Cóż to za fachowcy pracują w szkołach, że rodzice muszą ich pouczać o prawidłowym uczeniu i wychowywaniu dzieci? Za co oni dostają pieniądze? Pieniądz jest to pokwitowanie za wykonaną pracę potrzebną, umożliwiające pobranie potrzebnego dobra wypracowanego przez innych ludzi.
Pomoc też jest szkodliwa. Koleżanka pomagała w lekcjach synowi, a on uczył sie coraz gorzej. Pytała, co robić? Mówiłam: skończ z odrabianiem z nim lekcji; idź z nim do kina. Rozmawiaj ( dowiesz sie, jakie ma problemy). Niech przyniesie dwóję. Niech zobaczy, jak to smakuje. Niech wie, ze to jego sprawa i on to musi naprawic. A tak - w szkole piłowanie, w domu piłowanie. W wieku 12-14 lat rosnące dzieci potrzebują trochę wytchnienia.Serdecznie pozdrawiam
Bez przesady, zdania na poziomie liceum w podstawówce? Tzn., że rodzic nie jest w stanie zinterpretować polecenia i wydaje mu się, że ma być to praca naukowa. Potem się to kończy właśnie wyręczaniem i kopiowaniem niezrozumiałych dla dziecka głupot z internetu. Nauczyciel oczekuje od dziecka pracy na jego poziomie. Proszę się nie dziwić, że jest "deta" za pracę rodziców. Bo to ma być praca dziecka, a tej tam było właśnie tyle. To rodzice robią ciśnienie i śrubują poziom prac w kosmos. Sami nakręcamy tę spiralę. Po co? Problem jaki zauważam, to ilość zadań. Nauczyciele nie konsultują tego między sobą i potem uczeń nie wyrabia. Potem rodzic pracuje na ucznia. Bez sensu. Bo zapomina się, że szkoła, to nie wszystko, bo są zajęcia dodatkowe, no i musi być czas na odpoczynek. Takie to trudne?
Za co oni dostają pieniądze?
Pieniądz jest to pokwitowanie za wykonaną pracę potrzebną, umożliwiające pobranie potrzebnego dobra wypracowanego przez innych ludzi.
Nauczyciel oczekuje od dziecka pracy na jego poziomie. Proszę się nie dziwić, że jest "deta" za pracę rodziców. Bo to ma być praca dziecka, a tej tam było właśnie tyle.
To rodzice robią ciśnienie i śrubują poziom prac w kosmos. Sami nakręcamy tę spiralę. Po co? Problem jaki zauważam, to ilość zadań. Nauczyciele nie konsultują tego między sobą i potem uczeń nie wyrabia. Potem rodzic pracuje na ucznia. Bez sensu. Bo zapomina się, że szkoła, to nie wszystko, bo są zajęcia dodatkowe, no i musi być czas na odpoczynek. Takie to trudne?