• jo_tka
    14.05.2013 09:32
    jo_tka
    Według mojej oceny nie ma tu żadnego problemu bioetycznego.

    Zagrożenie nowotworem u nosicielki genu jest olbrzymie, a jego leczenie wcale nie takie proste. Jest to okaleczenie, ale okaleczenie uzasadnione.

    Samo usunięcie elementu ciała - profilaktyczne - bywa stosowane. Przykład najczęstszy to usunięcie wyrostka w przypadku każdej operacji brzusznej. Po operacji układ jelit w brzuchu na tyle się zmienia, że objawy mogą być bardzo nietypowe, co mogłoby spowodować brak rozpoznania i zapalenie otrzewnej. Więc się wywala od razu.

    Przypomnę: piersi nie są narządem płciowym, mastektomia nawet obustronna nie oznacza ubezpłodnienia. A nawet gdyby wchodziło w grę ubezpłodnienie przy tak potężnym ryzyku myślę, że byłoby do rozważenia...
    • myślący
      14.05.2013 09:47
      Tu @jo_tka zgodzę się z Tobą w zupełności. Jeśli operacja usunięcia piersi ma sprawić, że kobieta może żyć dalej - dla innych, nie ma żadnych problemów natury bioetycznej.
      W rodzinie mojej żony, zarówno teściowa, jak i jej matka (babcia), miały usunięte po jednej piersi.
      Jeśli GN będzie się wikłał w rozważania natury bioetycznej w tej sprawie, proszę się dobrze nad tym zastanowić, aby nie wywołać niepotrzebnych i przykrych dyskusji.
      Informacja o Angelinie Jolie , że podjęła tak trudną dramatyczną decyzję, a zwłaszcza w przypadku jej kariery zawodowej, gdzie ma własne dzieci i adoptowane, jest wystarczającą informacją.
      Z pewnością jej decyzja spotka się z uznaniem i będzie wskazówką dla innych kobiet.
      • agatapuscikowska
        14.05.2013 10:21

        Całkowicie popieram Jo-tkę! Jeśli ryzyko jest ogromne, to nie można mówić o bezsensownym okaleczeniu! Okaleczenie polega na zadawaniu sobie bólu, zniekształcenie ciała, na zmianie fizjologicznej która jest bzdurna i nie potrzebna. W przypadku gdy ryzyko jest ogromne, kobieta ma dzieci, a jej matka umarła młodo właśnie na raka - nie można oceniać jej decyzji jako niepotrzebnej fanaberii. To jest trudna decyzja. Owszem - zmieniająca fizjologię. Z pewnością też rzutująca na psychikę. Ale życie w ciągłym strachu - też na psychikę nie działa doskonale. Mastektomia to nie jest zabieg "zły" i okaleczający! To nie jest obcięcie sobie uszu dla rozrywki. A niestety mam wrażenie, że w ten sposób postrzega ją część społeczeństwa. Rak wykryty we wczesnej fazie, zazwyczaj jest uleczalny. To prawda. Ale nikt nie ma prawa rządać by kobieta CZEKAŁA na zachorowanie - żeby potem chorobę leczyć. W cierpieniu i lęku, mając dzieci które potrzebują matki. I bez pewności, że leczenie się uda. Jeśli jest możliwość zapobiegania zachorowaniu - moim zdaniem powinno się zapobiegać. A na marginesie: w Polsce też się wykonuje takie zabiegi kobietom z ogromnej grupy ryzyka. I dobrze, by to szanować. NIE MA oficjalnego dokumentu Kościoła, który by wskazwał że tego typu zabieg medyczny to nieetyczne i niepotrzebne działanie. Warto o tym pamiętać i szanować dramat kobiet, które z MIŁOŚCI do dzieci, męża, decydują się na taki krok.
         

      • myślący
        14.05.2013 10:56
        Gdy przeczytałem "opinię" kolejnego bioetyka (patrz słynna bruzda i... stygmatyzowanie dzieci z iv vitro)) ks. prof. Mariana Machinka, pomyślałem sobie, że ci ludzie są pozbawieni wyższych uczuć - empatii, są bezduszni. Rozważania typu okaleczenie (bo to fak!) i przedwczesna decyzja, jest zarzutem moralnym, że aktorka pochopnie podjęła decyzję. Uważam to za skandal, że ten "bioetyk" odważa się oceniać czyjeś życiowe trudne wybory. Tacy ludzie nie mają w sobie pierwiastka ludzkiego - zupełnie!
        Czy ks. prof. Marian Machinek uważnie nie czytał wyjasnień Angeliny Jolie, są one niejasne, mało zrozumiałe? Przecież aktorka na pewno przeprowadziła szereg testów specjalistycznych, i wtedy podjęła tę decyzję, i ona była na pewno trudna.
        Nie ma czegoś takiego jak przedwczesna decyzja, każda decyzja tego typu jest właściwa i w określonym czasie.
        Dlatego bardzo dobrze się stało, że prócz @jo_tki zabrała głos w tej sprawie także p. Agata Puścikowska.
        Obie Panie serdecznie pozdrawiam :-)
      • myślący
        14.05.2013 11:13
        Gdy przeczytałem "opinię" kolejnego bioetyka (patrz słynna bruzda i... stygmatyzowanie dzieci z iv vitro)) ks. prof. Mariana Machinka, pomyślałem sobie, że ci ludzie są pozbawieni wyższych uczuć - empatii, są bezduszni. Rozważania typu okaleczenie (bo to fak!) i przedwczesna decyzja, jest zarzutem moralnym, że aktorka pochopnie podjęła decyzję. Uważam to za skandal, że ten "bioetyk" odważa się oceniać czyjeś życiowe trudne wybory. Tacy ludzie nie mają w sobie pierwiastka ludzkiego - zupełnie!
        Czy ks. prof. Marian Machinek uważnie nie czytał wyjasnień Angeliny Jolie, są one niejasne, mało zrozumiałe? Przecież aktorka na pewno przeprowadziła szereg testów specjalistycznych, i wtedy podjęła tę decyzję, i ona była na pewno trudna.
        Nie ma czegoś takiego jak przedwczesna decyzja, każda decyzja tego typu jest właściwa i w określonym czasie.
        Dlatego bardzo dobrze się stało, że prócz @jo_tki zabrała głos w tej sprawie także p. Agata Puścikowska.
        Obie Panie serdecznie pozdrawiam :-)
        Myślę, że mój dalszy komentarz, bez względu na krytykę bioetyków powinien być przeczytany, to są zbyt ważne sprawy aby nad nimi przejść do porządku dziennego.
        Z góry dziękuję...
      • jo_tka
        14.05.2013 20:13
        jo_tka
        Myślę, że ksiądz profesor nie do końca wie, czy jest zagrożenie nowotworem przy obecności genu BRCA, stąd taka ocena.
  • Obcy
    14.05.2013 10:14
    Wg mnie -jej odbiło i "na chłopa sie przerobiła"!!.
  • andrus
    14.05.2013 10:21
    To news poniżej poziomu szmatławca!.Jakimi informacjami Gość Niedzielny faszeruje czytelników!!?.
    Ja sobie wszystkie zeby usunąłem aby nie cierpieć i nikogo to nie obchodzi!!.Wg.mnie wytłumaczenie znalazła dla wszczepienia sobie jędrniejszych silikonów.
  • Anonim (konto usunięte)
    14.05.2013 10:29
    Ksiadz, ktory nie ponosi odpowiedzialnosci za rodzine i dzieci, a tylko za siebie samego moze czekac na diagnoze i leczyc sie po diagnozie.
    Jezeli medycyna zna juz pewne zaleznosci, to lepiej zapobiegac niz leczyc. Nawet jesli jest to tak drastyczna metoda.

    Jedna nieprzemyslana (mam nadzieje) wypowiedz oslabia sile innych wypowiedzi - mam nadzieje - przemyslanych.
  • peps
    14.05.2013 10:36
    Moja chrzestna matka nosiła ten gen całe życie po własnej mamie, usunęła pierś w wieku 83 lat,dziś ma 84 i czuje się znakomicie!
  • taaaaaaaaaaa
    14.05.2013 10:46
    To wszystko nie jest takie proste i oczywiste...
    Proszę przeczytać, nawet lekarze onkolodzy nie są zgodni:
    http://wyborcza.pl/1,75478,13904791,Angelina_Jolie_poddala_sie_podwojnej_mastektomii_.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk
  • Marcin
    14.05.2013 10:52
    Nie jesteśmy panami życia i śmierci, nie jesteśmy w stanie przewidzieć co będziemy robić dziś wieczorem.. być może wpadnę pod tramwaj, który utnie mi głowę..

    Życie samo z siebie jest ryzykowne, bo kończy się śmiercią - zawsze. Niepokojący jest tutaj fakt, że amputacji poddała się osoba zdrowa, z obawy że zachoruje i umrze.

    Niepokoi mnie również to, że komentujące Panie wiedzą już, że uczyniła to z miłości dla rodziny. Być może Duch Święty im to objawił, ja w cudzych sumieniach nie siedzę i na prawdę nie wiem co nią kierowało.
    Nie wiem też jaką śmiercią ta kobieta umrze, Panie komentujące już wiedzą?

    Drogie Panie, jestem mężczyzną i śmigam sobie po Warszawie motorem, w zeszłym roku zginęło w Warszawie ok. 100 motocyklistów (proszę zwrócić uwagę na krótki sezon 6 m-cy). Ryzyko mojej śmierci jest znacznie wyższe, niż moich kolegów, którzy nie jeżdżą, ale kocham Pana Jezusa i wiem, że życie tutaj na ziemi jest mimo wszystko przelotne.
    Nie wiem zupełnie kim będę za 10 lat. Co będę robił. Ufam Panu Bogu we wszystkim. Wiem, że to naiwne, ale nie potrafię inaczej. Wiem, że mnie zminusujecie i wyśmiejecie, ale Jezus Zmartwychwstał!
    • @Marcinowi
      14.05.2013 11:06
      Pisz człowieku na temat i nie pisz bredni, kompletnie nie rozumiesz o czym mowa, jeśli stwierdzasz, że kobieta była zdrowa.
      Ona jest aktorką, więc nie usuwała piersi ad hoc, tylko z ważnych przyczyn biologicznych. Wolała to zrobić, aby żyć dla swoich dzieci, a nie dla kariery.
      • Rohirrim
        14.05.2013 12:22
        Każda dyskusja nt. decyzji p.Jolie w wykonaniu nie-lekarzy czyli również mnie - jest pozbawiona waloru wiedzy. Jednak , skoro już pokusiliśmy się o spekulacje nt. celebrytów to sam fakt zagrożenia nie jest chyba przesłanką do tej operacji - tym bardziej że jej skutki też nie są chyba obojętne dla zdrowia ? Gdyby było inaczej odsetek kobiet poddających się usunięciu piersi z powodu ryzyka zachorowania na raka powinien być gigantyczny ?
        Poza tym dlaczego cały swiat wraz z Gosciem Niedzielnym musi przeżywać te dylematy ?
        Kiedy całkiem zdrowy prezydent OBA-ma wypowie się w tej kwestii ? No i czemu milczy papież ?
        Trudno nie odnieść wrażenia , że nawet od własnej tragedii można odciąć kupon sławy
      • @Rohirrimowi
        14.05.2013 13:34
        Bzdury opowiadasz. Każdy tu z nas wypowiada się jako niefachowiec.
        Bzdura jest kiedy stwierdzasz, że dla sławy aktorka amputowała sobie piersi, bo tak chciała, w domyśle. Przeczytaj jej wypowiedź na ten temat, ja czytałem. Jest to przesłanie do innych kobiet mających podobne problemy i umacnianie ich na duchu, to takie proste.
        Są dwie kwestie tu poruszane, informacja o Angelinie Jolie, oraz niemądra wypowiedź bioetyka ks. prof. Mariana Machinka, który raczy "rozważać", czy to było moralne czy nie. I ta wypowiedź jest oburzająca.
        Aktorka mogła nic nie pisać publicznie, zachowując swój problem dla siebie, ale jest osoba publiczną, kobietą, i to jej decyzja była suwerenna, że zwróciła się do innych kobiet. Być może dla niej samej jest to swego rodzaju uspokojenie.
        Mam dla niej dużo szacunku.
        Jak widzę brak Ci naturalnego współodczuwania wobec drugiego człowieka.
      • @Rohirrimowi
        14.05.2013 14:16
        Bzdury opowiadasz. Każdy tu z nas wypowiada się jako niefachowiec.
        Bzdurą jest kiedy stwierdzasz, że dla sławy aktorka amputowała sobie piersi, bo tak chciała, w domyśle. Przeczytaj jej wypowiedź na ten temat, ja czytałem. Jest to przesłanie do innych kobiet mających podobne problemy i umacnianie ich na duchu, to takie proste i ludzkie.
        Są dwie kwestie tu poruszane, informacja o Angelinie Jolie, oraz niemądra wypowiedź bioetyka ks. prof. Mariana Machinka, który raczy "rozważać", czy to było moralne czy nie. I ta wypowiedź jest oburzająca.
        Aktorka mogła nic nie pisać, zachowując swój problem dla siebie, ale jest osobą publiczną, kobietą, i to jej decyzja była suwerenna, że zwróciła się do innych kobiet. Być może dla niej samej jest to swego rodzaju uspokojenie.
        Mam dla niej dużo szacunku.
        Jak widzę brak Ci naturalnego współodczuwania wobec drugiego człowieka, masz postawę mizogina.
    • Anonim (konto usunięte)
      14.05.2013 11:06
      A jezeli jakis kolega na motorze juz nie jezdzi, bo dwoch jego braci juz zginelo, to co?`
      Za malo Bogu ufa?

      Moze, ale moim zdaniem robi slusznie.
    • Jakub
      16.05.2013 22:18
      Opowiedz jak to jest ufać Panu Bogu?
      mój email : jakubpatriota@gmail.com
      Z Panem Bogiem.
  • Walpurg
    14.05.2013 11:18
    No tak, oczywiście ksiądz to dla GN autorytet nawet w kwestii onkoloigicznej.

    ŻENADA!
  • gosc
    14.05.2013 11:20
    Czy to gosc.pl czy fakt.pl?

    wiadomość dnia, że jakaś aktorka usunęła sobie piersi? Co to kogo interesuje? Wiadomość dnia?

    Wstyd dla redakcji.
    • red.
      14.05.2013 14:20
      Gość Niedzielny Do wszystkich, którzy uważają, że "Gość" nie powinien interesować się operacją AJ: nie obchodzi nas poprawianie sobie nosków przez hollywoodzkie gwiazdy. Ale tu jest coś więcej. Jest problem: jakie są granice dysponowania przez człowieka swoim ciałem? Czy operacja w takiej sytuacji to chirurgiczne leczenie lęku czy też uzasadnione ratowanie zdrowia i życia?
      • uważny
        14.05.2013 14:32
        I Redakcja otrzymała na to odpowiedź stosowną. Rozważania typu "dysponowania swoim ciałem" są bezzasadne, bezprzedmiotowe, wraz z pytaniami "leczenia swoich lęków".
        Wystarczy przyjęcie do wiadomomości, że aktorka zrobiła stosowne badania i podjęła decyzję, podzieliła się nimi w prasie, zwracając się do innych kobiet.
        Uważam zatem, że Redakcja słusznie opublikowała tę wiadomość, jak każdą inną ze świata.
        Widać tu, że część forumowiczów nie jest dorosła jeszcze, jak też pod sondą.
      • Arek
        15.05.2013 02:37
        Przecież ciało i tak zgnije, to dusza jest ważna, czy nie? ;) Nie widzę związku między czynem Angeliny a "granicami dysponowania swoim ciałem". Kto te granice ma niby ustalać?
    • haa
      14.05.2013 15:29
      Nie to pudelek.pl
  • renata155
    14.05.2013 11:24
    renata155
    biją jej brawo..a ja nie rozumiem dlaczego..skad w ludziach aż taki lęk?..to bardziej należałoby leczyć..i tak umrze i tak umrze..nie zdziwiłabym sie gdyby sie jednak okzało ż ema raka..całkiem innej częsci ciała..której wyciąc ot tak..profilaktycznie sie nie da..dla mnie to idiotyzm totalny
    • Irena
      14.05.2013 12:25
      Przeczytałam artykuł i przykro mi się zrobiło, bo, że decyzja o "okaleczeniu' się spowodowana lękiem przed chorobą, była trudna - to dobrze rozumiem. Pomyślałam o sobie - bo i kobietą jestem i kocham bliskich... Popatrzyłam na przeszłość, tych, którzy odeszli z powodu raka i nie mam najmniejszego zamiaru sprawdzać, jak bardzo moje życie jest zagrożone możliwością zachorowania - a jest zapewne - z racji, że musiałabym powycinać chyba wszystko:-) Jest w tym odrobina ironii - przyzjnaję - lecz nie poddaje sie lękom, które towarzyszą każdemu. Zgadzam się ze zdaniami osób, że nie mamy wpływu na to co się stanie z naszym życiem na 100%. Można być zagrożonym dużym ryzykiem i nigdy nie zachorować - to są tajemnice Boże, których nie pojmiemy nigdy.
      Nie potępiam decyzji, które ktoś podjął, jednak mam swoje zdanie na ten temat i mam do tego prawo.
      Pozdrawiam wszystkich i życzę dobra.
  • Estera
    14.05.2013 14:03

    To tylko dowód jak ludzie pozbawieni są wiary w Boga, Jego prowadzenie i opiekę.

    Zły poprzez kłamstwa chce zająć miejsce Boga.

    Pytanie kogo słuchamy ?




    • gosc
      15.05.2013 23:06
      A wierz sobie w jakiekolwiek bajki czy mity, tylko po co zawracasz normalnym ludziom glowe?
      Najlepiej sluchaj swojego sumienia, a nie szowinistycznych mizantropow, ktorzy mowia jedno, a robia zupelnie drugie.
  • shhhh
    14.05.2013 16:12
    Dlaczego w tym artykule cytuje się bioetyka, a nie onkologa? W jej sytuacji kobieta ma prawo decydować o tym jak będzie leczona. Jeżeli życzy sobie mastektomii to ma prawo ją sobie zrobić zgodnie z wszelkimi zaleceniami postępowania w takiej sytuacji. Stać ją akurat na to żeby nie była widocznie okaleczona. Pytanie czy lepiej jest ryzykować (+/- modlić się), przejść ciężkie leczenie a w najgorszej sytuacji odejść z tego świata i zostawić 6 dzieci, męża i wszystkich tych, którym ta kobieta pomaga na co dzień (którym modlitwa i inni nie pomagają) czy usunąć piersi? Jako kobieta wybrałabym tę drugą opcję.
  • rudkit
    14.05.2013 16:44
    Szanowni Państwo. Usunięcie piersi to nie aborcja, to nie eutanazja, to nie in vitro! To zabieg medyczny. Nowotwory to ciężka, co najmniej bardzo uciążliwa i dokuczliwa, a często śmiertelna choroba. Więc jeśli aktorka to zrobiła ze względów profilaktyki zdrowotnej, przy tak wysokim ryzyku nowotworu, a nie z głupoty, to moim skromnym zdaniem należy jej decyzję uszanować. Do tej decyzji - moim zdaniem - miała prawo.
  • Izabela
    14.05.2013 17:38
    Jak napisał ktoś wcześniej, decyzję jej należy uszanować. Zgoda. Ale nie trzeba jej od razu gloryfikować. Ludzie różnie podchodzą do życia - dla niektórych samo życie jest największą wartością, dla innych zdrowie. Ale sedno sprawy jest gdzie indziej - w tym, kogo człowiek obdarza zaufaniem: lekarzy, naukowców (którzy nie są nieomylni) czy Boga. Nie trzeba być lekarzem by wiedzieć, że źródeł nowotworów jest wiele i że wszystkich nie wyeliminujemy. Zresztą nie tylko nowotworów bo potencjalnie codziennie jesteśmy narażeni na śmierć. Czy mamy przestać jeździć samochodami, bo potencjalnie możemy zginąć w wypadku? No, ale co w przypadku, gdy idziemy chodnikiem a kierowca wjedzie w nas? Nie ważne jakbyśmy się gimnastykowali nigdy nie będziemy w 100 % wolni od prawdopodobieństwa śmierci i choroby. Pytanie teraz, jak się w tym odnaleźć, jak żyć z taką świadomością? Prawdziwie wierzący w Boga nie mają z tym większych problemów, niewierzący próbują zminimalizować ryzyko. Ale nawet 0.001% może dotyczyć właśnie nas...
  • halinka
    14.05.2013 17:48
    Też uważam, że przesadzona reakcja. Wystarczy robić często diagnostykę.
  • dezerter
    14.05.2013 17:48
    http://www.patheos.com/blogs/friendlyatheist/2013/04/24/christian-couple-kills-their-second-child-with-prayer/
  • jędruś
    14.05.2013 18:00
    To jest światowy lobbing czynnika wykrywajaceg tego typu raka i jak przy grypie, światowi potentaci farmaceutyczni wykorzystali aktorkę do kryptoreklamy badań profilaktycznych aby je nagłośnić i zwiększyć swoje wpływy kosztem biednych kobiet .Już w Polsce takie badanie kosztuje ok.270,-zł co zaznaczyła przy tym "newsie" jedna z mainstremowych stacji tv,która proponuje te badania jako profilaktykę.
    Nie dajmy sie nabierać tak jak przy szczepionkach przeci grypowych, a decyzje o amputacji traktujcie jako ostateczność.Podobnie jest z badaniami profilaktycznymi prostaty akcją reklamową tv "Pokaż rakowi wspak"!!.
  • peps
    14.05.2013 19:29
    Nie wiem jaki % prawdy zawiera ta wiadomość,być może piersi już były opanowane przez nowotwór,być może chodzi o reklamę,lobby klinik chirurgi plastycznej,Angelina na pewno nie robi nic za darmo i jest tutaj drugie dno, wiem że nikt o zdrowych zmysłach nie amputuje zdrowych piersi,na to zawsze jest czas. Kto jak kto ale ona może sobie pozwolić na cotygodniowe badania mamografem.
    • Anonim (konto usunięte)
      14.05.2013 21:05
      Tyle ze leczenie nowotworu, gdyby sie pojawil, a ryzyko bylo bardzo duze, to usuniecie piersi (przynajmniej czesciowe) plus chemioterapia, ktora niszczy wszystko. Takze zdrowe komorki.

      W tej chwili Angelina Jolie jest zdrowa, ma zrekonstruowane piersi i zmniejszyla radykalnie ryzyko tego nowotworu.
      Gdyby tego nie zrobila, musialaby sie badac bardzo czesto (nowotwor moze rosnac bardzo szybko).

      Jej matka zmarla na nowotwor wywolany ta mutacj agenu. Ilu z nas, gdyby to bylo mozliwe, chcialoby zminimalizowac ryzyko choroby? Nie wykluczyc, bo to ni ew naszej mocy, ale zmniejszyc?
      Mam wrazenie, patrzac na statystyki palaczy i pijacych w Polsce, ze raczej niewielu. Moze dlatego tyle osob nie potrafi zrozumiec, ze ktos moze jednak poza "zaufaniem Bogu", takze dbac o zdrowie konkretnie?

    • Arek
      15.05.2013 02:32
      "Angelina na pewno nie robi nic za darmo."

      Skąd ten wniosek? Jakieś dowody czy tylko oczernianie?
  • gosc-i-mira
    14.05.2013 21:21
    Decyzja należała do Angeliny Jolie - i ją podjęła. Mnie zastanawiają dwie rzeczy:
    - Skąd tak dokładnie wyliczony procent - 87 a nie np. 85; 81; 88 czy 87,5. Nie robię sobie żartów.
    - Co będzie gdy Będzie miała przysłowiowego pecha i "załapie się" na te kilka procent zagrożenia?
    Wolę biegać bez przerwy na badania niż pozbawiać się zdrowych piersi. Bo i tak nie uzyska się 100% gwarancji zdrowia.
    Mam nadzieję, że teraz będzie spać spokojnie.
  • M.R.
    15.05.2013 00:34
    Być może przedłużyła sobie życie, a może nie. Nie mam pojęcia, czy jest osobą wierzącą, a tylko z tej pozycji byłbym w stanie oceniać jej zachowanie, które i tak daje wiele do myślenia. Ludzie robią tyle dziwnych rzeczy, że dla mnie to bez znaczenia, nie mój problem. Jest to sprawa PRYWATNA, nie publiczna, choćby nie wiem jak ją nagłaśniać. I nie sądzę, by taka powinna być masowa metoda, nie nawet nie leczenia - PROFILAKTYKI. Rozumiem kogoś, kto decyduje się np. na amputację z powodu gangreny, rozumiem, gdyby chorowała na raka, ale w tym wypadku - wyprzedza Pana Boga.
    Pozwolę sobie opowiedzieć historię jednego mojego znajomego. Nie jestem księdzem, ale zawodowo, gdy pracowałem w zawodzie, także obowiązywała mnie dyskrecja. Mimo oporów jakie mam, uważam, że trzeba. Było to małżeństwo ludzi z wyższym wykształceniem - ona lekarka, on - inżynier. Pod względem finansowym dobrze sytuowani. Mieli dwie małe córeczki. Ten człowiek miał coś w rodzaju fobii, chciał zabezpieczyć swoją rodzinę przed wszystkimi możliwymi nieszczęściami. W związku z tym wykupił polisy ubezpieczeniowe od wszystkiego co tylko możliwe. Nie brakowało mu pieniędzy, ale żadne z nich nie miało samochodu. Wyliczył sobie statystycznie ile jest wypadków samochodowych, ile osób w Polsce w nich ginie, ile jest rannych i okaleczonych. I nie pozwolił ani żonie zrobić prawa jazdy, ani sam go nie miał. Żeby nie kusiło. Korzystali wyłącznie z transportu publicznego, głównie pociągów, bo były statystycznie najbezpieczniejsze. Tak się stało, że jedna z córeczek zachorowała na białaczkę. Choroba postępowała błyskawicznie, mimo ze matka była lekarką, żadna metoda leczenia nie pomagała. Wreszcie zaczęło przynosić efekty leczenie chemią, dosyć daleko, bo aż w Opolu. Jeździli codziennie karetką ponad 100 km (to były trochę inne czasy, inne możliwości), początek budowy A4 w tym rejonie. Jeśli ktoś pamięta - sceny dantejskie, wielokilometrowe korki, ja pamiętam co wyprawiali na tych objazdach kierowcy tirów - to było właściwie z pogranicza morderstwa z premedytacją. Pewnego razu jechali karetką na sygnale w wraz z całą ekipą medyczną córka, matka, lekarz, pielęgniarz i kierowca. Z naprzeciwka wjechał w nich czołowo omijając pod prąd bardzo długą kolumnę samochodów człowiek w espero. Jechał wraz z pasażerką. Nie ustąpił pierwszeństwa, po prostu wjechali w siebie z całą prędkością, które się zsumowały. Kierowca karetki nic nie mógł zrobić, nie było gdzie uciec. Zginęło 7 osób, osierocone zostało kilka rodzin. Tak się składało, że znałem wszystkich. Rozmawiałem potem z tym ojcem. Był zdruzgotany, nie wiedział co ze sobą zrobić, co zrobić z córką. Pytał się mnie: Co jam mam robić? Wszystko zrobiłem by ustrzec moją rodzinę od wypadku samochodowego, a córka zachorował mi ba białaczkę. Ale nie umarła na białaczkę, zginęły w wypadku samochodowym dokładnie takim, przed jakim starałem się nas ustrzec. Co ja mam powiedzieć córce?
    Mniejsza o to co było dalej. Chciałem tylko zwrócić uwagę wszystkim biorącym w tej dyskusji, że dawcą życia jest Bóg, wbrew temu co myślą ludzie i jak działają, to On je daje i on decyduje o momencie naszego przejścia do wieczności. Ani minuty nie dodamy do swojego życia, ponad to, co nam przeznaczył. Ludzie robią różne głupstwa, jedni się okaleczają inni popełniają samobójstwo np. Ale - to nie rozwiązuje żadnego problemu. ŻADNEGO. Skoro jesteśmy, to i będziemy. Przed nami - wieczność. Dla mnie decyzja tej kobiety, to nie profilaktyka, to ubóstwo duchowe i komedia pomyłek. Ale tak po prawdzie - to prywatna sprawa tej pani co ze sobą robi, o ile nie jest to zachęta do naśladownictwa. Świat w którym żyjemy jest pogański, to stwierdzenie faktu, nic więcej. Z tego faktu wynikają rozmaite konsekwencje. Trudno ich nie zauważać. Dwie Panie Redaktor (obie szanuję i cenię) Gościa zaangażowały się w temat, którego chyba do końca nie przemyślały. Broń Boże niczego nie sugeruję, poza ponownym przemyśleniem świata wartości, którymi żyję. Jeśli o mnie chodzi, zdaję sobie sprawę, że potrzeba jeszcze kilku lat, bym wypełnił zadanie, do którego przeznaczy mnie Bóg. Ale - jeśli miałbym dzisiaj odejść - odejdę z radością - i jestem spokojny, że Bóg się zatroszczy o moich najbliższych, dadzą sobie radę. Będzie im trudniej, ale ich świat się nie zawali. To naprawdę nie jest takie ważne, czy umrę za godzinę, czy np. za 6 lat. Istotne jest to jak ja ten czas przeżyję. Nie rozumiem tego strachu współczesnych przed śmiercią i umieraniem. I tak, każdy z tych co tu piszą umrze, nikt też nie uniknie cierpienia. Więc o co Państwu chodzi?
    • obserwator
      15.05.2013 09:50
      @M.R., masz prawo do wyrażania swoich opinii, ja mam do odpowiedzi.
      Opisałeś historię jedną z wielu, dramatyczną, następnie przystąpiłeś do uzasadnienia ideologicznego. Twoje wypowiedzi są tego typu, że przez filtr wiary oceniasz ludzkie decyzje. Jest to ocena spaczona.
      Równie dobrze mógłbyś zakrzynąć: faceci! Nie badajcie swojej prostaty, nie róbcie żadnych operacji, gdy jest przerośnięta, operacji bezinwazyjnych i inwazyjnych. Bóg wyznaczył wam określoną ilość lat życia, ani minuty dłużej.
      Co samej śmierci, której jakoby się nie boisz, bo zdajesz się na wolę Boga, to powiem, w chwili odchodzenia zostanie Ci przedstawiona historia Twojego życia - retrospektywnie, każdy uczynek, każda Twoja myśl, oraz sytuacje, w których skrzywdziłeś drugiego człowieka, wraz z jego odczuciami. Przekonasz się wtedy, że postawę jaką tu przedstawiasz, jest nie zawsze chlubna.
      Twoja "opinia" o Angelinie Jolie, jako kobiecie, wynika z typowego szowinizmu męskiego - mizogizmu, z czego nie zdajesz sobie nawet sprawy. Mizogizm był lansowany przez wiele wieków, kobiety nie miały praktycznie praw.
      Dalej, medycyna jest po to, aby człowiek nie cierpiał, aby jego życie było szczęśliwe. Dzięki medycynie ludzie żyją dłużej.
      Wygłosiłeś tyradkę pod adresem aktorki, jak byś nie czytał tutejszych opinii, wypowiedzi lekarzy-onkologów w mediach i wreszcie kobiet, które miały problemy z rakiem piersi czy jajników. Być może nie czytałeś wypowiedzi samej Angeliny, dlaczego podjęła tę decyzję i uzasadniła ją jasno. To nie był kaprys aktorki, bo jest znaną gwiazdą, ma ona rodzinę i dzieci, dla których chce żyć. Aktorka, jak i aktor, przez grę ciała i dialogi wyraża określone treści, mogą się one nam podobać bądź nie, zawsze mamy wybór oglądać ich lub nie.
      Aktorzy nie są manekinami, to ludzie z krwi i kości mający życie osobiste oraz własne problemy. Ich ciała nie są doskonałe - chorują.
      Angelina Jolie znana jest z działalności humanitarnej. Opisała swój przypadek, uzasadniła go, to było przesłanie do innych kobiet: nie bójcie się, badajcie swoje piersi i jajniki, zapobiegajcie cierpieniu, póki jest czas.
      Wielu komentatorów przyznaje, że wykonała wielką robotę za innych aby nakłaniać kobiety do badań, odsłaniając swoją prywatność publicznie.
      Więc szacunek jej się należy, bez względu na to czy jest wierząca czy nie, nazywamy to humanitaryzmem.
      Przyznam @M.R., że z przykrością przeczytałem Twoją wypowiedź i z niesmakiem, jakbyś był wyćwiczony w recytowaniu określonych treści beznamiętnie i bezdusznie.
      • M.R.
        16.05.2013 01:02
        I
        Po przeczytaniu tej krytyki wydaje mi się, że powinienem zacząć odpowiedź tak, by nie wyłamać się ze schematu w jaki mnie wrzucono, więc nie chcąc sprawić zawodu zacznę:
        Ufff! Dziękuję za „druzgoczącą” krytykę mojej osoby. Przepraszam, ale na szczęście nikt nie jest w stanie odebrać mi prawa do tego w co wierzę i jak żyję i jest ono niezależne od czyichkolwiek ocen (uważam, że nie była to ocena, tylko próba odebrania głosu). Tam samo jak druga żona Brada Pita (dla mnie zdecydowanie lepszego aktora od żony), który jest jej trzecim mężem, mam prawo robić i mówić to co uważam za słuszne. Różnica między nami jest taka, że ja nikogo nie zachęcam do naśladowania mnie, ani nie dorabiam do tego ideologii, jak choćby obserwator, czy obnosząca się publicznie ze swoją biseksualnością pani Voight . Mam nadzieję że udało mi się błysnąć męskim mizogizmem? (Czymże innym jest publiczne ogłaszanie swoich intymnych decyzji, jak nie manifestem ideologicznym, podobnym do marszu transwestytów przez środek Warszawy? No, może przesadziłem, powiedzmy jakiegoś mniejszego miasteczka) Tak na marginesie, choć to nie ma nic do rzeczy, niezależnie od zachwytów obserwatora, uważam ją za dosyć przeciętną aktorkę, bazującą głównie na urodzie i ogranych schematach, nie śledziłem jej kariery, przyznaję ze skruchą, nie wiedziałem że muszę, ale obiecuję poprawę, nie wiem być może miałem szczęście do oglądania wyłącznie filmów za które dostała złote maliny, postaram się w miarę wolnego czasu zapoznać z pozostałą twórczością, może też kiedyś pani Angelina dojrzeje aktorsko, zostałem pocieszony, że przestała już grać jak manekin, o co ją kiedyś (przepraszam!) podejrzewałem, zwłaszcza po przymusowym obejrzeniu paru filmów skierowanych w nie najwyższe gusta, raczej niewybrednej i męskiej publiczności. Ale co ma do profilaktycznego wycinania zdrowych organów działalność humanitarna, tego nie potrafię pojąć. Kładę to na karb mojego otumanienia (chrześcijanie to z definicji przygłupy, trochę ograniczone i z klapkami na oczach, więc błagam o trochę taryfy ulgowej, to wada genetyczna, nieuleczalna, czy obecna poprawność polityczna dopuszcza naigrywanie się z niepełnosprawnych umysłowo? Proszę zrozumieć, że ja jestem sprawny tylko trochę inaczej, nie wszyscy mogą być awangardą umysłową, może gdyby ktoś mi W PRZYSTĘPNY sposób wyjaśnił wyższość ideologii ateistycznej, to bym się zdecydował?). Skoro poglądy tej pani stały się publiczne, a Wiara podjęła o nich dyskusję, to się wypowiedziałem z jednego tylko powodu - nie spodobał mi się sposób emocjonalnie jednostronnego podejścia do tematu dwóch Pań Redaktor Gościa, które uważam za zaangażowane chrześcijanki (cierpię na tzw. moheryzm, zwany w lepszej przeszłości klerykalizmem). Oczywiście MAJĄ PRAWO do formułowania dowolnych opinii, ale prosiłem o przemyślenie ich właśnie z racji pozycji z jakich powinny się wg mnie wypowiadać, tylko tyle i aż tyle, ale rozumiem, że nie każdy jest moherem, są także katolicy postępowi, tzw. moderniści. Im moheryzm jest obcy i napełnia ich obrzydzeniem. Rozumiem, że obserwatorowi nie podoba się to co napisałem i uważa mnie za kiepskiego chrześcijanina (nie wszyscy moherzy są tacy jak ja!), czemu daje wyraz. No to, że jestem kiepskim chrześcijaninem, to dla mnie nie nowina, ale ja nie na tym opieram swoją nadzieję i nie to jest radością mego życia. Każdemu jestem gotów uzasadnić radość na której opieram moje życie, ale nie mam zamiaru wpychać niczego ludziom na siłę (my moherzy czasem tak mamy, w przeciwieństwie do wszystkich postępowców). Bóg umarł za każdego, imiennie za każdego człowieka w tym obserwatora i Angelinę, co nie oznacza, że każdy musi to przyjąć. Nikomu nie bronię opierać swojego życia na czym tylko chce, tylko właśnie – proszę o ile to możliwe, o nie dorabianie do tego ideologii. Być może za chwilę będziemy mieli ogłoszoną i kanonizowaną nową świecką świętą Angelinę. Czy jednak wszyscy muszą to przyjąć na komendę? Czy mam jakiś czas na zastanowienie? Co mi grozi, jeśli bym się nie zdecydował? Czy tylko zostanę oskarżony o mowę nienawiści? Okrzyknięty szowinistą i mizogistą? Ależ proszę bardzo! Moherzy czasem tak mają, że, nie przeszkadza mi taka opinia nich, i bynajmniej nie zmieni to moich przekonań.
      • M.R.
        16.05.2013 01:05
        II
        Ze wstydem wyznam, że miałem okazję zobaczyć mumię Lenina w mauzoleum zanim go stamtąd wyrzucili, widziałem tę histerię, moja reakcja PUBLICZNA tam i wtedy była adekwatna do niej (mam to na filmie, bo mnie sfilmowano, a ponieważ było to tuż po puczu Janajewa, nie poniosłem konsekwencji, to były dobre czasy dla moherów!) Cóż popełniłem myślozbrodnię, że ludzie mają prawo do okazywania ekspresji w stosunku do truchła Lenina na różne sposoby, ja także (tzw. przywilej mohera – tłumaczę na czym polega mój przypadek kliniczny, żeby łatwiej było leczyć, jakby co do czego). Śmieszy mnie histeria rozpętana w tej dyskusji, rozumiem, że nie wolno mi? A dlaczego nie? W czym obserwator poczuł się zagrożony, że aż tak mu ubliżyło to co napisałem, iż obrzucił mnie wyzwiskami i odebrał prawa obywatelskie? Przepraszam, że pytam, ale kto tu prowadzi dyskusję ideologiczną, bo to też nie jest dla mnie jasne? Miałem wprawdzie na studiach przymusowe nauki marksizmu-leninizmu i ekonomii socjalistycznej. Prowadzili je lektorzy partyjni i jak czytam powyższe wyznania, to przeżywam déjà vu, no nie było wtedy efektu, pewnie cierpię też na twardogłowie (w dzieciństwie byłem podejrzewany o wodogłowie, to mi wiele czasem wyjaśnia), ja już przerabiałem takie teksty we wszystkich możliwych wydaniach i nic, a skutki filozofii marksistowskiej i ekonomii marksistowskie jakie są, (zapewne) każdy widzi. Wolałbym bardziej merytoryczne oskarżenia, skoro podczas wyrażania przez mnie opinie, zostałem automatycznie oskarżony nie tylko o jej wyrażenie, ale przypisano mnie, zapewne katofaszyście, jakby z sufitu wzięte poglądy i podsumowano całe moje życie. A trudno mi je znaleźć np. w takich kwiatkach: "Równie dobrze mógłbyś zakrzynąć: faceci! Nie badajcie swojej prostaty, nie róbcie żadnych operacji, gdy jest przerośnięta, operacji bezinwazyjnych i inwazyjnych. Bóg wyznaczył wam określoną ilość lat życia, ani minuty dłużej." Przepraszam, ale już trochę niedowidzę i nie zauważyłem, żebym zachęcał do nie robienia sobie badań, natomiast wydawało mi się, że napisałem, iż amputacja zdrowych organów NIE JEST PROFILAKTYKĄ, o chorych organach, jak mi się wydawało, napisałem co innego, tylko obserwator musiał chyba w tym momencie doznać iluminacji, która go oślepiła. Nie pamiętam też jakimi słowami broniłem komukolwiek robienia sobie badań? Nie wiem, czym się różni normalna opinia, do "mojej opinii" w cudzysłowie, ale ta moja w cudzysłowie, to jak widzę wg obserwatora nie opinia, tylko przejaw męskiego szowinizmu - mizogizmu, czyli nie mam prawa do wyrażania „ mojej opinii” (a tylko „jedynie słuszne” opinie?). Drogi obserwatorze, (a może obserwatorko?), nie zauważyłeś, że ja nie wypowiadałem się konkretnie na temat tej kobiety i jej czynu, tylko go generalizowałem i z pozycji, jak myślałem chrześcijańskich, jakich mi wyraźnie odmawiasz prawo zajmować (co, jak rozumiem muszę przyjąć bezdyskusyjnie?): "Co samej śmierci, której jakoby się nie boisz, bo zdajesz się na wolę Boga, to powiem, w chwili odchodzenia zostanie Ci przedstawiona historia Twojego życia - retrospektywnie, każdy uczynek, każda Twoja myśl, oraz sytuacje, w których skrzywdziłeś drugiego człowieka, wraz z jego odczuciami. Przekonasz się wtedy, że postawę jaką tu przedstawiasz, jest nie zawsze chlubna.” Dziękuję serdecznie za osąd (szczegółowy?) w imieniu Pana Boga, jak rozumiem już Go wyręczyłeś w oparciu o pełnomocnictwo, więc mogę sobie darować czekanie? Trochę mnie to zasmuciło, przyznaję szczerze. Co do mnie, to owszem masz rację, wstydzę się bardzo wielu moich uczynków, tyle, że co to ma do rzeczy? Nie na mojej bezgrzeszności buduję moją wiarę, nie na niej opieram moja nadzieję. I POWIEDZMY TO SOBIE JASNO - NIE JESTEŚ W MOJEJ GŁOWIE, NIE JESTEŚ TEŻ W MOIM SERCU (a może się mylę, jeśli tak, to przepraszam, nie wiedziałem z kim mam do czynienia), WIĘC NIE MASZ PRAWA PISAĆ TEGO CO PISZESZ: „J A K O B Y” NIE BOJĘ SIĘ SMIERCI. JA N I E B O J Ę S I Ę Ś M I E R CI, bez „jakoby”. I nie dlatego, nie boję się śmierci, że zdaję się na wolę Boga. Owszem zdaję się na wolę Boga, ponieważ uważam, że to jest najlepsze co mnie może spotkać, a nie dlatego, że traktuję ją jak fatum. CZEKAM NA NIĄ Z NAJWIĘKSZĄ RADOŚCIĄ. (Tak na marginesie, z mojego punktu widzenia śmierć nie istnieje. Wiem – kompletny odlot) Nie mam w życiu niczego, co by mnie bardziej radowało od myśli, że gdy przejdę do wieczności zobaczę Jezusa twarzą w Twarz. Owszem być może uważasz, że się mylę, że się łudzę, masz do tego pełne prawo, ale nie masz prawa twierdzić, że ja w to nie wierzę, że ja tak nie czuję, że nie jest to najgłębszą treścią mojego życia. I z mojego (mohera) punktu widzenia mają prawo MNIE śmieszyć te wszystkie pragnienia przedłużenia sobie życia na Ziemi, tu i teraz choćby o 5 minut, czemu dałem wyraz. Powodzenia ci życzę bynajmniej i nie bronię sobie wycinać czegokolwiek w imię czegokolwiek, jednak bez zachęcania do tego innych i dorabiania do tego ideologii. Być może tobie się uda i nie umrzesz. Pozwól, że z góry ci tego pogratuluję. Spróbuj zrozumieć, że ja żyję bez takiej nadziei w twoim rozumieniu. Wyobraź sobie, że to nigdy nie było moją nadzieją! I choć nie pragnę cierpienia, to też nie uciekam przed nim.
      • obserwator
        16.05.2013 09:36
        Z tym Twoim słowotokiem M.R. to jest tak, że jak brak argumentów, wyrażasz swoje światopoglądowe aberracje i pogardę dla innych. Więc z tym nie da się dyskutować.
        Nie odbieram Ci niczego, wierz w co chcesz, to Twoje niezbywalne prawo.
        Odpowiedziałem jedynie i to wszystko.
      • M.R.
        16.05.2013 15:55
        Dobrze, skoro sobie wyjaśniliśmy pewne sprawy, to może kilka ciekawostek z internetu na temat pewnej celebrytki, która ostatnio w sposób sensacyjny wróciła na pierwsze strony, a które zapewne nie mają żadnego związku ze sprawą, ale w dobie tak modnej psychoanalizy warto wziąć je pod uwagę.
        "W szkole często była szykanowana przez innych uczniów za anorektyczną sylwetkę, aparat na zęby i skromne ubrania. Po pierwszych nieudanych próbach podjęcia kariery modelki, wysoka dotąd samoocena przyszłej aktorki drastycznie zmalała. Zaczęła się okaleczać, co skomentowała później słowami: „Kolekcjonowałam noże i różne podobne rzeczy. Z jakiegoś powodu rytuał nacinania się i uczucie bólu było dla mnie w jakiś sposób lecznicze, może dawało mi poczucie, że żyję, uczucie pewnego rodzaju wolności”. W wieku 14 lat zrezygnowała z lekcji gry aktorskiej i postanowiła zostać reżyserem ceremonii pogrzebowych. W tym okresie zaczęła ubierać się na czarno, przefarbowała włosy na kolor fioletowy i wychodziła ze swoim ówczesnych chłopakiem na zabawy, gdzie tańczyła mosh. (...)odnosząc się do tamtego okresu powiedziała w jednym z wywiadów, że „w głębi serca nadal jest i zawsze będzie po prostu punkowym dzieciakiem z tatuażami"." Trzeba także pamiętać, że jej bardzo napięte stosunki z ojcem - aktorem (jak dla mnie przeciętnym), zaowocowały zmianą nazwiska.
        Tak więc nie jest to człowiek bezproblemowy, raczej można przypuszczać, że jej przeszłość może stwarzać pewne problemy psychiczne. Taką traumą z pewnością była też śmierć matki, która nastąpiła 6 lat temu w 2007 r., kiedy Angelina miała 32 lata i teoretycznie jako dorosła osoba powinna sobie z tym problemem poradzić, choć być może niekoniecznie tak się stało. Czasem ludzie potrzebują dłuższego okresu żałoby i różnie sobie radzą z traumą z tym związaną i z fascynacją śmiercią. Niewątpliwie chwalebne w tym wszystkim jest to, że rodzina, która była takim problemem jej dzieciństwa i młodości, niezależnie od wyznawanych obecnie poglądów, stanowi dla niej prawdopodobnie dużą wartość. Bałbym się jednak stawiania jej osoby na piedestale - jako przykładu, ze wszech miar godnego naśladowania. Taką ma drogę życiową, takie rozwiązania przyjmuje, to informacja o niej, a nie drogowskaz dla innych. Z punktu widzenia chrześcijanina - nie jest to żaden wybór. Jak to ktoś tu napisał - profilaktycznie trzeba by w Polsce amutować głowy pewnej części osób, zwłaszacza z kręgów politycznych. To by rozwiazało wiele problemów (i wywołało nowe). Francuzi wymyślili nawet specjalne urządzenie do tego celu, nazywa się - gilotyna. Ja wiem, że to radykalny krok, ale osoba po amputacji z użyciem tego narzedzia z pewnością na nic nie zachoruje.
    • Widziałem Lenina
      17.05.2013 21:18
      @MR,

      A kogo to obchodzi, żeś ty widział mumię Lenina. I kto czyta te twoje opasłe zardzewiałym drutem i zgorzkniałą nutą wpisy. Daruj sobie i lepiej zrobisz, gdy ten czas poświęcisz rodzinie. Albo wyprowadź psa.
      • M.R.
        18.05.2013 13:16
        Też się nad tym zastanawiałem i wyszło mi że waćpan czytasz. Dziękuję za sugestie odnośnie spędzenia wolnego czasu. Nie wszystkie dadzą się zrealizować (nie mam psa), ale mam też kilka innych pomysłów. Chciałbym serdecznie podziękować za określenie moich wpisów jako "opasłe zardzewiałym drutem i zgorzkniałą nutą". Nareszcie ktoś z poczuciem humoru po drugiej stronie. Dawno się tak nie ubawiłem i prosiłbym o więcej. Masz rację co do truchła tej bestii. Podałem go jako śmieszny (dla mnie) przykład na to, że otaczanie doczesnych szczątków swojego rodzaju religijną czcią przez współczesnych ma dawniejsze korzenie i histeria w tej sprawie nie jest niczym nowym, natomiast jest to zdecydowanie temat zastępczy.
  • saherb
    15.05.2013 08:36
    Ja myślę, że gdy umrze to przyczyna jej śmierci i tak będzie zupełnie inna...
  • Dx4
    15.05.2013 11:27
    Na mojej głowie pojawiła się łysinka i postanowiłem ogolić głowę. Dlaczego nikt o tym nie chce pisać? Dlaczego nikt tego nie komentuje? Wszakże włosy mi nie odrosną, a mój wygląd istotnie się zmienił ;-)
  • kani
    15.05.2013 14:54
    Z tymże nie każdą kobietę stać na te wszystkie zabiegi w tym potem kolejne operacje plastycznie piersi, bo przecież implanty trzeba wymieniać na nowe i to nie tak rzadko. Na to trzeba mieć kasę. Do tego jeszcze jest dużo ryzyko poważnych powikłań od implantów. Można stać się wrakiem człowieka. Wysiada wątroba i inne narządy. O tym się nie mówi, ale wiele kobiet przejechało się w ten sposób. I tego się nie daje odwrócić. Tak więc to takie udawane poczucie bezpieczeństwa, bo ze sztucznym biustem ma się spore szanse na utratę zdrowia. Tak była w grupie dużego ryzyka na raka, a tak jest w grupie ryzyka zachorowania z powodu implantów. O ile część nowotworów da się uleczyć o tyle powikłań od implantów nie. Jej decyzja jej ryzyko, ale lepiej nie wypowiadałaby się o tym w ten sposób by zachęcać inne kobiety do podobnego ryzyka. Poza tym może jeszcze dostać nowotworu jajników i macicy nie mówiąc o innych możliwościach, więc nie przesadzajmy z tym poczuciem bezpieczeństwa.
    • do @kani
      15.05.2013 15:34
      Bzura, masz za małą wiedzę aby wypowiadać się. W Polsce operacje takie jakie przeszła Angelina Jolie są darmowe, jak i też plastyczne po. Nie trzeba mieć pieniędzy, to wszystko jest refundowane!
      Poza tym kobiety są pod profilaktyczną kontrolą. Najpierw zapoznaj się z problemem.
    • Anonim (konto usunięte)
      15.05.2013 16:15
      A palacze moga umrzec w wypadku samochodowym, co nie oznacza, ze palenie im nie zaszkodzi i moga palic bez obaw.
  • kochana
    15.05.2013 16:28
    Nie uważam tego za mądrą decyzję jeśli mój tata,dziadek i pradziadek zmarli na udar to ja mam pozwolić uciąć sobie głowę aby uniknąć udaru?W mojej rodzinie częste też są nowotwory.miadzycza,choroba Bergera więc gdybym
    tak martwiła się na zapas to już dawno wykończyła bym się psychicznie.Nie jestem okazem zdrowia to prawda jednak cieszę się tym co mam a nie narzekam na to czego nie mam.
  • ED
    18.05.2013 11:21
    Wiem,że takie działanie jest preferowane jako profilaktyczne. Żona znajomego onkologa rozważa podobną decyzję, gdyż w jej rodzinie występowała ta choroba. My w diagnostyce jesteśmy bardzo opóźnieni.
    Sama jestem po chemii i radioterapii w porą wykrytego guza piersi, ale tak silne leczenie jest częściowo zabijaniem.Dziś zmagam się z wieloma skutkami ubocznymi. ALE ŻYJE:)
    Podziwiam Angelinę, bo rozumie jaka to trudna decyzja dla każdej kobiety.
    Niestety nie zgadzam się z opinią Etyka.
    A za żenujące uważam robienie na ten temat sondy.
  • delka
    18.05.2013 11:25
    Wiem,że takie działanie jest preferowane jako profilaktyczne. Żona znajomego onkologa rozważa podobną decyzję, gdyż w jej rodzinie występowała ta choroba. My w diagnostyce jesteśmy bardzo opóźnieni.
    Sama jestem po chemii i radioterapii w porą wykrytego guza piersi, ale tak silne leczenie jest częściowo zabijaniem.Dziś zmagam się z wieloma skutkami ubocznymi. ALE ŻYJE:)
    Podziwiam Angelinę, bo rozumie jaka to trudna decyzja dla każdej kobiety.
    Niestety nie zgadzam się z opinią Etyka.
    A za żenujące uważam robienie na ten temat sondy.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg