>>Rewolucją społeczną nazywają francuscy prawnicy ... "operacją bez chirurga"<< Napoleon, koronowany na cesarza też był bez "chirurga". Sam sobie wsadził koronę na głowę i stwierdził "jestem koronowany". Brytyjczycy, szukając PRAWDY "namaszczenia" (władzy danej z GÓRY) - do dzisiaj utrzymują specjalnie do tego powołany kościół tzw anglikański. Francuska władza, od ponad 200 lat, nie mając NIKOGO nad sobą - działa i wprowadza wg ateistycznej zasady "Róbta co chceta".
a to akurat słaby argument, bo małżeństwa (cywilnego) nie zawiera się przed sądem, wiec idąc ta logiką nie sąd powinien je rozwiązywać....problem jest raczej w tym dlaczego nie podejmuje się żadnych działań, aby małżeństwa w kryzysie ratować
W sercu każdy Francuz wie, że PRAWDA jest w "Najstarszej córze Kościoła". Lecz pomiędzy sercem a rozumem jest 30 centymetrów dystansu, który trzeba pokonać SAMODZIELNIE - tej jednej rzeczy nie dokona się poprzez uczestnictwo w protestach, wiecach i demonstracjach. Znasz osobiście jakiegoś Francuza/Francuzkę np. Pierre, Hélène - pomódl się za niego i jego drogę 30 centymetrów.
Rozwod, to pogrzeb malzenstwa. Czyli ono juz od dawno nie zyje. Prosty, nieskomplikowany pogrzeb, to wielu wypadkach najlepszy sposob na umozliwienie bylym malzonkom powrotu do normalnego zycia.
Franciszek wprowadził rok temu ekspresowe stwierdzenia nieważności małżeństwa - gdzie proces ma trwać najwyżej 30 dni i przy zgodnej woli obu stron sąd biskupi stwierdza nieważnośc - - taki quasi rozwód kościelny. Francuski rozwód u notariusza będzie orzeczony po 15 dniach od złożenia wniosku., czyli trochę szybciej.
c.d. poprzedniej myśli - to już jest naprawdę bardzo chore społeczeństwo, jeśli nieletnie dziecko (a czy jest jakaś dolna granica tego wieku?) z mocy ma być obarczone procesem rozwodowym rodziców, dzieci zawsze trzeba chronić przed tą tragedią, a nie w nią wciągać, jeszcze do tego ex lege... Terrible!
Wychodzi na to, że niepełnoletnie dzieci mają więcej do powiedzenia niż dorosłe dzieci. To taki jakby pozytywny wyjątek, gdzie dzieciom przysługują jeszcze jakieś prawa.
Sakramentalne małżeństwo w Kościele Katolickim jest czym innym niż cywilny ślub, który dla niektórych jest jak umowa na czas nieoznaczony z możliwością rozwiązania za porozumieniem stron lub na wniosek jednej ze stron za zgodą właściwego sądu. Dlatego pomysł aby taki cywilny związek zakończyć zgodnym oświadczeniem u notariusza jest wynikiem takiego rozumienia i definiowania małżeństwa...
jeszcze jedno pokolenie żyjące od urodzenia wśród podobnych wynalazków bez porównania z normalnymi stosunkami między ludźmi to dopiero nigdy nie dojdą ze sobą do ładu ci co obecnie z tego korzystają i tak jeszcze mieli szansę widzieć gdziekolwiek stan prawidłowy czyli jest miejsce na refleksję nad błędami
Było już kiedyś coś takiego - w Rosji Radzieckiej. Najpierw to Stalin z wielkim szumem wprowadził (rozwód przez urzędnika), jako powiew nowoczesności, a potem równie szumnie zlikwidował. Powód - dramatyczny niż demograficzny i zagrożenie dla potencjału militarnego... Nihil novi.
wprowadził to W.Ilicz (rozwodu udzielał za zgoda stron urząd stanu cywilnego a przy braku zgody sąd) a Stalin nie tyle zlikwidował co ograniczył (tylko za zgoda stron i sądu) i wcale nie z tego powodu, tylko by i pod tym względem ograniczyć obywateli (Michał Heller i Aleksander Niekricz "Utopia u władzy"). Był też i spadek liczby ludności bo wpierw Ilicz zrobił głód a Stalin to powtórzył.
Już w starożytnym Rzymie było podobnie, również po upaństwowieniu chrześcijaństwa. W Kodeksie Justyniana (VI wiek) istniały katalogi dopuszczalnych przyczyn rozwiązania małżeństwa (np. mąż morderca czy żona cudzołożnica), dopuszczalny był też rozwód bez przyczyny jeśli za zgodą obu stron, małżonków czekały co prawda kary (jak utrata posagu) ale bez wpływu na ważność rozwodu.