Problem leży w tym jak dzieci wychowane na "mnie się należy" 500+ i 300+ będą w stanie zrozumieć, że podstawą utrzymania w dorosłości jest praca, a nie pomoc społeczna. Redystrybucja podatków która zamiast wędki daje ryby jest obarczona ryzykiem, że za parę lat nie będzie komu pracować, ale będzie wielu tych, co ma im państwo zapłacić. Za urodzenie się dziecka, za to ze pójdzie do szkoły, za to, że pójdzie łaskawie do pracy. Itd. A dzieje się to kosztem uczciwie, ciężko pracujących, których zmusza się do łożenia na cudze dzieci. Szczególnie że nie jest prawdą że te dzieci będą pracować na emerytury, bo pokolenie roszczeniowe co najwyżej będzie pracować dla siebie (choć raczej wybierze sferę zasiłków i pomocy społecznej). Zresztą kolejne po 500+ propozycje idą wprost w kierunku zaspokajania kaprysów najmniej zaradnych życiowo.
Mam wrażenie, że w dyskusjach na temat sytuacji demograficznej Polski nikt nie ma odwagi powiedzieć rzeczy najistotniejszej: że istnieje i stale się powiększa grupa Polaków, która po prostu nie chce mieć dzieci albo nie chce mieć ich więcej niż np. jedno czy dwoje. Tych ludzi nie skuszą żadne pieniądze, przedszkola koło pracy ani odpis podatkowy na zatrudnienie opiekunki. W konsekwencji nikt też nie ma odwagi powiedzieć wprost, że jedyne, co może zrobić rząd, by stworzyć REALNĄ szansę uniknięcia zagrożeń dla życia gospodarczego i społecznego, które wynikają ze starzenia się społeczeństwa, jest wdrożenie dobrej, przemyślanej polityki migracyjnej.
Życie nie znosi pustki i migracja zarobkowa do Polski jest już faktem. Tyle tylko że to nie wystarczy. Aby sprostać wyzwaniom demograficznym trzeba inwestować w nowoczesną, innowacyjną gospodarkę i edukować ludzi do nowoczesności. Ale nie da się tego zrobić gdy zamiast promowania inwestycji promuje się pomoc socjalną, Fakt, że ostatni pomysł rzadu, który wymusi zwalnianie pracowników może spowodować zwiększenie innowacyjności gospodarki jest obarczony ryzykiem migracji przedsiębiorców do krajów bardziej rynkowych.
Pokolenia egoistów, którzy zachłysnęli się "wolnością", którzy wybrali wycieczki zagraniczne, hotele spa, życie lekkie i przyjemne, wyginą śmiercią naturalną. Takie ich prawo, by wybrać to, zamiast ponoszenia ciężarów z miłości do dzieci. Zastąpią ich potomkowie tych, którzy wybrali pieluchy, porozlewane zupki, niewsypanie i przemęczenie oraz finansową nierówność, gdy trzeba podzielić budżet domowy na 4, 5, 6... czy więcej osób. Bo 500+ tych znacznie większych nakładów nie rekompensuje, choć jednak daje przynajmniej jakieś zabezpieczenie. Tak również dokonuje się na naszych oczach sąd nad współczesnym światem.
Pomijając opinie o bezdzietnych z wyboru (a takimi są np. osoby konsekrowane) to ceną za rozwój społeczny w tym system zabezpieczeń społecznych jest mniejsza ilość dzieci. 500+ natomiast to jest opcja najgorsza z możliwych.
Spe, Czemu nazywasz ludzi bezdzietnych "egoistami"? Że niby mają oni jakiś obowiązek dla narodu i świata, żeby płodzić dzieci? Dziecko rodzi się z miłości, a nie z obowiązku.
egoizmu raczej pokolenia 1 wstecz, które przyczyniło się do przerobienia krajobrazu społecznego i gospodarczego w ostatnim 30 leciu, że następnemu pokoleniu się odechciało, sami dostawali za darmo lokum robotę przedszkole i kolonie dla pociech za PRL i to akurat pasowało, jak z gołym tyłkiem ich ten PRL gnał ze wsi do miasta, potem też myśleli, że ktoś inny ma zapewnić ich pociechom na start, w wersji lepiej zorganizowanej może umieli coś "załatwić" starymi układami, toteż następne pokolenie w czasach, gdzie nie ma nic za darmo skupiło się na zarabianiu i nie wypadnięciu z wyścigu szczurów, zamiast o sprawach rodzinnych i takie wyszło młodzieży chowanie
No raczej bez pracy i to ciężki trudno myśleć o założeniu rodziny. Model, że państwo ma łożyć na moje dzieci jest modelem daleko posuniętego egoizmu i niczego więcej.
Ale przecież to, że 500+ nie wpłynie na dzietność było wiadome od samego początku. Tylko naiwni wierzyli, że socjal cokolwiek zmieni. W Polsce brakuje kobiet w wieku rozrodczym, można dać i 10000+, a niczego to nie zmieni, bo żeby osiągnąć wynik pełnej zastępowalności pokoleń trzeba by było zmusić wszystkie dziewczyny od 16 roku życia do urodzenia piątki dzieci. I demografowie o tym mówili, tylko wyborcy bardziej wierzą w kłamstwa polityków, niż w wypowiedzi ekspertów.
Redystrybucja podatków która zamiast wędki daje ryby jest obarczona ryzykiem, że za parę lat nie będzie komu pracować, ale będzie wielu tych, co ma im państwo zapłacić.
Za urodzenie się dziecka, za to ze pójdzie do szkoły, za to, że pójdzie łaskawie do pracy. Itd.
A dzieje się to kosztem uczciwie, ciężko pracujących, których zmusza się do łożenia na cudze dzieci. Szczególnie że nie jest prawdą że te dzieci będą pracować na emerytury, bo pokolenie roszczeniowe co najwyżej będzie pracować dla siebie (choć raczej wybierze sferę zasiłków i pomocy społecznej).
Zresztą kolejne po 500+ propozycje idą wprost w kierunku zaspokajania kaprysów najmniej zaradnych życiowo.
Fakt, że ostatni pomysł rzadu, który wymusi zwalnianie pracowników może spowodować zwiększenie innowacyjności gospodarki jest obarczony ryzykiem migracji przedsiębiorców do krajów bardziej rynkowych.
500+ natomiast to jest opcja najgorsza z możliwych.