• spe
    06.10.2019 10:51
    Wiele jest dróg, ale tylko jedna Droga, która naprawdę może prowadzić każdego człowieka do Życia.
  • Anonim (konto usunięte)
    06.10.2019 10:59
    "Wiara nie jest jakąś super mocą służącą do rozwiązywania naszych życiowych problemów. Nie można jej też mylić z powodzeniem czy dobrym samopoczuciem"
    Bardzo mądre słowa.
    • Anonim (konto usunięte)
      06.10.2019 11:12
      Łatwo jest zapomnieć, że Alleluja! Zmartwychwstania było poprzedzone Ogrójcem i "Ojcze, jeśli możliwe...", a potem męką i Krzyżem i "Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą" a wreszcie "Boże mój, czemuś mnie opuścił" i "w Twoje ręce". I łatwo jest trudności w życiu, chorobę czy inne niepowodzenia (zwłaszcza u innych) przypisywać ich brakowi wiary....
      • Anonim (konto usunięte)
        06.10.2019 11:20
        Ale kto tutaj uważa, że trudności, choroby to wynik braku wiary, czy kara boża?
      • Dremor_
        06.10.2019 11:45
        Dremor_
        Ale to akurat bardzo rozpowszechniony pogląd, że życie zgodne z zasadami chrześcijańskimi to gwarancja szczęścia, a ateizm to prosta droga do destrukcji, chorób psychicznych i samobójstwa.
      • Dremor_
        06.10.2019 11:59
        Dremor_
        Z resztą ten pogląd, że choroba to skutek grzechu znajdziemy w Biblii. Jest to pewien problem dla teologii, bo nie istnieją empiryczne przesłanki, by wiązać chorobę z grzechem, a zdrowie z bezgrzesznością.
      • Anonim (konto usunięte)
        06.10.2019 12:10
        Ok, dziecko do mniej więcej siódmego roku życia nie jest w stanie zgrzeszyć, a takie dzieci chorują i umierają? Czy więc choroba dziecka to kara za grzechy przodków? Oczywiście nie, ale ile osób tak nadal uważa?
        I drugi przypadek, tym razem publicznej choroby i publicznego cierpienia św. JPII. Tutaj to teoria o karze za grzechy gdy uznana go świętym jest karkołomną tezą.
        I to takie proste przykłady empiryczne.
        Choroba jest szansą duchową.
        Natomiast co do ateizmu, to odpowiedź jest prozaiczna. Uważanie, że ateizm to droga do chorób wynika z potrzeby chronienia siebie przed ateizmem własnym.
      • Dremor_
        06.10.2019 13:39
        Dremor_
        No ale łączenie grzechu z chorobą wynikało wprost ze Starego Testamentu. Tam nauka jest wyrażona wprost - Bóg za grzechy zsyła chorobę. Choroba dzieci jest tam wyrazem grzechu rodziców. Widać to nawet w pytaniu Apostołów na widok ślepca, "czy zgrzeszył on, czy jego rodzice". Z drugiej strony Pismo zawiera opowieści o sprawiedliwych dotkniętych chorobą, ale opowieści te tylko uzupełniają, a nie wykluczają koncepcję choroby jako kary za grzech.
      • Anonim (konto usunięte)
        06.10.2019 14:16
        I gdyby zatrzymać się tylko na ST. Ale mamy NT
      • Dremor_
        06.10.2019 15:38
        Dremor_
        NT tylko uzupełnia obraz, ale go nie znosi. W dodatku pogarsza jeszcze sytuację, robiąc z ludzkiego cierpienia element celowego Bożego planu, w którym Bóg celowo czyni człowieka chorym tylko po to, by Jezus mógł dokonać cudu. Obraz ST był przynajmniej sprawiedliwy, gdzie mamy czyn i karę. Obraz NT jest okrutny, gdzie Bog zsyła cierpienie po to, by Jezus mógł "zagrać na nosie" faryzeuszom
      • CSOG
        07.10.2019 17:37
        POGODZONA – Nie wywiązała się dyskusja, tylko powstał zamęt. A dokładniej wprowadzono zamęt. Tak jak użytkownik, który miesza pojęcia Starego i Nowego Testamentu nieuzasadnienie przypisując im kontynuacje. Podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. W całej perykopie o wspomnianym uzdrowieniu niewidomego ( do której poprzez cytat odwołuje się wspomniany użytkownik), według wszystkich egzegetów, biblistów i teologów Jezus dokonuje reinterpretacji wcześniejszego społecznego rozumienia związku odpowiedzialności dzieci za grzechy rodziców. Dlaczego użytkownik o którym mowa zatrzymuje się wpół zdania? Całość zdania brzmi: Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże. A zatem pada tam wyraźna i oczywista odpowiedź Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego. I użytkownik o którym mowa dobrze o tym wie, gdyż w innym miejscu odwołuje się do końcówki zdania, oczywiście również przypisując jej wydumane przez siebie rozumienie okrucieństwa w intencji Boga, do rozmyślnego zesłania wrodzonej choroby. Podczas gdy w rzeczywistości właściwie odczytaną jest intencja unaocznienia nadchodzącego zbawienia w widzialnym znaku uzdrowienia. Gdyby istniał rzeczywiście zamierzony przez Boga związek pomiędzy grzechem, a chorobą wszyscy bylibyśmy chorzy. No, może nie wszyscy, tylko ci, którzy mają coś na sumieniu. Czyli wszyscy. :)
        Kim jest przypadkowy użytkownik i dlaczego jest taki jaki jest? Czasami pomocna nam w uzyskaniu wskazówki może być zabawa w szarady. Proste układanie liter tajemniczego nic nam nie mówiącego wyrazu w różne konfiguracje. To się chyba nazywa tworzenie anagramów. Najprostszy, to czytanie wspak i tak powstała moja nazwa użytkownika. Inną możliwością jest zamiana sylab, lub całkowita reorganizacja poszczególnych liter. Czasami znaczenie powstałych przy tworzeniu anagramów słów, może być przypadkowe i dla nas niezrozumiałe. Warto skorzystać z pomocy przeglądarki, lub tłumacza Google które radzą sobie z takimi problemami i znajdują znaczenie słów, o i ile wyraz ma jakieś znaczenie choćby w obcym języku. Po co nam taka zabawa?
        Może po to, żebyście Państwo ułatwili sobie decyzję CZY CHCECIE DAĆ SWOJĄ WIARĘ kąsającym uwagom, gryzącym wtrąceniom, kłującym nadinterpretacjom?
      • Anonim (konto usunięte)
        07.10.2019 18:18
        Problem choroby i cierpienia jest zdecydowanie ciekawszy. I oczywiście choroba jest konsekwencją grzechu, tyle tylko że nie ma prostego przełożenia, że człowiek chory=wielki grzesznik, a jak nie będzie grzeszył = będzie zdrowy.
        Pytanie o to dlaczego Bóg zsyła, czy tez dopuszcza chorobę jest tak naprawdę pytaniem o nasza wiarę, czy przyjmujemy "bądź wola Twoja" także w wymiarze osobistego cierpienia.
        W kwestii natomiast śmierci jako kary za grzechy wyznajemy "Ukrzyżowany również za nas".
      • halinkaa
        09.10.2019 15:33
        te wydumane dyskusje o chorobach żałosne, od tego konowały się rozleniwią szczególnie ci katolicko ubogaceni, co krzyż na parawanie a pustka w głowie, leczenie przypadłości jasnych do zdiagnozowania jeszcze w XIX w. czy 100 lat temu dzisiaj ciemna magia, no może to jest dopust boży ostatecznie, że nastąpiła rockefeleryzacja medycyny i się tak porobiło, ludzie będą zdychać z coraz prozaiczniejszych rzeczy a ci będą dyskutować o chorobach w ST, w mieści 150 tys. zlikwidowano oddział zakaźny 10 lat temu - bo się nie opłaca, ale miasto ustami swych włodarzy twierdzi, że dba o przyszłość
    • Anonim (konto usunięte)
      06.10.2019 17:10
      Oj, panie TomaszuL, widzę, że się nie zrozumieliśmy. I w dodatku wyniknęła z tego dyskusja. Oboje odnosiliśmy się do tych samych słów - tych, które Pan zacytował. Pan stwierdził, że są bardzo mądre i ja się z tym w pełni zgadzam. A dlaczego? Dlatego, że u wielu obecnych chrześcijan wiara ma być receptą na długie życie - doczesne oczywiście, zdrowie i powodzenie. Skoro tego nie masz, widocznie słabo wierzysz. Trzeba też przywołać niektóre grupy charyzmatyczne i modlitwy wstawiennicze, które wg tego właśnie klucza działają (nie tylko katolickie zresztą). A to wielki błąd i nieporozumienie. Stąd były moje słowa komentarza. Pozdrawiam Pana z modlitwą.
  • teofanes
    06.10.2019 15:49
    @ Dremor "No ale łączenie grzechu z chorobą wynikało wprost ze Starego Testamentu." A co ty dremor sobie wyobrażasz, że nauki Starego Testamentu to już nas nie obowiązują, a słowa Pana Boga, tam wypowiedziane, to były skierowane do ryb, nie do ludzi? Grzechy wyniszczają duszę i ciało człowieka, są jego degradacją, są też zerwaniem z Bogiem. A samo to zerwanie z Bogiem już jest karą. Przykazania Boże są po to, by człowiek żył, rozwijał się ku swojemu szczęściu tu i po śmierci w niebie. Każdy grzech się temu sprzeciwia. Bóg NIE AKCEPTUJE grzechu jako czegoś normalnego, z czym można spokojnie żyć. NIE! Po to jest sakrament spowiedzi, by stale ten grzech był odpuszczany i czlowiek stale powracał do łaski Boga. Jeszcze jedna rzecz: nie należy mylić odpuszczenia grzechu z karą za grzech, która musi być odpokutowana, bądź tu na ziemi, bądź po śmierci w czyśćcu. W Kościele nader często zapomina się o czyśćcu, ludzie potem myślą, że po odpuszczeniu grzechów zaraz idzie się do nieba. To najczęściej nie jest prawda. Po drodze jest bolesny czyściec.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg