Potrzebna dobra asekuracja

Agnieszka Małecka; GN 37/2011 Płock

publikacja 25.09.2011 06:30

W dziedzinie wychowania nikt nie jest alfą i omegą. Ale im mniej poświęca się jej uwagi, tym większe prawdopodobieństwo błędu.Dlatego trzeba szukać możliwości, by ogłoszony przez polskich biskupów Tydzień Wychowania zostawił po sobie coś trwałego.

Potrzebna dobra asekuracja Agnieszka Kocznur/ GN W dziedzinie wychowania nikt nie jest alfą i omegą. Ale im mniej poświęca się jej uwagi, tym większe prawdopodobieństwo błędu.

Jedna, ciemna strona medalu wygląda tak: „kompletnie pijani dewastowali wiatę przystankową…”, „19-latek usłyszał 70 zarzutów oszustw internetowych…”, „dwóch młodych ludzi przyłapanych na kradzieży grzejników z placu budowy…” Jest to kilka sierpniowych raportów przesłanych do lokalnych mediów przez Komendę Policji w Płocku. To przypadki skrajne. Druga strona medalu to fakt, że coraz więcej młodych ludzi gubi się w świecie niejasnych wartości i kryteriów, idoli zastępujących autorytety. Problem w tym, że mimo setek poradników i wielu koncepcji pedagogicznych, trudno o idealną receptę na wychowanie.  – Świadomość błędów u rodziców może jednak pomóc coś zmienić na lepsze – podkreśla pedagog z Płocka. W szkole powinien być jasny system wartości i model wychowawczy, zwracają uwagę dyrektorzy katolickich szkół. Natomiast duszpasterz młodzieży podkreśla, że wychowywać znaczy być z młodzieżą w każdym, szczególnie trudnym czasie.

Niestety, nie profilaktycznie

Fachowej pomocy jest dziś sporo. Powstają nawet takie miejsca, jak mławska Akademia Rodziców, działająca w ramach poradni psychologiczno-pedagogicznej. Najczęściej jednak, jak zauważa Izabela Mikołajewska, pedagog i mediator w firmie EDU-WAY w Płocku, rodzice przychodzą po pomoc, nie profilaktycznie, ale gdy już jest problem. W praktyce zawodowej styka się najczęściej z dwoma poważnymi deficytami wychowawczymi. – Pierwszy brak to nieumiejętność wyznaczania dziecku granic i przestrzegania ich. Chodzi o to, że jak rodzic powie „nie”, to musi być w tym konsekwentny. Jeśli wyznacza jakąś granicę, np. limit korzystania z komputera, i potem tego nie przestrzega, to sam podkopuje swój autorytet. Trzeba mieć świadomość, że to jest dla dobra dziecka; bo jeśli rodzice nie nauczą go przestrzegania pewnych granic, to kiedyś zrobi to brutalnie życie.

A co wobec tego z buntem dziecka nastolatka? On sam w sobie, zdaniem pedagog, nie jest powodem do niepokoju; to zdrowa reakcja, bo bunt wpisany jest w młodość. Natomiast ważne jest, by dziecko ponosiło konsekwencje złego działania. – To drugi deficytowy obszar w wychowaniu – mówi Izabela Mikołajewska – Najczęstszy problem jest taki, że to matka bierze te konsekwencje na swoje barki, tuszuje, albo odrzuca i nie przyjmuje do wiadomości złego działania swojego dziecka. A dziecko musi, doświadczyć, że zrobiło coś złego, bo jeśli nie odczuje konsekwencji, nie będzie wiedziało. A jeśli mam go zawsze wybroni, to będzie miało zaburzony świat wartości. Wiele problemów w komunikacji na linii dorosły-dziecko zaczyna się w samej relacji między rodzicami: braku wzajemnego szacunku, konfliktach, podważaniu autorytetów. I tu, zauważa pedagog, należałoby rozpocząć pracę od samych rodziców.

Czas poświęcony

Dorośli, którzy biorą udział w warsztatach kompetencji wychowawczych, mówią często na koniec: to ideał, nie jestem w stanie go zrealizować, ale będę próbować. – To dobry znak – przyznaje Mikołajewska – bo świadczy o realnym i odpowiedzialnym podejściu do kwestii wychowywania. Jednym z zadań warsztatowych, które poleca rodzicom, jest prosta analiza swojej przeciętnej doby. Wystarczy rozpisać na kartce: ile godzin snu, ile pracy zawodowej, pracy w domu, odpoczynku, a ile czasu dla dzieci. Jeśli za mało, może trzeba to zmienić. – Bardzo ważny jest autentyczny czas poświęcony dziecku, nie taki „między reklamami”. Jak go wygospodarować? Każdy musi znaleźć własną receptę.

Aldona i Artur Wiśniewscy, kierujący dosłownie i w przenośni solidnym zespołem rodzinnym, podają swój sposób na wspólny czas rodziców i dzieci. – To ważne, by rozmawiać, to znaczy, że nie mieszkamy tylko ze sobą, ale jesteśmy razem. Wspaniałym sposobem na spędzanie czasu jest znalezienie wspólnych pasji. To mogą być różne zajęcia: sprzątanie, zakupy, gotowanie, sport, wspólna modlitwa, spacer. W naszym przypadku spędzamy razem dużo czasu, muzykując. Czujemy się ze sobą dobrze i lubimy ze sobą przebywać. To ogromna frajda być razem, a jednocześnie lekcja wychowawcza dla nas wszystkich.

Czas dla rodziny to czas święty – podkreślają rodzice z Glinojecka. – To było dla nas oczywiste od momentu pojawienia się naszych dzieci na świecie. Gdy były małe, często oglądaliśmy wspólnie bajki, chodziliśmy na spacery. Jednak życie nabierało tempa, coraz więcej pracowaliśmy. Zauważyliśmy, że zaczynamy się mijać. Tak więc przyszedł czas kontroli, zastanowienia i refleksji. Zaczęliśmy wieczorne rozmowy całą rodziną, na których nauczyliśmy się słuchać naszych dzieci.

Drugi dom?

W szkolnej praktyce funkcję wychowawczą trzeba i połączyć, i wyważyć ją właściwie z celami dydaktycznymi. Do tego niezbędne są trzy rzeczy, twierdzi dyrektor Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Mławie, polonista Jacek Dusza. – Po pierwsze trzeba mieć świadomość celu, jasny model wychowawczy. Po drugie odpowiednio dobrać wychowawców, a szkoły niepubliczne, jak nasza, mają tę możliwość ukształtowania rady pedagogicznej zgodnie ze swoim modelem wychowawczym. Wreszcie trzecia rzecz to bardzo ścisła współpraca z rodzicami – wyjaśnia dyrektor. W liceum priorytetem staje się przygotowanie do matury, dlatego wprowadzono tam specjalny system kształcenia na poziomie rozszerzonym już od pierwszej klasy. Wraz z indywidualizacją kształcenia idzie w parze system indywidualnego wychowania, a to dzięki wychowawcom; w rezultacie każda z klas ma w sumie trzech, czterech wychowawców. – Bardzo ważną rolę pełniło zawsze oddziaływanie ks. prefekta – przyznaje Jacek Dusza. – Do tej pory był spowiednikiem i powiernikiem dla naszej młodzieży. U podstaw szkół katolickich w Mławie stało przekonanie, że musi być to miejsce, gdzie staramy się dać porządną wiedzę i porządne wychowanie, w duchu wartości, o których naucza Kościół.

Zdaniem dyrektora katolickich szkół w Sikorzu – gimnazjum i liceum ogólnokształcącego – ks. Mariusza Oryla, w takiej placówce muszą iść obok siebie informacja i formacja; musi być wyraźne odwołanie do wartości, bo w przeciwnym razie młodzież będzie wzrastała bezideowo. Do szkół w Mławie i Sikorzu trafiają uczniowie z nie zawsze głęboko wierzących rodzin; czasem są to domy luźno związane z Kościołem. Jednak dorośli cenią sobie jasno określony świat wartości, którym kieruje się zespół nauczycieli i wychowawców.

Kilka rad

Trudno być dobrym i skutecznym wychowawcą, ale może warto pamiętać o kilku zasadach. W ulotce, przygotowanej przez wydział duszpasterski płockiej kurii na Tydzień Wychowania, zawarto m.in. reguły wychowawcze dla rodziców. – „Nigdy nie róbcie sobie wymówek przy dzieciach i nie sprzeczajcie się, zwłaszcza na ich temat. Nigdy nie wypominajcie sobie wad ani przewinień w obecności dzieci. Nigdy nie podważajcie szacunku ani nie osłabiajcie miłości dziecka do drugiego z rodziców. Nigdy nie wyróżniajcie żadnego z dzieci, lecz wszystkie traktujcie sprawiedliwie” – to tylko kilka przykładów reguł.

Co jest najważniejsze w wychowaniu szkolnym? Autentyzm nauczyciela, czyli zgodność tego, co mówi, z tym, jak żyje, podkreśla dyrektor mławskiego KLO, bo młodzież jest ogromnie wyczulona na fałsz. – W szkole jest wiele problemów wychowawczych. Dzisiejsza młodzież jest odważna, bardzo otwarcie zadaje pytania, ale jednocześnie często brakuje jej ideałów, panuje bylejakość i nie ma odniesienia do tego, co kiedyś było święte – mówi diecezjalny duszpasterz nauczycieli ks. Andrzej Kurto SDB, pracujący w Liceum im. W. Jagiełły w Płocku. – Św. Jan Bosko wskazywał zawsze na 3 filary wychowania: zdrowie, mądrość i świętość. Wychowanie nazywał „asystencją”, czyli byciem przy młodym człowieku przez cały okres życia; wspieranie go, ale nie robienie czegoś za niego. Wychowawca to ktoś, na kogo można liczyć, i dzięki temu on sam czuje się potrzebny. A być potrzebnym to być szczęśliwym.