Komentarze 116  Wszystkie komentarze »
  • AWIK
    14.02.2020 10:04
    Mądre, przemyślane, odważne wypowiedzi. Cieszę się, że są wśród nas tacy piękni, boży ludzie. Chwała Panu.
  • AnnaEwa
    14.02.2020 10:25
    Kobiecość nadal stanowi wyzwanie w Kościele. Ja długo szukałam męża, chcąc, by był to człowiek wierzący i religijny, ale by jednocześnie traktował mnie jak pełnoprawną kobietę. Mój mąż jest ewangelikiem. To co powiem może niektórym zabrzmieć dziwnie. Powiedział mi kiedyś, że on na kobietę patrzy jak na kobietę, a nie przez pryzmat Matki Boskiej. Najpierw mnie to oburzyło, ale później zrozumiałam, że obraz kobiet w naszej religii przez wieki zdominowany był przez wizję wyższości dziewictwa, a nie kobiecości jako całość.
    • Anonim (konto usunięte)
      14.02.2020 10:47
      Znów stereotypy.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 11:02
        Stereotypy, ale wciąż żywe.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 11:04
        Tak mniej więcej żywe, jak równie krzywdzące mówienie że kobiety Kościoła to takie szare myszki bez makijażu ze spódnicami do kostki.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 11:10
        A nie jest tak? Stereotyp katechetki z tłustym warkoczem nie wziął się z nikąd. Ile razy słyszałam na rekolekcjach, że makijaż jest obrazą Boga i grzechem poprawiania Stwórcy. A spódnica do kostek jedynym godnym strojem.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 11:13
        No to znam inne katechetki. Ale masz o tyle racje, że faktycznie w kilku wspólnotach obraz kobiety budził wręcz litość. I miał się nijak, do kobiet Kościoła, które znam.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 11:41
        Widocznie kobiety, które znasz zbuntowały się i nie chciały przyjąć wizerunku świeckiej zakonnicy, który w Kościele przedstawia się jako ideał kobiecości. O samym ideale może Pan poczytać w liście Mulieris Dignitatem Jana Pawła II. Kobieta sprowadzona jest tam jedynie do odbicia Maryi, zaś sama kobiecość analizowana jest albo w odniesieniu do Matki Boskiej, albo jako dodatek do mężczyzny.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 11:43
        Ale moje koleżanki z kościelnej ławki wcale się nie zbuntowały. Co więcej, pewnie są bardziej religijne i bardziej związane z Kościołem niż wiele dziewczyn "skromnych na pokaz".
        Co więcej, patrząc na nie śmiało widać obraz Maryjny, tyle że prawdziwy, a nie ubrany w fałszywą skromność.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 11:56
        Proszę dać im do ręki wspomniany List Jana Pawła II. I zobaczyć, czy będą w stanie przeczytać go bez poczucia buntu.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 12:01
        Nie muszę, bo znam odpowiedź. A odpowiedzią jest to co robią. A robią rzeczy wręcz niesamowite.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 12:51
        A może po prostu nie wiedzą? Ja też długo nie znałam dokładnego nauczania Kościoła o kobietach.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 12:56
        Myślę że dobrze wiedzą.
  • Anonim (konto usunięte)
    14.02.2020 10:46
    Znam wiele zadbanych, pięknych kobiet, głęboko wierzących, praktykujących. Ale znam tez niestety zły wpływ oaz na kobiece poczucie piękna.
  • Anonim (konto usunięte)
    14.02.2020 11:37
    Tekst jest niesprawiedliwy i stronniczy. Jeśli jakaś kobieta czuje się dobrze w makijażu, jeśli lubi tańczyć i chce dobrze wyglądać, aby widziano, że jest piękna – to dobrze, jeśli to jej wybór! Ale proszę, nie popadajcie w drugą skrajność, twierdząc, że postawa przeciwna to coś gorszego. Sama nie maluję się, noszę spódnice do ziemi, nie chodzę na imprezy, spędzam zwykle czas w samotności na modlitwie i z książkami i czuję się w tym szczęśliwa. Piękno dostrzegam w skromności i cichości. To prawda, że warto być pewną siebie, ale głos tych, które więcej milczą, też ma znaczenie. Myślę, że nawet bardziej niż kiedyś, gdy staje się świadomym wyborem. Niech wielkie święte zakonnice i dziewice wspierają nas w tym dążeniu do zmieniania świata także pięknem wewnętrznym, aby modlić się za te, które bardziej działają w świecie :)
    • Anonim (konto usunięte)
      14.02.2020 12:22
      Mam taką propozycję. Zamiast zamykać się w tym pięknie wewnętrznym może warto wyjść do ludzi, rozpocząć jakieś działo choćby pomocy innym. Jest tyle osób potrzebujących pomocy, wsparcia czy choćby towarzyszenia. Milczanie nie jest odpowiedzią godną ucznia, a zakopywanie swego skarbu w ukryciu jest dosyć ryzykowna drogą życia.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 12:31
        Udzielam się muzycznie, dość wszechstronnie. Aczkolwiek nadmiar bodźców męczy mnie i chętnie znów wracam do ciszy. Mam też swoje problemy zdrowotne, więc najbardziej lubię pomagać przez modlitwę, także w kościele. Wbrew pozorom dziś aktywizmu jest dużo, modlitwy – za mało. Ja mam wciąż poczucie, że modlę się za mało i brakuje mi tego. Ale cieszę się, że Twój komentarz dotyczył tylko tej kwestii, bo jest ważna w dzisiejszych czasach.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 12:35
        Aktywizm to jedno, ale realna pomoc to drugie. Tak jak pisałem, dzisiejszy swiat wymaga często samej obecności, to co kiedyś rozwiązywały rodziny wielopokoleniowe, czy tez sąsiedzi.
      • spe
        14.02.2020 13:04
        @Sunflower7 "Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona" (Łk 10,42). Tej najlepszej cząstki jest najmniej. Również i dlatego okazuje się bardziej cenna w oczach Jezusa, niż inne rodzaje dobra.
    • Anonim (konto usunięte)
      14.02.2020 12:43
      Zgoda, źle to ujęłam. Świat nie potrzebuje aktywizmu, bo go ma, ale modlitwy i obecności. Szczególnie dotyczy to osób chorych i starszych. Niestety, nie mogę od siebie dać więcej niż modlitwę za nich, chociaż kiedy ktoś starszy mi coś opowiada, słucham chętnie. Właściwie ze starszymi ludźmi najbardziej lubię rozmawiać. Oni nie mają w sobie tyle chaosu świata.
    • AnnaEwa
      14.02.2020 12:53
      Proszę się nie przejmować tym panem. On ma w zwyczaju pouczać kobiety jak mają się zachowywać. Niech Pani żyje jak Pani lubi, bo to Pani własne życie, a nie Pana Tomaszln.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 13:00
        Bardziej przejął mnie ten artykuł. Za dużo uogólnień. Narzucanie czegoś to nic dobrego, tak w jedną, jak i drugą stronę. Myślę, że malujące się kobiety mogą znaleźć dla siebie dobre chrześcijańskie wzorce, także jeżeli chodzi o ubiór; podejrzewam, że może być tego dużo np. na zagranicznych blogach o modzie czy Instagramie. Ale ukazywanie braku makijażu i długiej spódnicy jako opozycji do tego „właściwego” ubioru trochę mnie zmartwiło.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 13:19
        Taki niestety urok obrazu kobiet w Kościele. Skrajności i wytyczne, co mamy robić, zamiast pozwolić samym decydować co dla nas dobre.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 13:31
        @ANNAEWA - ale zauważyłem, że wg Ciebie to samodecydowanie dotyczy wyłącznie kobiet, bo mężczyzna ma być " człowiek wierzący i religijny, ale by jednocześnie traktował mnie jak pełnoprawną kobietę." Czyli wpływ feminizmu widoczny...

        @SUNFLOWER7 - tutaj jest pewien problem ze stereotyperem kobiet w Kościele. To czy się maluje czy nie i jak się ubiera nie powinno mieć żadnego znaczenia.
        Narzucanie jakiegoś stylu, opowiadanie o np. wyzywającym stroju etc. to jest przedmiotowe traktowanie kobiet przez pryzmat ich ubioru. Rozsadek i szacunek miejsca i wspólnoty wymusza pewne kanony ubioru, czy zachowania. Ale nie jest to podstawą wiary i dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 13:46
        Widzi Pan coś złego, że sama mogłam wybrać męża, jakiego chciałam? I kolejny raz potwierdza Pan, że nienawidzi Pan kobiet, skoro feminizm to dla Pana niemal obelga.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 14:00
        Czy istnieje równowaga, że Twój mąż "sam mógł wybrać żonę, jaką chciał"?
      • AnnaEwa
        14.02.2020 14:17
        A jak Pan myśli? Stałam z pistoletem i mu kazałam?
  • spe
    14.02.2020 11:41
    Grzechy przeciwko VI (IX) przykazaniu są najbardziej intymne, związane z największym wstydem i ujawniają też moim zdaniem największy nieporządek w tej sferze powstały w naturze ludzkiej po upadku Adama i Ewy. Dlatego VI przykazanie jest dla tak wielu ludzi "pierwsze" - mają z tym największy kłopot, by doprowadzić tu siebie do jako takiego porządku. Grzechy przeciwko małżonkowi (zdrady, cudzołóstwa) są w zasadzie "matrycą" wszystkich sytuacji grzechowych: każdy grzech jest najpierw zdradą Boga dokonywaną w naszych sercach. Jeśli więc też staramy się być atrakcyjni dla "drugiej połówki", to musimy zawsze mieć na uwadze, czy gdzieś nie czai się w tym element zdrady - np. publicznego ujawniania tego, co powinno pozostać ukryte tylko dla wzroku prawowitego współmałżonka....
    • Anonim (konto usunięte)
      14.02.2020 11:46
      W pewnym, chłopięcym wieku faktycznie problemem mogą być ładne, opalone dziewczyny na plażach. Ale z tego wieku się wyrasta. Ale jakby co, to grzech pochodzi z wewnątrz, a nie z zewnątrz.
  • Henryk
    14.02.2020 13:21
    Seks uprawiają jedynie cudzołożnicy, bo seks jest to kopulowanie dla przyjemności i zabawy.
    • Anonim (konto usunięte)
      14.02.2020 13:25
      100%* katolickich dzieci rodzi się w wyniku "uprawiania seksu"
      * - in vitro nie jest zgodne z katolicką nauką moralną.
    • AnnaEwa
      14.02.2020 13:35
      Pan Henryk nie powie, że uprawiał seks z żoną, która zaszła w ciążę i urodziła dziecko. Powie, że obcowali cieleśnie z poślubioną mu niewiastą, która stała się brzemienna i powiła potomka. A sens ten sam.
      • Henryk
        14.02.2020 13:45
        Pani ANNAEWA widać nie ma zielonego pojęcia co to jest miłość oblubieńcza/małżeńska. Współczuję. Kobiety wprowadzone w nieczystość na zawsze tracą zdolność do miłości oblubieńczej i są niezdolne do zawarcia małżeństwa. Znęcają się nad swoimi dziećmi, bo ich nie kochają, a mężczyzna, który dał się im złapać, zostaje niewolnikiem i bardzo często wpada w alkoholizm. Ostatnio ks. bp. Bronakowski w Radiu Maryja w felietonach "Myśląc Ojczyzna" mówi na temat alkoholizmu, a zupełnie mu umknęło, że największą przyczyną alkoholizmu mężczyzn jest brak miłości w związkach, które udają małżeństwa. Kobiety też są w tragicznej sytuacji i też coraz częściej wpadają w alkoholizm, bo każdy stosunek seksualny z takim "mężem", przeżywa tak jak gwałt.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 13:48
        Proszę wybaczyć, ale tych bzdur nie da się komentować.
      • Henryk
        14.02.2020 14:00
        Właśnie potwierdziła Pani moje przypuszczenie!
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 14:02
        Myślę, że Henryk jest strasznie nieszczęśliwym człowiekiem szukającym wytłumaczenia w czyś zbliżonym manicheizmu.
  • tomaszz
    14.02.2020 13:31
    Adam i Ewa zgrzeszyli w momencie, kiedy Bóg miał ich pouczyć o tym jak mają się rozmnażać. Oni w konsekwencji grzechu, rozmnażali się już nie tak jak mieli to robić, w obecnośco Boga, ale na wygnaniu. Całe wieki zajęło Bogu doprowadzenie ludzkości do momentu, w którym ten zamierzony przez Boga sposób rozmnażania, mógł się zrealizować. To się stało dopiero w małżeństwie Joachima i Joanny.
    Boży plan jest doskonały. Zarówno ten dla całej ludzkości, jak i te poszczególne plany dla każdego z nas.
    • Henryk
      14.02.2020 13:33
      Chore wyobrażenia o Biblii wyznawców materializmu, religii diabła!
      • tomaszz
        14.02.2020 13:40
        Nie wiem kim jesteś. Powiedz chociaż czy katolikiem
      • Henryk
        14.02.2020 13:47
        Po co Ci to wiedzieć? Liczy się treść, a nie kim jest jej autor!
      • tomaszz
        14.02.2020 13:53
        Właśnie dlatego, że staram się zrozumieć treść, którą chcesz mi przekaząc zapytałem.
        Sądzę, czytając inne Twoje wypowiedzi, że jesteś katolikiem. I teraz nie wiem dlaczego napisałeś to co napisałeś. Też jestem kaotlikiem i nie wiem co złego w mojej wypowiedzi. Joahim i Anna poczęli Maryję w sposób czysty, o którym piszesz w innym miejscu.
        Nie rozumiem skąd posądzenie mnie o materializm i chore wyobrażenia o Biblii.
      • Henryk
        14.02.2020 14:02
        Z treści, którą napisałeś!
      • tomaszz
        14.02.2020 14:05
        A konkretnie?
      • Henryk
        14.02.2020 14:17
        Z całokształtu.
      • tomaszz
        14.02.2020 14:21
        Myślałem, że skoro jesteśmy obaj w Kościele, to chociaż postaramy się pójść w stronę pojednania, widząc pewne różnice/nieporozumienia. Ale... pomodlę się za Ciebie. Z Panem Bogiem
      • spe
        14.02.2020 14:26
        @Tomaszz, Joachim i Anna nie mogli sami z siebie uchronić Maryi od grzechu pierworodnego. Od dziedzictwa tego grzechu zachował Maryję sam Bóg. To dopiero Ona stała się czystą Arką dla czystego Syna.
      • AnnaEwa
        15.02.2020 11:56
        Anna i Joachim są postaciami legendarnymi. Wspomniani są w tym samym apokryfie, który sugerował, że Św. Józef był starcem i wdowcem, który nie chciał ślubu z Maryją, ale został do niego wylosowany. Treść tego apokryfu jest sprzeczna z Ewangelią, więc należy odrzucić go w całości.
      • tomaszz
        17.02.2020 12:36
        @SPE Tak, dlatego napisałem ze Bóg do tego doprowadził.
        @ANNAEWA To ciekawe, bo są też objawienia, w których jest mowa o losowaniu męża dla Maryi. I że Maryja w wieku 3 lat była oddana pod opiekę i wychowanie do Świątyni. Nie musimy w nie wierzyć, ale jeśli budują w nas wiarę
      • AnnaEwa
        17.02.2020 15:35
        Pismo Święte przestrzega, że choćby anioł z nieba przyszedł objawić inną Ewangelię, to mamy mu nie wierzyć. Apokryfy na ten temat były pisane przez kogoś, kto nie znał realiów Izraela. Świątynia była jedna, w Jerozolimie, nie mogło być i nie było nigdy żadnej świątyni w Nazarecie. Nie praktykowano też oddawania dziewczynek do świątyni. Takie coś mógł wymyślić ktoś wywodzący się z kultury greckiej, gdzie istniały małe świątynie i Westalki poświęcone bogom. Dla Żyda taka opowieść byłaby absurdalna. Te legendy nie budują wiary, tylko ją zaciemniają. Sama historia jest wewnętrznie sprzeczna. Rzekomy ojciec Maryi chce mieć dzieci, ale jest stary, więc Bóg czyni cud. A jednocześnie Maryja zostaje dziewicą, bo Józef też jest stary. Starość Joachima nie jest przeszkodą dla bycia ojcem, a starość Józefa już jest przeszkodą. W opowieści błędów i sprzeczności jest więcej. Objawienia prywatne mają to do siebie, że zwykle odpowiadają aktualnym wyobrażeniom na temat Biblii. Choćby uznane objawienia Katarzyny Emmerich, które okazały się sprzeczne z dzisiejszą wiedzą historyczną, ale były zgodne z wiedzą i wyobrażeniami początku XIX wieku.
      • tomaszz
        18.02.2020 08:10
        Z drugiej strony: Jeśli są objawienia uznane przez Kościół, znaczy, że Jezus je w jakimś celu przekazał światu. Lekcewarzenie ich być może też jest uchybieniem?
      • AnnaEwa
        18.02.2020 08:46
        Chrześcijanin nie ma żadnego obowiązku wierzyć, szanować, czy uznawać objawienia prywatne. Kościół uznaje treść objawień, zwracając uwagę na ich zgodność z doktryną, ale nie przesądza nic o ich nadprzyrodzonym charakterze. Uznane przez Kościół objawienia mogą być zwykłymi urojeniami, albo bogatą fantazją. Chrześcijanin może je odrzucić bez konsekwencji.
      • tomaszz
        18.02.2020 11:19
        Zgadzam się. Dobrze natomiast jeśli nie odzuca z góry wszystkich objawień ale szuka całym sercem Boga w tym co spotyka w świecie, także w objawieniach. Przecież Bóg działa i jest aktywny w każdym czasie
      • tomaszz
        18.02.2020 11:34
        Nie zgadzam się tylko z tym, że Kościół nie rozstrzyga nic o nadprzyrodzonym charakterze. Rozstrzyga.
      • AnnaEwa
        18.02.2020 13:25
        Nie przy objawieniach. Bada tylko treść i przestrzega wiernych przed wiarą w objawienia. Uznanie objawienia oznacza tylko tyle, że Kościół go nie odrzuca.
      • tomaszz
        18.02.2020 13:32
        Cytat z wypowiedzi ks. prof Wojciecha Życińskiego SDB:

        "Jeśli chodzi o formuły, w przypadku objawień prywatnych Kościół stosuje dwie. I wydaje je po długotrwałym i wnikliwym badaniu.

        Pierwsza z nich — non constat de supernaturalitate — nie stwierdza się charakteru nadprzyrodzonego w danym objawieniu. Chodzi w niej o możliwość obserwacji objawień i odsunięcie w czasie ostatecznego rozstrzygnięcia na danym etapie badań. Nie wyklucza się autentyczności tychże objawień. Ale na aktualnym etapie jest za wcześnie, aby stwierdzić ich nadprzyrodzony charakter. Powyższa formuła została zastosowana w przypadku Medjugorie.

        Natomiast druga, która definitywnie kończy sprawę, brzmi: constat de non supernaturalitate. Zmienia się w niej tylko układ słów, ale konsekwencje są inne, bo oznacza wykluczenie charakteru nadprzyrodzonego. Jeśli zastosowano tę formułę, objawienie zostaje odrzucone, ponieważ nie znaleziono argumentów, które uzasadniałyby jego nadprzyrodzony charakter.

        Stosuje się jeszcze inną formułę: Kościół może w ogóle nie podjąć badania danej sprawy, bo wszelkie okoliczności wstępne wykluczają pozytywną ocenę."
      • AnnaEwa
        18.02.2020 13:57
        Może mieć Pan rację, mi przekazano co innego, mianowicie, że rozgranicza się między wydarzeniem i treścią. Nadal aktualne jest nauczanie Soboru, że jedynym objawieniem jest to, co przekazał Chrystus Apostołom i jest to pełnia. I zaleca się sceptycyzm w przyjmowaniu objawień prywatnych.
  • Henryk
    14.02.2020 13:32
    Chrześcijanie nie uprawiają seksu, bo seks jest to przedmiotowe traktowanie drugiej osoby. Chrześcijanie, kobieta i mężczyzna, współżyją płciowo w pełnym i szczerym wzajemnym oddaniu się sobie, bo ich łączy miłość oblubieńcza/małżeńska, która jest czysta, czyli pierwsza i jedyna, bo jest darem Boga dla ludzi, aby mieli przedsmak Nieba, aby ich uszczęśliwiała i aby ich dzieci poczynały się w tej miłości, jako jej owoc. Ta miłość jest trwała i dlatego małżeństwo, bo tylko kobieta i mężczyzna złączeni tą miłością jest małżeństwem, jest nierozerwalne. W Kościele już dawno o tym zapomniano i teraz księża błogosławią w kościele związki cudzołożne.
    • Anonim (konto usunięte)
      14.02.2020 13:32
      I tradycyjnie zadam Tobie pytanie, czy jesteś mężem i ojcem?
      • Henryk
        14.02.2020 13:34
        Jestem nawet dziadkiem. A po co Ci to wiedzieć?
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 13:36
        Ciekawe jak się Tobie to udało bez uprawiania seksu?
      • Henryk
        14.02.2020 13:50
        Ja nie uprawiałem seksu, tylko współżyłem płciowo! Dla Ciebie, jak widać jest to niepojęte. Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić w jakiej jesteś tragicznej sytuacji.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 13:54
        To są synonimy. Mój syn uczy się o tym właśnie w szkole.
      • Henryk
        14.02.2020 14:03
        ANNAEWA To nieprawda! Ordynarne okłamywanie dzieci!
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 14:04
        Przepraszam bardzo, ale gdy uprawiam seks tzn. współżyje płciowo to jakoś nie ma to jakiś tragicznych konsekwencji. Ale skoro tak uważasz, to wytłumacz czym się różni wg Ciebie uprawianie seksu (żona z mężem) od współżycia płciowego żony z mężem.
      • Henryk
        14.02.2020 14:16
        Jeżeli matka, ani nikt inny jako dziecku nie dał Ci odczuć miłości, czyli tej szczerej bliskości, to nigdy tego nie zrozumiesz. Właśnie Szóste Przykazanie Boże stoi na straży tego, aby dzieci od matek tego doznawały, gdyż cudzołóstwo niszczy u matki miłość. To niedawanie odczuć małemu dziecku matczynej miłości, która wypływa z miłości małżeńskiej, jest najgorszym złem, któremu stara się zapobiec Szóste Przykazanie Boże. To że dziecko nie dozna odczucia tej miłości, jest praprzyczyną wszelkiego zła na świecie, bo takie dziecko staje się egoistą niezdolnym do miłości, a zdolnym do czynienia wszelkiego zła.
      • tomaszz
        14.02.2020 14:18
        I na podstawie tego, że ktoś używa pojęcia "uprawianie seksu" zamiast "współżycie płciowe" można wysnuć takie wnioski??
      • Henryk
        14.02.2020 14:19
        Nie! Trzeba wiedzieć co jest co!
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 14:19
        Pomijając, że usiłujesz obrazić moją Matkę, co w realnym spotkaniu wywołałoby naturalna reakcję, to głosić jakieś farmazony nie na temat. Pytanie było proste, czym rożni się "uprawianie seksu" od współżycia płciowego? Bo jak widać twe teorie nie mają wiele wspólnego ani z Kościołem, ani z wiara katolicką i wyglądają na wpływ jakiejś sekty manichejskiej
      • Henryk
        14.02.2020 14:27
        Jeżeli ktoś nie ma pojęcia o czym mówi, to dialog jest niemożliwy. Więc koniec!
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 14:29
        O czym nie mam pojęcia, o tym, że wymyśliłeś sobie jakieś teoryjki bez pokrycia i w dodatku nie sa na tyle spójne, aby dokonać prostej odpowiedzi na proste pytanie?
      • Henryk
        14.02.2020 14:44
        TOMASZNL Miłości oblubieńczej nie da się pokazać. Poznać ją można jedynie przez jej doznanie. Jeżeli jej nigdy nie doznałeś, to co ja mogę za to? Ludzie, którzy obecnie nasze dzieci bezczeszczą seksualizacją, pozbawiają zdolności do miłości oblubieńczej nawet te nieliczne, które od matek doznały tej miłosnej bliskości. I nie są to żadne teoryjki, tylko prawda poznana w twardym życiu. Nie słyszałeś jeszcze, że jakiś młody człowiek targnął się na swoje życie z miłości? To też jest teoryjka? Cóż to za siła spowodowała, że młody człowiek odbiera sobie życie? Niedaleko od miejsca gdzie mieszkam, młody człowiek powiesił się w budowanym dla siebie i swojej ukochanej domku. On protestant, ona katoliczka. Jego rodzice nie zgodzili się, aby się pobrali.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 14:46
        Ale oprócz kolejnego steku bzdur nie ma nadal odpowiedzi na proste pytanie, czym różni się uprawianie seksu od współżycia płciowego. Konkret Henryku, a nie jakieś opowieści o samobójcy. Ludzie się zabijają nie tylko z miłości,
      • Henryk
        14.02.2020 14:52
        Ostatni wpis do Ciebie! Różnica jest taka, że seks jest tylko rozładowaniem swojego popędu seksualnego i wtedy sekspartner jest używany niczym sztuczna wagina, albo wibrator. Współżycie polega na tym że kobieta i mężczyzna w czasie odbywania współżycia płciowego są sobie wzajemnie szczerze w pełni oddani.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 15:35
        Bzdura Henryku, nie ma żadnej różnicy, ponieważ zarówno seks, jak i współżycie wyglądają dokładnie tak samo. A jak to wygląda, to są podręczniki i filmy instruktażowe.
    • AnnaEwa
      14.02.2020 13:38
      Panie Henryk, czyli wszyscy Papieże od czasów Casti Connubi pisząc o seksie mylili się?
      • Henryk
        14.02.2020 13:48
        Widocznie dali sobie narzucić materialistyczną terminologię!
      • AnnaEwa
        14.02.2020 13:55
        Sądzę, że to raczej Pan dał sobie narzucić archaiczną terminologię i dlatego Pan myśli, że wszyscy prócz Pana są w błędzie.
      • Henryk
        14.02.2020 14:06
        Ja po prostu wiem co jest co, a Pani nie wie i żyje w zakłamaniu i jeszcze dzieci wprowadza w zakłamanie. Pan Jezus powiedział, że takim byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić w głębiny morskie.
      • tomaszz
        14.02.2020 14:10

        Pojęcia "współżycia płciowego" też nie używał Jezus. Może w takim razie i ono też świadczy o zakłamaniu tego, kto je używa?
      • AnnaEwa
        14.02.2020 14:11
        Mój teść też gada, że jest mądrzejszy od Papieża, ale on jest protestantem.
      • JAWA25
        14.02.2020 18:50
        Henryku, wpisy Twe przypominają Maluczkiego. Też zarzucał wszystkim w koło "materializm" bez odrobiny dowodu, utrzymywał "ludzie Kościoła nie wiedzą już dawno. co to jest małżeństwo, co to jest miłość oblubieńcza" i temuż podobnież.
    • spe
      14.02.2020 14:13
      [Do Henryka] Słowo "sex" w języku polskim brzmi prostacko i wulgarnie, gdy zostaje użyte w znaczeniu aktu płciowego, zamiast w znaczeniu płci/płciowości. Mnie również nie podoba się ten trend ranienia języka i wrażliwości Polaków. Język, jakiego używamy, ma poważny (choć niezauważalny dla niektórych) wpływ na nasz sposób myślenia i postrzegania świata.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 14:21
        Słowo seks użyte w języku polskim nie jest wulgarne i oznacza "ogół spraw i czynności związanych z zaspokajaniem popędu płciowego"
      • Henryk
        14.02.2020 14:22
        Gdy ja byłem dzieckiem, to takie słowo w ogóle nie było używane. Ono przyszło do nas z Zachodu, gdzie już wtedy rozwiązłość seksualna szalała.
      • Henryk
        14.02.2020 14:24
        TOMASZLN Używanie drugiego człowieka jak rzecz do zaspokajania swojego popędu seksualnego jest o wiele poniżej wulgarności!
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 14:27
        A, czyli uprawiając seks używa się drugiego człowieka, a współżyjąc już nie. Czyli używanie człowieka definiujesz przez nazwanie czynności. Przepraszam, ale to po prostu piramidalna bzdura. I nie, słowo sex (ang.) nie ma nic wspólnego z rozwiązłością seksualną
      • spe
        14.02.2020 15:04
        Słowo "współżycie" oddaje prawdę o tym, że akt małżeński jest częścią większej całości: ich współ - życia, nierozerwalnej wspólnoty i jedności ciała. Nie da się również użyć tego słowa - bez zranienia jego najgłębszego sensu - w odniesieniu do aktów nierządu, czy tym bardziej cudzołóstwa. To dlatego jest zastępowane ordynarnym słowem "sex"...
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 15:08
        Jak najbardziej współżycie jest adekwatne do stosunków np. kochanków nie będących małżonkami (czyt. wg moralności katolickiej cudzołożnikami).. Może nie warto wymyślać jakiś teorii nie mających pokrycia w rzeczywistości?
      • AnnaEwa
        14.02.2020 21:03
        Pan Henryk musiał czytać mało książek. Słowo seks w języku polskim istnieje przynajmniej od XVIII wieku. Pochodzi z języka francuskiego. W słownikach oficjalnie pojawiło się ponad 100 lat temu. Możliwe, że gdy Pan Henryk był dzieckiem, to słowo nie było używane. Okres PRL uznawał seksualność za coś, o czym nie wolno było rozmawiać.
    • karpik
      14.02.2020 15:07
      Zgadzam się z Henrykiem, w relacjach intymnych z małżonkiem można przekroczyć granicę, w której drugą osobę będzie się traktować w sposób przedmiotowy. To wg mnie nie jest już czysta miłość.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 15:13
        w każdej relacji można traktować kogoś przedmiotowo. Tyle tylko, że współżyć, uprawiać seks małżeński czy też uprawiać małżeńską miłość jest określeniem tego samego stosunku płciowego dla którego zresztą bez znaczenia jest fakt zawarcia małżeństwa.
      • karpik
        14.02.2020 15:23
        To jak opisujesz / postrzegasz rzeczywistość często pokazuje co masz w sercu, słowo uprawiać wg mnie ma się nijak do miłości.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 15:27
        Kolejna teoria bez odniesienia do rzeczywistości. Przecież znane są przypadki złotoustych ludzi mających zło w sercu.
      • karpik
        14.02.2020 15:34
        To bardziej spostrzeżenie niż teoria i nie odnoś go proszę do siebie. Słowem dajemy wyraz temu co jest w środku.
      • Anonim (konto usunięte)
        14.02.2020 15:37
        @Karpik - nie jest to prawdą. Naprawdę wielu złotoustych przykrywa słowem zło które czyni. Można pięknie mówić i czynić wielkie spustoszenie wokół siebie. Przykładem są pięknie opowiadający o swym życiu mężowie psychopaci katujący swą rodzinę po cichu.
      • AnnaEwa
        14.02.2020 20:52
        Nie trzeba daleko szukać. Do dziś funkcjonuje wzniosły w swojej wymowie termin powinność małżeńska. Która oznacza gwałt.
      • spe
        15.02.2020 00:15
        @Annaewa, powinność małżeńska nie oznacza gwałtu (zmuszania siłą do aktu płciowego), lecz uczciwość względem drugiej osoby, z którą się związało, by stanowić z nią jedno ciało, a nie np. życie w praktycznej separacji. To Pani nie zna znaczenia tego terminu lub posługuje się nim w celu manipulacji.
      • Anonim (konto usunięte)
        15.02.2020 07:25
        @Anno Ewo - oczywiście podważanie tego bo co mówił św. Paweł jest w modzie, ale niewątpliwe napisał on aktualną do dziś prawdę dotyczącą małżonków. Proponuję lekturę 1Kor 7 1-6. Bo to jest ta definicja powinności małżeńskiej. I jest zupełnie czymś innym, to co ja pisze, gdzie za pięknymi słowami żony czy męża wygłaszanymi w przestrzeni publicznej idzie dramat rodziny.
      • AnnaEwa
        15.02.2020 09:39
        Popatrzcie Panowie na definicję Św. Tomasza z Akwinu, która aż do czasu Soboru Watykańskiego II stanowiła obowiązującą wykładnię. Akwinata mówi: Skoro żona ma władzę nad ciałem męża odnośnie do aktu małżeńskiego, a mąż ma taką samą władzę nad ciałem kobiety, oboje mają wzajemny obowiązek spełnienia tej powinności, jeśli w jakimkolwiek czasie w i jakiejkolwiek godzinie któreś z nich tego zażąda. Oznacza to tyle, że gdy jedno z małżonków zażąda seksu od drugiego, to ten drugi ma obowiązek natychmiast i bez zwłoki oddać się małżonkowi. Jest to gwałt małżeński, bo jest to sytuacja, gdy jeden z małżonków może żądać, a drugi musi, choć nie chce. Jan Paweł II odrzucał to nauczanie, bo nie przystawało do współczesnej seksualności i prowadziło do gwałtów.
      • AnnaEwa
        15.02.2020 09:50
        Słowa użyte przez Św. Pawła w 1 Kor 7,3-5 oznaczają posiadanie władzy, tak jak właściciel ma władzę nad niewolnikiem. Św. Paweł używa obrazu znanego mu z jego kultury. Właściciel mógł w dowolny sposób i w dowolnej chwili korzystać z ciał swoich niewolników. Na seks z niewolnicami zezwalało Prawo Mojżeszowe i kultura grecka. Ogromnym ryzykiem jest przenoszenie wprost zaleceń biblijnych do naszych czasów bez uwzględniania kultury i kontekstu pisania tekstu.
      • Anonim (konto usunięte)
        15.02.2020 10:00
        Przeważnie nie cytuję wrpost Bibli, ale powąznie te słowa: "Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. 4 Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. "
        odpowiadają ówczesnym stosunkom społecznym i tzw. własności żony? A może jednak jest to rewolucyjne i na dziś postawienie sprawy, bo także dziś nie ma nie zgody?
      • AnnaEwa
        15.02.2020 10:35
        Nie powiem chyba niczego odkrywczego zauważając, że List do Koryntian pisany był do mieszkańców Koryntu. Konkretnie do zhellenizowanych Żydów, którzy stanowili trzon tamtejszej gminy chrześcijańskiej. Obraz Koryntu różnił się od patriarchalnej kultury Judei, która była naturalnym środowiskiem Św. Pawła. Istniała tam duża rozwiązłość seksualna, a kobiety miały o wiele większe prawa. Św. Paweł nie był w stanie wejść tam z rewolucją, czego z resztą nigdy nie robił. Zaproponował więc model zależności małżeńskich, które były znane mieszkańcom Koryntu i możliwe do zaakceptowania zarówno przez nich, jak przez patriarchalnie nastawionego Św. Pawła. Użył zależności, jaka istniała w Koryncie między panem i niewolnikiem, proponując, by małżeństwo było takim wzajemnym oddaniem się w niewolę żony mężowi i męża żonie. W ten sposób mąż, zamiast żądać współżycia od niewolnicy mógł żądać współżycia od żony. I odwrotnie, żona zamiast korzystać ze swoich niewolników może korzystać tylko z własnego męża. I choć zależność jest wzajemna i równa, to nadal jest to zależność niewolnicza, gdzie jedna osoba ma władzę nad drugą osobą, a druga ma obowiązek poddać się woli pierwszej. Rewolucją było to tylko o tyle, że od tamtej chwili małżonkowie nie mogli już zaspokajać swoich potrzeb z niewolnikami, tylko ze sobą nawzajem, ale nadal według tych samych zasad opartych na władzy i swobodnym dysponowaniem ciałem drugiej osoby.
      • Anonim (konto usunięte)
        15.02.2020 10:41
        Droga Anno Ewo, co dla Ciebie oznacza bycie jednym ciałem? Bo chyba masz z tym problem, upatrując w oczywistym wzajemny poddaniu małżonków jakiegoś niewolnictwa.
      • AnnaEwa
        15.02.2020 11:10
        Piszę o zasadzie, która przez niemal dwa tysiące lat stanowiła podstawę małżeństwa chrześcijan, a z którą udało się zerwać dopiero niedawno, za sprawą rozwijającego się personalizmu chrześcijańskiego. Cieszę się, że żyję w dzisiejszych czasach, a nie choćby sto lat temu. Całkiem niedawno musiałabym mówiąc brzydko rozkładać nogi przed mężem na każde jego zawołanie, czy tego bym chciała, czy nie. I co więcej, gdybym odmówiła, choćby z przyczyn zdrowotnych, to zaciągnęłabym grzech śmiertelny. Proszę spojrzeć do dokumentów Kościoła jeszcze z ubiegłego wieku. Małżeństwo traktowano tam jako, cytuję: środek zaradczy przeciw pożądliwości. Dosłownie, uważano obowiązek małżeński głównie żony za tamę, która ma powstrzymać męża przed korzystaniem z prostytutek. Szczęśliwie mówimy o czasach minionych. Dziś inaczej Kościół postrzega małżeństwo, głównie przez uznanie wartości seksualności ludzkiej. I też z tego powodu termin powinność małżeńska niemal znikł z teologii.
      • Anonim (konto usunięte)
        15.02.2020 11:26
        Anno Ewo - to nie jest odpowiedź na pytanie. To są wyłącznie kolejne oskarżenie Kościoła.
      • AnnaEwa
        15.02.2020 11:33
        To nie są żadne oskarżenia. Oskarżenia w związku z tym modelem były podnoszone przed Soborem Watykańskim II, na którym zapadł wyrok, który ostatecznie uznał ich słuszność. Pana pytanie nie dotyczy tematu, więc nie dam się złapać na Pana sztuczki zmieniania tematu w ciągu dyskusji. Współczesne rozważania o byciu jednym ciałem w świetle personalizmu chrześcijańskiego są możliwe dzięki odrzuceniu powinności małżeńskiej i zastąpieniu jej wzajemnością w małżeństwie, ale nie o tym rozmawiamy.
      • Anonim (konto usunięte)
        15.02.2020 18:52
        Wiem, że Kościół ma z Listami Św. Pawla wiele problemów. Ale akurat 1 Kor 7 jest bardzo adekwatną odpowiedzią co do dzisiejszych czasów. Przyjęcie pełnej optyki św. Pawła w tym względzie zapobiega egoizmowi małżeńskiemu. Tylko że nie wolno prowadzić interpretacji w duchu rywalizacji czy niewolnictwa jednej ze stron małżeńskich.
        Co ciekawe, pomija się też cześć Listu do Efezjan, bo tam tak samo jak i 1 Kor trudno jest iść śladem tzw. poprawności politycznej względnemu ruchów feministycznych czy też ruchów promujących małżeństwo wg klucza niewolnictwa ( i znów żony albo męża).
  • magdale
    14.02.2020 21:22
    Panie Henryku, przeczytałam Pana wypowiedzi i zgadzam się z nimi, pozdrawiam serdecznie.
    • Henryk
      15.02.2020 09:38
      Proszę! Prawda i dobra wola ludzi łączy i tacy ludzie stają się sobie bliscy. Łączą ich więzy duchowe, potocznie nazywane przyjaźnią. Również pozdrawiam serdecznie.
  • AnnaEwa
    15.02.2020 19:13
    Ten fragment możemy uznać za właściwy dla naszych czasów tylko wtedy, gdy przyjmiemy współczesne tłumaczenie na języki narodowe. Pismo Święte trzeba zawsze odczytywać w języku, w którym powstało, by uniknąć błędnych interpretacji. Święty Paweł użył słowa, które oznacza władanie, opisujące relację niewolnika i pana. Wcześniej nakreslił negatywną wizję małżeństwa, istniejącego wyłącznie jako zło konieczne ze względu na unikanie nierządu.
    • Anonim (konto usunięte)
      15.02.2020 19:29
      Zapewne czytasz biegle sama cała Biblię w oryginale.
      Czy zarówno Tysiąclatka jak i Bilika Paulistów, czy też Biblia Warszawska nie oddaje tego co przeczytałaś w oryginale?
      • AnnaEwa
        15.02.2020 22:09
        Nie czytam biegle starożytnej greki, zawsze ze słownikiem w ręku i odnośnikami do literatury antycznej, z której można poznać kontekst użycia danego słowa. Polskie przekłady nie oddają oryginalnego sensu. Tysiąclatka zawiera słowo: rozporządza, podobnie Warszawska. Bliżej, choć nie w pełni jest Biblia Gdańska Uwspółcześniona, gdzie napisano: nie ma władzy. Oryginalne eksousiazei tłumaczy się jako: sprawować władzę, być władnym, w sensie posiadania i relacji zależności. Słowo to w grece odnosi się do władzy, jaką ma się nad niewolnikiem. Władzy absolutnej, nie liczącej się z prawami niewolnika, który pozbawiony jest swoich praw.
      • AnnaEwa
        23.02.2020 14:32
        Odpowiedziałam Panu dwukrotnie na to pytanie. Czemu ma służyć ten trolling?
  • Kuba_M
    18.02.2020 20:37
    Dodajmy, że trudno mówić, aby żądanie relacji niewolniczej od żony czy męża było możliwe do pogodzenia z wolnościowym przesłaniem chrześcijaństwa. Skoro mamy być do Boga podobni w posiadaniu rozumu i wolności, to czemu relacja małżeńska miałaby oznaczać popadnięcie w niewolę?

    ANNĘ EWĘ podziwiam za wytrwałość w tłumaczeniu tych kwestii. W ciągu ostatnich stu lat zmieniło się w świecie i w Kościele bardzo dużo. Ale nadal bardzo wielu jest mężczyzn, którzy nie potrafią zaakceptować tego, że kobiety mogą mieć odmienny sposób odczuwania i rozumowania o relacji małżeńskiej, inną wrażliwość. I że jest to normalne i świadczy o wartości kobiet, a nie o jakiejś ich ułomności. Wiem po sobie, że bardzo trudno jest to zaakceptować i w to się "wczuć". Ale jest to warunek sine qua non kształtowania na prawdę partnerskiej relacji.

    Co do wspomnianego dużo wcześniej wątku Marii - nie będzie to na pewno myśl odkrywcza, ale im więcej słyszę wypowiedzi księży na temat Marii i miłości do niej, tym bardziej jestem przekonany, że większość ma źródło w ukrytym przeżywaniu napięcia seksualnego, kanalizowanego w wymyślanie co bardziej bezcielesnych i nieziemskich koncepcji na jej temat. Jakby Marii ujmowało godności i powagi to, że była kobietą z krwi i kości, która wychowała takiego Syna.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg