut. Gra toczy się bez protez, za to z kulami. Ale dotknięcie piłki kulą lub kikutem jest niedozwolone. W Amp Futbol grać mogą wszyscy po jednostronnej amputacji: zawodnicy grający w polu są po amputacji kończyny dolnej, a bramkarze – kończyny górnej. Również osoby z wadami wrodzonymi kończyn. I nie ma ograniczeń wiekowych. – W tańcu o jednych rywalach wiedziałem, że nie mam z nimi szans, a z innymi nie wypadało mi konkurować. Tu wszyscy jesteśmy równi. Każdy z nas ma tylko trzy nogi – śmieje się Paweł Płoski.

Jest jeszcze jeden demokratyczny aspekt Amp Futbolu. Nie wymaga prawie żadnych nakładów. Inaczej niż w przypadku na przykład koszykówki na specjalnych, wytrzymałych i lekkich wózkach, tu wystarczą dwie zwykłe, codziennie używane kule. Chociaż dla niektórych odstawienie protezy na treningu może być początkowo krępujące. Dlatego treningi będą na razie odbywać się bez publiczności.

Oby do mistrzostw

Amp Futbol narodził się w Stanach Zjednoczonych 30 lat temu. Don Benett, pomysłodawca takiej piłki, który stracił nogę podczas żeglowania, szybko znalazł promotora, profesjonalnego sędziego piłkarskiego Billa Barry’ego, który jeździ teraz po całym świecie promując piłkę o kulach. Dzięki jego staraniom mecze piłkarzy po amputacjach rozgrywane były w trakcie dużych amerykańskich imprez sportowych, zyskując nowych fanów. Pierwsze mistrzostwa poza Stanami Zjednoczonymi odbyły się w 1991 r. w... Taszkiencie. Dziś najlepsze drużyny mają Uzbekistan, Argentyna, Turcja, Rosja, Brazylia, Ghana i Anglia.

W 2005 r. powstała WAFF – Światowa Federacja Piłkarzy Amputowanych, która dwa lata później zorganizowała w Turcji pierwsze oficjalne Mistrzostwa Świata z udziałem dwunastu reprezentacji. Do krajów grających w Amp Futbol dołączyły ostatnio Francja, Niemcy i Irlandia. W ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata w Argentynie wzięło udział już 18 drużyn. Następne turnieje WAFF planuje na 2012 r. (Iran) i 2014 rok (Japonia).

TAGI: