Awantura o (gołą) Basię

Agata Puścikowska

GN 39/2011 |

Kochajmy nasze córki i uczmy je kochać siebie. Niech wiedzą, że zawsze są „top”.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Basia albo inna Kasia, Marysia lub Ania, jest ładną dziewczyną. Do tego bardzo zgrabną (czyt. chudą jak szczapa) i wszyscy na osiedlu, ulicy, w szkole czy pracy mówią: „Powinnaś modelką zostać”. A Basia (Kasia, Marysia lub Ania) patrzy w lustro i chyba się zgadza. Chyba... Może jednak warto sprawdzić? Czytała od wczesnego dzieciństwa w pismach dla dziewczynek, dziewcząt i kobiet, że jeśli będzie bardzo chciała, będzie dzielnie pracować, osiągnie wszystko. I z pewnością, jak pokazały historie niejednego polskiego modowego Kopciuszka, zdobędzie świat. A przynajmniej wybieg. Więc Basia (wymiennie można stosować pozostałe imiona) stawia swą przyszłość na jedną kartę. Jedzie do wielkiego miasta na casting. Widziała te castingi już wcześniej, najpierw w zachodniej, potem polskiej telewizji. Widziała dziewczyny, które opowiadają łzawe historie o trudnym dzieciństwie, a potem walczą z głodem i niesmacznymi konkurencjami, żeby być „top”. Widziała i jury – co prawda dość zblazowane i głupawe – ale wiadomo: jak to mówią, żeby być piękną – trzeba czasem pocierpieć. A żeby być piękną, sławną i bogatą – trzeba pocierpieć więcej. Więc cierpi. Chowa rozum, poczucie godności głęboko do kieszeni bikini i robi to, co jury każe. Zlizuje na ten przykład sok pomarańczowy z prawie gołej skóry, przyjmuje sympatyczne pozy rodem z różowego salonu masażu. Stanik też zdejmuje na zawołanie, bo głodne fizjologicznej wiedzy jury chce zobaczyć, co jest pod spodem. I co? Ano przechodzi dalej (lub nie przechodzi). Jedna z takich Baś ostatnio doniosła mediom, w jaki sposób kandydatki na top modelki były traktowane po castingach, w tzw. kuluarach. I awantura o (gołą) Basię na całego. Media z chęcią pikantne szczegóły opisały, nad biedulką się pochyliły. I nawet internauci, choć zazwyczaj komentarzami rozumnymi nie grzeszą, wzięły dziewczynę w obronę. Nawet i skarga do KRRiTV wpłynęła: że gorszące zjawisko i kobietę poniża. No zgoda. Bronić dziewczyn trzeba. Najlepiej... od wczesnego dzieciństwa do dojrzałości. Przed głupimi mediami, niską samooceną, myleniem pojęć „kobieca” z „wyzywająca”. I przed Dżoanami wszelkiej maści, i wyniszczającymi dietami. Jednym słowem: kochajmy nasze córki i uczmy je kochać siebie. Niech wiedzą, że zawsze są „top”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.