Wykopani na nowe tory

Filip Materkowski, Marta Wojnarowska; GN 43/2011 Sandomierz

publikacja 03.11.2011 07:00

- Poczułam się uskrzydlona. Mam wrażenie, że przeżywam coś na kształt drugiej młodości, mimo że wkroczyłam w – nazwijmy to – wiek późniejszej dorosłości – mówi pani Helena.

Wykopani na nowe tory Filip Materkowski/ GN Tegoroczną inaugurację roku akademickiego na tarnobrzeskim UTW otworzyła Krystyna Frąszczak, prezes Zarządu.

Kończąc czas aktywności zawodowej i przechodząc na emeryturę, część osób czuje ulgę, cieszy się perspektywą wolnego czasu. Ale są i tacy, których napawa ona lękiem, bo co dalej zrobić ze sobą? Doskonałym rozwiązaniem dla wszystkich pragnących gimnastykować umysł i ciało, by zachować je w dobrej kondycji na długie lata, a także uciec przed widmem samotności, marazmu i znalezienia się poza nawiasem płynącej wartko rzeczywistości, są Uniwersytety Trzeciego Wieku.

Dlaczego uniwerek?

Jedyny w Polsce UTW działający na terenie wiejskim w Gorzycach powstał z przekształcenia Klubu Seniora. Po czterech latach, kiedy panie miały już własną salę i wyznaczony czas spotkań, postanowiły jeszcze bardziej rozszerzyć swoją działalność. – Mój zięć, Dariusz Bukowski, widząc wzrastające zainteresowanie wspólnymi spotkaniami, powiedział mi, że w Gorzycach można by utworzyć Uniwersytet III Wieku – wspomina Krystyna Gozdyra, prezes stowarzyszenia. – Otrzymałyśmy bardzo duże wsparcie od lokalnych samorządowców, pracujących zarówno w naszej gminie, jak i starostwie czy gminach należących do powiatu tarnobrzeskiego. W ten sposób stanęła przed nami możliwość ponownego studiowania, wspólnej zabawy, a także integracji z innymi środowiskami akademickimi Uniwersytetu Trzeciego Wieku w całej Polsce – dodaje.

Wiosną 2007 r. grupa tarnobrzeskich seniorów postanowiła zrobić coś dla siebie oraz innych dojrzalszych osób. – Najpierw zwróciliśmy się do rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnobrzegu, Kazimierza Jaremczuka, z propozycją uruchomienia Uniwersytetu III Wieku – opowiada Krystyna Frąszczak, prezes zarządu stowarzyszenia. – Od czterech lat działamy jako samodzielne stowarzyszenie przy tarnobrzeskiej uczelni, jednak nie w obrębie jej struktur. Zaczynaliśmy od 27 osób, obecnie zaś jest nas już ponad 220 – mówi z dumą pani Helena. Panie ze stowarzyszenia z Gorzyc nie mają teraz nawet czasu spotkać się z rodziną, bo działalność akademicka stawia przed nimi kolejne wyzwania. – Dzięki zajęciom uniwersyteckim otwieramy się na otaczający nas świat. Żadna z nas nie siedzi sama w domu, może spotkać się z innymi, zdobyć dodatkową wiedzę, nauczyć się języków i zwiedzać różne zakątki Polski i Europy – wymienia prezes gorzyckiego stowarzyszenia.

Tylko tańczyć nie ma z kim

– To można porównać do przypięcia skrzydeł – śmieje się pani Helena. – Albo, mówiąc po młodzieżowemu, to porządny kop, który wrzucił mnie na nowe tory. Wiemy, że żyjemy i wiemy, po co żyjemy – mówią chórem członkinie tarnobrzeskiego UTW. – Chcemy realizować siebie, swoje pasje, które przez pracę, obowiązki rodzinne spychane były na szary koniec – dodaje Krystyna Frąszczak. – Pragniemy być twórcze, chcemy się rozwijać i czuć się potrzebne. Uniwersytet pozwala nam być na bieżąco z wieloma dziedzinami, staramy się nie pozostawać w tyle, czym udaje się nam zaskakiwać, na przykład młodych. Nie grozi nam przykre zjawisko wykluczenia społecznego, które dotyka w znacznej mierze przede wszystkim osoby starsze – podkreśla prezes tarnobrzeskiego UTW.

Na pytanie, dlaczego podjęły się działalności edukacyjno-integracyjnej, panie odpowiadają jednogłośnie, że jest to dla nich bardzo ważna część życia, tu mają swoje koleżanki, kilku kolegów, a także oddanych wykładowców, którzy wkładają wiele wysiłku w ich rozwój intelektualny. – Mimo że jestem już kobietą w podeszłym wieku, mogę się uczyć języków obcych – mówi Krystyna Gozdyra. – Prócz wyzwań edukacyjnych wszystkie panie uczestniczą w zajęciach z fitnessu i aerobiku. Niestety trochę brakuje u nas mężczyzn. Nie możemy przez to otworzyć sekcji tańca towarzyskiego, ale mam nadzieję, że i panowie przekonają się do naszej działalność i wezmą w niej udział.

Panie z Gorzyc poświęcają bardzo dużo czasu na spotkania, podczas których uczą się rękodzieła artystycznego. Ich prace następnie można oglądać w trakcie różnych imprez organizowanych na terenie gminy; umożliwiają one także zbiórkę pieniędzy na cele charytatywne. – Początkowo brałam pod uwagę, że każda z pań ma inne zdolności manualne – wyjaśnia Małgorzata Duda, instruktorka rękodzieła artystycznego, która przyłączyła się do stowarzyszenia w Gorzycach – ale szybko się okazało, że zaangażowanie pań wzięło górę nad zdolnościami, i od drobnych rzeczy przeszłyśmy do skomplikowanych dzieł artystycznych.

Uczestnictwo w sekcji plastycznej u wielu jej członków pokazało nieznane talenty. Bez kompleksów, na luzie tworzone prace okazywały się tak dobre, że trafiały na liczne wystawy. Inni okazali się świetnym aktorami, których zdolności przynosiły im laury na ogólnopolskich konkursach i przeglądach. – Jedni mają zapał, inni talent, razem daje to często zaskakujący efekt – śmieje się Krystyna Frąszczak.

Przyjaźnie i zakochania

W Gorzycach w Stowarzyszeniu Uniwersytetu Trzeciego Wieku działa ponad 40 osób, z czego większość to panie. Mężczyzn jest niewielu. Większość studentów pierwsze znajomości i przyjaźnie zawiązało jeszcze w okresie działalności Klubu Seniora, a stowarzyszenie ugruntowało te więzi, jednocześnie przyciągając nowych członków, którzy w szybkim czasie wrośli w atmosferę akademicką. Wspólne wycieczki i udział w konferencjach pozwalają paniom poznać nowe osoby, ich pomysły na jeszcze lepsze funkcjonowanie uniwersytetów. – W ubiegłym roku bardzo zbliżyłyśmy się z paniami, które brały udział w konferencji zarządów Uniwersytetów Trzeciego Wieku w Katowicach – opowiada Krystyna Gozdyra. – Wszyscy się dziwili, skąd jesteśmy, bo nikt nie wiedział, gdzie znajdują się Gorzyce. Kiedy już udało nam się wytłumaczyć, że koło Sandomierza, wszyscy zaczęli na nas zwracać uwagę, podkreślając, że udało nam się stworzyć uniwersytet na wsi. Od tego zaczęły się nasze znajomości w szerszym kręgu, wyjścia na dancing, na którym bawiłyśmy się do późnej nocy.

Krąg przyjaźni, jaki udało się zawiązać w Katowicach, stał się kamieniem węgielnym przyszłych kontaktów, bowiem panie cały czas wymieniają spostrzeżenia dotyczące zarówno uniwersytetu, jak i życia osobistego. – Ważnym ogniwem naszych kontaktów jest Stanisław Wąska, cały czas podsuwający nam nowe grupy studenckie, z którymi bardzo często się spotykamy – dodaje pani Krystyna. – Na naszym uniwersytecie zrodziło się wiele nowych przyjaźni, ba, nawet nowe miłości – dodaje. – Cieszymy się, że ktoś znalazł swoje szczęście, wyszedł z samotni. Inni odnowili stare znajomości, zażyłości. Po latach spotkałam na uniwersytecie koleżanki z dawnej pracy, z którymi straciłam kontakt wiele lat temu – opowiada pani Helena.

Jaś na Skypie

Panie należące do Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Gorzycach każdego dnia czynnie biorą udział w zajęciach przygotowywanych w ramach poszczególnych sekcji. Prócz takich spotkań, jakie mają wyższe uczelnie patronujące gorzyckiemu stowarzyszeniu, są tu także bloki tematyczne przygotowane przez same uczestniczki. Dorośli żacy chętnie uczą się języków obcych, nie zważając na panujące obiegowe opinie, że w „pewnym” wieku jest to trudne. Przeczą temu sale wypełnione przez tarnobrzeskich żaków żądnych poznania języka Balzaka, Szekspira, Goethego czy śpiewnego włoskiego. – Zdajemy sobie sprawę, że żyjemy w czasach, w których bez znajomości np. angielskiego trochę trudno funkcjonować. Do nauki angielskiego zachęciły mnie, jak i wielu innych znajomych z UTW, wycieczki zagraniczne – przyznaje pani Helena. Studenci z Gorzyc uczą się dwóch języków obcych – angielskiego i rosyjskiego, który po latach pewnej dyskryminacji powraca do łask. Duże wzięcie mają zajęcia komputerowe. – Nie oszukujmy się, jesteśmy w jakiejś mierze pokoleniem słabiej zinformatyzowanym, a przecież znajomość obsługi komputera, posługiwanie się internetem nie tylko ułatwia życie, ale daje również sporą frajdę – mówi Krystyna Frąszczak. Jak zaznacza, możliwość porozmawiania z bliskimi np. przez Skype’a, który pozwala nie tylko słyszeć, ale i zobaczyć rozmówcę, jest lepsza od telefonu. – Koleżanka dwa tygodnie temu została babcią. Dzięki internetowi mogła zobaczyć wnusia Jasia, pomimo tego, że ten jest daleko od Tarnobrzega – mówi prezes.

Słuchacze gorzyckiego UTW uczestniczą w wykładach z literatury, zajęciach sportowych, manualnych, muzycznych czy teatralnych. – Spotykamy się w naszym gronie pięć razy w tygodniu i tylko weekendy mamy wolne – opowiada pani Krystyna. – U nas dla każdego znajdzie się coś miłego – wtrąca z uśmiechem pani Helena. – Ponieważ naszą podstawową ofertą są wykłady interdyscyplinarne. Dotyczą bardzo różnorodnej tematyki: medycyny, filozofii, psychologii, ochrony środowiska, religioznawstwa, chemii, geografii, historii, sztuki, prawa, literatury, a także, co istotne dla nas, osób nieco dojrzalszych, bezpieczeństwa i unikania zagrożeń, przestępstw, których głównymi ofiarami stają się ludzie starsi – uzupełnia prezes UTW.

Wykłady w tarnobrzeskim UTW prowadzą pracownicy naukowi miejscowej PWSZ, a także innych, renomowanych uczelni lubelskich, rzeszowskich, warszawskich, katowickich, zapewniających wysoki poziom merytoryczny, a jednocześnie przystępność formy. – Na dobre w pamięci zapadł mi wykład ks. dr. Stanisława Lisa, który pięknym, a zarazem prostym językiem przypomniał wielu z nas poglądy najwybitniejszych filozofów – mówi pani Helena. Częstymi gośćmi tarnobrzeskich słuchaczy są cenione, wybitne osobistości świata kultury, sztuki, nauki.

Warto wyjść z domu

– Gdyby nie namowy koleżanek, a zwłaszcza Krysi Frąszczak, to chyba nie zdecydowałabym się na udział w konkursie – mówi Maria Judejko. – I nie zdobyłabyś głównej nagrody – dodaje pani Krystyna. A tak pani Maria może pochwalić się, że jest laureatką ogólnopolskiego konkursu zorganizowanego przez Uniwersytet Śląski na pracę literacką „Magia książki”. Przed wieloma starszymi osobami Stowarzyszenia Uniwersytetów Trzeciego Wieku otwierają drogę do wspólnego spędzania wolnego czasu. Większość osób jest już na emeryturze, przez co mogą poświęcać się bez reszty kształceniu.– Nie siedzę w domu, patrząc bezmyślnie w telewizor, albo wyglądając przez okno, by kontrolować kto i o której wychodził, przychodził – mówi pani Helena. – Spotykam się z ludźmi, nie dziczeję, nie staję się odludkiem, nie popadam w marazm, tylko żyję! Żyję pełnią życia i nie czuję zupełnie swoich lat. Dlatego apeluję do „dojrzalszych” – wyjdźcie z domów, przełamcie się i zobaczcie, że mając nawet 60, 70 czy 90 lat nie trzeba rezygnować z przyjemności, jakie daje życie – dodaje. – Będąc na jednym z wyjazdów, poszłam na dancing, na którym bawiłam się tak doskonale, że wróciłam do hotelu dopiero po 2 w nocy, a rano świeża jak skowronek byłam już na wykładach – śmieje się Krystyna Gozdyra. Cóż, niejeden 20-latek mógłby pozazdrościć kondycji i wytrzymałości.