Temat warto rozwinąć. Z reguły referenda w Rumunii mają wysoką frekwencję, około 45% uprawnionych do głosowania bierze w nich udział. Referendum o małżeństwie nie uzyskało wymaganej frekwencji, mimo, że było dwudniowe. Organizacje i partie przeciwne referendum nawoływały do jego bojkotu. Jak widać skutecznie.
Zwykle nie doceniamy posiadanego dobra i przez nieświadomość jest ono lekceważone. Kiedy to codzienne dobro traci się, dopiero wtedy powstaje świadomość jego utraty. Powstaje trwoga. Źle się dzieje człowiekowi, kiedy następuje u niego utrata ewangelicznej czujności. C'est la vie. To jednak nie usprawiedliwia głupoty ludzkiej.
Referendum nie mówiło wcale o małżeństwie, bo małżeństwem jest jedynie związek sakramentalny. Związki cywilne są konkubinatem. Państwo sobie może nazwać małżeństwem cokolwiek, czy to będzie związek homo, hetero, czy trójkąt, nie będzie to miało żadnego znaczenia.
Durne było referendum w tej sprawie, ale dobrze się obywatele zachowali... nie poszli! Małżeństwo to biznes i czy jest to związek kobiety/mężczyzny, kobiety/kobiety, mężczyzny/mężczyzny to jakie to ma znaczenie? Jeżeli ludzie ze sobą żyją to mają prawo prawnie to zalegalizować, aby później dzielić się wspólnym majątkiem w razie choroby, śmierci itd... Nie jesteśmy w epoce palenia czarownic na stosie!