Przepraszam bardzo, ja też nie chcę zdjęć dzieci na Facebooku, ale wcale nie dlatego, że lansuję "bezdzietny" styl życia. Chcę dzieci, nawet bardzo, ale jestem osobą nieatrakcyjną, niską i nieśmiałą, przez co nigdy nie miałem żadnego powodzenia u kobiet. Gdy widzę szczęśliwe dzieci jest mi po prostu bardzo smutno i przykro bo wiem że to jest to, czego chyba nigdy się nie doczekam...dlatego z chęcią zainstaluję sobie taką aplikację.
To zwykle "racjonaliści" chętnie by zabraniali, zwłaszcza mówienia obiektywnej prawdy np. o tym że aborcja to morderstwo a homoseksualizm to dewiacja. Poza tym zabroniliby np. noszenia symboli religijnych...
@Jacek - nie wiem jak wygląda Twoja sytuacja życiowa, ale facet nie musi mieć ciała Adonisa żeby zainteresować sobą kobietę. W chrześcijaństwie nie chodzi o to aby stać z boku i na siłę starać się być słabym i przegranym. Połam trochę tę swoją nieśmiałość i zobaczysz, że kiedy to już zrobisz świat będzie całkiem inny. Poza tym dbaj o jak największą liczbę przyjaźni i znajomości - w końcu najczęściej łączymy się w pracy w szkole, pracy albo... przez wspólnych znajomych ;)
Super rada, tylko skąd mam wziąć znajomych, jak pracuję jako informatyk zamknięty w biurze, szkołę skończyłem dawno, wszyscy znajomi dawno się rozjechali po świecie i pożenili. Oczywiście rozmawiam z kobietami, jestem miły, ale jak próbuję się umówić czy zaprzyjaźnić to zazwyczaj pada: nie jesteś w moim typie. Jestem już zalogowany chyba na wszystkich portalach randkowych jakie są, wysyłam masę wiadomości, ale żadna mi nie odpisuje, zbywają półsłówkami.
Jacek - ja głęboko wierzę, żę Bóg ma dla każdego dobry "plan", co nie znaczy, że ten plan da nam to co nam się wydaje: dobre, miłe, przyjemne ect... Ja mając ok. 20l byłem:1 niezłym materiałem na alkoholika... 2.nieśmiałym wobec kobiet., 3.spragnionym kobiety... Pamiętam jak dziś - szedłem sobie ze szkoły i na serio szczerze prosiłem Boga o "fajną" dziewczynę. DO roku od modlitwy poznałem piękną dziewczynę - moją obecną żonę... Czy jestem szczęśliwy - tak, ale - czy małżeństwo jest dla niektórych krzyżem - też TAK!, dlatego - jego ciężar bez fundamentu miłości - "wiary" – tak często jest zbyt ciężki . . .
Dziś prosiłbym Boga nie o fajną "dziewczynę" - ale o prowadzenie i rozeznanie - bym żył tak - bym kiedyś - stając przed Jezusem mógł usłyszeć- że "byłem sługą dobrym i wiernym" ... że zrobiłem wszystko, na co było minie stać, aby świat poprzez moją postawę uwierzył , że krwawa ofiara Jezusa może każdemu dać ... nie chwilowe - ale WIECZNE SZCZĘŚCIE ... które zacznie się już TU, a gdzie trwać będzie – Bóg wie.
A ską wiesz Mateuszu, że Jacek pisze o sobie prawdę? A może to jest ironia, że katolicy wszędzie chcieliby naprawiać ludzi, aby stało się zadość ich marzeniom, że oto katolicyzm zwyciężył, i wszyscy są szczęśliwi nie wiedząc o tym, nawet niekatolicy.
Każdy ma inne powołanie. Ja jestem przed 30tką, żyję samotnie, cicho, jakby w ukryciu. Nie odnajduję się w ogóle wśród ludzi (często beztrosko żyjący zupełnie w innym świeci niż ja, jeszcze dalej od Boga). Każdy ma inną drogę, nie powinno się wmawiać ludziom, że jedyną słuszną świeckiego jest małżeństwo.
Kościół nie mówi że jedyną słuszną drogą jest małżeństwo czy kapłaństwo, o czym można chociaż przekonać się na portalu mojepowlanie.pl Każdy został powołany do różnych ról a ścieżek jest kilka, małżeństwo, kapłaństwo, życie konsekrowane, ale też szczęśliwa samotność. Polecam osobą, które mają jeszcze stereotypowe myślenie o Kościele.
Jacek - ja głęboko wierzę, żę Bóg ma dla każdego dobry "plan", co nie znaczy, że ten plan da nam to co nam się wydaje: dobre, miłe, przyjemne ect... Ja mając ok. 20l byłem:1 niezłym materiałem na alkoholika... 2.nieśmiałym wobec kobiet., 3.spragnionym kobiety... Pamiętam jak dziś - szedłem sobie ze szkoły i na serio szczerze prosiłem Boga o "fajną" dziewczynę. DO roku od modlitwy poznałem piękną dziewczynę - moją obecną żonę... Czy jestem szczęśliwy - tak, ale - czy małżeństwo jest dla niektórych krzyżem - też TAK!, dlatego - jego ciężar bez fundamentu miłości - "wiary" – tak często jest zbyt ciężki . . .
Dziś prosiłbym Boga nie o fajną "dziewczynę" - ale o prowadzenie i rozeznanie - bym żył tak - bym kiedyś - stając przed Jezusem mógł usłyszeć- że "byłem sługą dobrym i wiernym" ... że zrobiłem wszystko, na co było minie stać, aby świat poprzez moją postawę uwierzył , że krwawa ofiara Jezusa może każdemu dać ... nie chwilowe - ale WIECZNE SZCZĘŚCIE ... które zacznie się już TU, a gdzie trwać będzie – Bóg wie.