Warto poczekać. Ale nie warto aż do tego stopnia wyolbrzymiać skutków niepoczekania. Człowiek jest słaby i grzeszny, w sferze seksualnej narażony na upadki o wiele bardziej, niż w każdej innej - ale nie ma sensu przedstawiać grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu jako końca świata, wyroku śmierci i nieuchronnego a definitywnego upadku moralnego, psychicznego, i fizycznego, z którego nie można się podnieść. Bez przesady. Człowiekowi wierzącemu jako argument za czystością przedmałżeńską powinno wystarczyć, że jej brak zrywa przyjaźń z Bogiem. Dodatkowe strachy i postrachy (zwłaszcza przesadzone) są już dotkliwie niekonieczne.
Naprawdę warto poczekać. Znam jedną dziewczynę, której podobał się chłopak. Kiedy już zwrócił uwagę na nią, zostali parą, powiedziała mu,że wyznaje zasadę iż seks jest przeznaczony dla małżeństw. Początkowo był gotów "zabić ją śmiechem". Przecież wszyscy dookoła robią inaczej, ba, jego rodzeństwo postąpiło inaczej, więc o co chodzi? Ale z biegiem czasu przemyślał to, rozejrzał się dookoła i stwierdził, że ta koncepcja nie jest zła...nawet wartościowa.Lepsza. Dziś są szczęśliwym małżeństwem, mają trójkę dzieci. Myślę - nie- ja wiem, że wiele osób im zazdrości. Ja też im zazdroszczę, bo z perspektywy moich 40 lat życia życia wiem, ja trudno żyć poranionym. Prawda jest taka, że seks przedmałżeński to kamyk, który uruchamia lawinę nieciekawych przeżyć i sytuacji i negatywnie "procentuje" w dalekiej przyszłości. Piszę to, bo mam nadzieję, że chociaż 1 osobę przekonam do zachowania czystości do ślubu.
Człowiekowi wierzącemu jako argument za czystością przedmałżeńską powinno wystarczyć, że jej brak zrywa przyjaźń z Bogiem. Dodatkowe strachy i postrachy (zwłaszcza przesadzone) są już dotkliwie niekonieczne.