Przede wszystkim budowa żłobków z gwarancją miejsca. Po drugie zachowanie prawa do części wynagrodzenia w trakcie urlopu wychowawczego. Po trzecie ulgi dla pracodawców zatrudniających matki wracające na rynek pracy. Istnieją też dopłaty do kredytów z preferencją dla rodzin. Na Węgrzech nie istnieje coś takiego jak 500+, które uznane zostało za nieskuteczne. Wsparcie i ulgi są przeznaczone dla osób pracujących, a celem wsparcia jest klasa średnia. Jest to kompletnie inny model polityki, niż realizowana w Polsce, bliżej jej do rozwiązań koalicji PO-PSL z 2014, które nie były kontynuowane po wyborach w 2015.
W skrócie te "osiągnięcia" to nic tak nie łączy w małżeństwa jak preferencyjny kredyt. Ale w całym socjalnym programie jest niewątpliwie pozytyw, którego zabrakło w Polsce - na Węgrzech oprócz dzieci trzeba jeszcze pracować, aby być objętym socjalnym rozdawnictwem. I przy takim założeniu wstępny można dopiero zacząć dyskutować jak pomagać młodym rodzicom.
Warto dodać trochę informacji odnośnie spadku liczby aborcji na Węgrzech. Aborcja jest tam legalna do 12 tygodnia ze względów ekonomicznych. Rząd nie zdecydował się na zmianę prawa ani go nie planuje. Spadek liczby aborcji to przede wszystkim zasługa edukacji seksualnej i wsparcia klasy średniej. Z drugiej strony na Węgrzech do aborcji zachęca się kobiety narodowości romskiej, których większość programów pomocowych nie dotyczy.
No właśnie, ludzie w głębi serca chcą mieć dzieci. Stworzono warunki, żeby ich nie mieli: wprowadzono edukację seksualną, która uczy, że liczy się przyjemność, zezwolono na aborcję, propagowano brak poszanowania tych, którzy przekazują życie, obciążono wysokimi wymaganiami rodziców.
Ale w całym socjalnym programie jest niewątpliwie pozytyw, którego zabrakło w Polsce - na Węgrzech oprócz dzieci trzeba jeszcze pracować, aby być objętym socjalnym rozdawnictwem. I przy takim założeniu wstępny można dopiero zacząć dyskutować jak pomagać młodym rodzicom.