A nasi rodzice czy dziadkowie ( dożywający złotych godów- 50 lat małżeństwa) byli z sobą zawsze w niebie? Właśnie dla zabezpieczenia bytu ludzie łączyli się w pary, jeden przynosił łup z polowania, a druga strona umiała ten łup oprawiać.I to jest sedno małżeństwa.Dodatkiem jest to co nazywamy miłością: trzeba zacisnąć zęby i uśmiechać się przez łzy do ukochanego, ukochanej (gdy łupu nie starcza dla rodziny, gdy myśliwy skrada się na boki,gdy drapieżcy rozdrapują norkę ...itd). A jak świat światem tylko w rodzinie była i jest siła.Może bieda jest jednak dobrym środkiem wychowawczym i konserwującym.Oczywiście nie bieda z nędzą- bo to już demoralizuje.