Kościół udaje że upomina się o politykę prorodzinną! Prawdziwe upominanie się o politykę prorodzinną polega na upominaniu się o przestrzeganie sprawiedliwości we wszelkim współżyciu, czyli o przestrzeganie w życiu prywatnym i zbiorowym Przykazań Bożych, a tego Kościół nie robi! Biada tym wszystkim, którzy mówią na siebie "Kościół", a nie głoszą tego, co wynika z Prawa Bożego! Tacy bardziej grzeszą niż ci, którzy jawnie występują przeciwko Bogu, ponieważ występują przeciwko Bogu udając jego wyznawców!
Podzielam opinię kardynała, że obecny kryzys rodziny, to kryzys wiary i odejścia od Dekalogu. Że zwłaszcza u młodych ludzi nastąpiło poważne przewartościowanie hierarchii wartości. Właściwa też wydaje się konkluzja kardynała Nycza, że obecny stan wymaga radykalnej zmiany i chrześcijańskiego nawrócenia. I, że bez tego nawet najlepsze reformy społeczne nie przyniosą spodziewanego rezultatu. Zgadzam się także z tezą, że Kościół ma obowiązek upominać się o rzetelną i odważną polityką prorodzinną.
Zabrakło mi jednak w tym liście do wiernych, uderzenia się Kościoła także, a może przede wszystkim we własne piersi. Wielu ludzi Kościoła odeszło na przestrzeni ostatnich 22 lat daleko od Dekalogu, co ma, bo musi mieć, skutki opłakane w procesie przestawiania sobie przez wiernych systemu wartości i zagubienia drogi. Negatywne przykłady płynące zwłaszcza ze strony tych, którzy uważają się za przewodników i pasterzy na trudnej drodze do Chrystusa, czyni spustoszenie wśród owieczek po stokroć większe, niż negatywny przykład zwykłego Kowalskiego, który często jest efektem zagubienia i braku właściwego drogowskazu, na rozstaju dróg.
W ostatnich 22 latach żadnemu rządowi nie udało się wprowadzić całościowej i systemowej polityki prorodzinnej. Ale idąc tokiem myślenia i słów kardynała, nawet najlepsze reformy społeczne nie przyniosą rezultatu, jeżeli kryzys rodziny, który jest także prostą konsekwencją kryzysu wiary i Kościoła, będzie się pogłębiał. Swego czasu św. Matka Teresa z Kalkuty odpowiadając na pytanie dziennikarza stwierdziła, że przezwyciężanie kryzysu wiary i wartości, należy zaczynać od siebie.
Przeżywamy okres Wielkiego Postu, to najbardziej właściwy czas dla wewnętrznej przemiany każdego z nas. Byłoby wspaniale, aby ta przemiana, nie zakończyła się wraz z kolejnym świętem Zmartwychwstania Chrystusa.
Niepokoi mnie zdanie "Kościół ma obowiązek tak czynić, gdyż zależy mu na prawdziwym dobru człowieka". To brzmi jak usprawiedliwianie się przed społecznością (?) z nawoływania do przestrzegania przkazań Bożych.
bardzo dobry tekst , nawiązujący do proponowanych rozwiązań przez różnej maści polityków a odnoszących się do kwestii związków partnerskich pomiędzy osobami tej samej płci , czy do aborcji , a także w niedługim czasie (tak sądzę ) do eutanazji. słowa kardynała wyrażnie mówią , iż popieranie tego typu rozwiązań jest sprzeczne z przykazaniami Bożymi .prosto i jasno .i to co jest istotne dla tych słynnych emerytur - tylko pokolenie może utrzymać poprzednie pokolenie - żadne inne rozwiązania tego nie uczynią (wiek 67 lat czy nawet 70 lat pracy). nie ma takiego systemu nigdzie , który zwiększając wiek pracy zaspokoił by emerytury . dlatego pozostał tylko kościół aby wzywać do polityki rodzinnej państwa . niestety , najgorsze jest to , że ci którzy ustanawiają prawa godzące w rodziny - mienią się też być ludżmi wierzącymi . dlatego słowa kardynała o tym okresie (wielkiego postu )przede wszystkim ci rządzący powinni wziąć do siebie .tylko , że ci rządzący to akurat słowa kardynała mają itd.... nie tak dawno temu chyba prezydent komorowski w jakiś sposób upominał któregoś biskupa , nie pomnę już dokładnie o co chodziło .
O zadbanie, by ludzie przestrzegali przykazań, powinien jednak w pierwszym rzędzie postarać się sam Kościół. Szczególnie z przykazaniem "nie cudzołóż" Kościół ma coraz większe problemy, bo jakoś nie zauważa, że kamufluje cudzołóstwo pod nazwą "małżeństwo niesakramentalne". Rozpadów małżeństw i rozwodów jest coraz więcej, ale Kościół tworzy dla rozwodników spokojną przystań w postaci duszpasterstw dla niesakramentalnych. Może więc trzeba, by najpierw sami duchowni przestawili hierarchię wartości na zgodną z wszystkimi przykazaniami Dekalogu?
Nie są problemem duszpasterstwa jeżeli ich celem jest powrót do pierwotnego związku. Probleme jest zmienione prawo które dopuszcza rozwody. Były wyspy Malta, Irlandia, Włoch ale już ich nie ma.
Celem tych duszpasterstw nie jest jednak powrót do pierwotnego związku, ale utwierdzanie niesakramentalnych w przekonaniu, że mimo życia w permanentnym grzechu, Kościół ich nie odrzuca i Bóg ich kocha. Problemem nie jest zmienione prawo cywilne,bo rozwody były dopuszczone już dawno. Problemem jest stanowisko KK, które się wyraźnie dostosowuje do prawa państwowego.
ten wasz Kościół jest jednak zabawny---upomina się o politykę prorodzinną i jednocześnie walczy o kasę państwową(fundusz kościelny,kapelani mający kasę z podatków,etc....,długo by wymieniac ich przywileje),,,,a tak na marginesie-ten wasz pan Nycz jak i inni księza to sporą tuszę mają----ups czyżby nic nie robili tylko "gadali po próżnicy"----może pora pogonic tych "spaślaków" do przyzwojtej roboty"--------a może wzorem serialowego Księdza Mateusza przesiądą się na rowery----------wyjdzie im to na zdrowie i dadzą dobry przykład
Bez urazy, ale mamoniarze są najlepsi w złodziejstwie. I najlepiej okrada się katolików, którym zepsuci i głupcy księża wmawiają że złodziejstwo jest OK.
"Na pierwszym miejscu zostały postawione: osobiste szczęście, kariera zawodowa, troska o samorealizację, a ewentualnie dopiero potem - rodzina, dzieci i ich wychowanie. Taki porządek domaga się radykalnej zmiany i chrześcijańskiego nawrócenia. Bez tego bowiem nawet najlepsze reformy społeczne nie przyniosą rezultatu" - uważa kard. Nycz.
1/Mysle ze to twierdzenie krzywdzace dla wielu rodzin ktore staraja sie wiazac koniec z koncem. Sytuacja finansowa rodzin w odniesiniu do realiow gospodarczych kraju jest taka, ze z jednej pensji nie jest mozliwe utrzymac rodzine, nie chodzi tu o kariere tylko o zapwnienie podstawowych warunkow i godnego zycia dla rodziny.
2/ O jakich reformach (nawet najlepszych) mowi Kardynal?
3/ Powinno sie jeszcze wspomniec w kwestii odejscia od Dekalogu o przekraczaniu od 20 lat przykazania "Nie kradnij" przez politykow i tych "dobrze-sobie-radzacych" obywateli naszego kraju wskutek czego Polska jest krajem po prostu ubogim, a rodzina wielodzietna uwazana za patologiczna.
Ad. 1 maju- nie jest złym zarabianie na rodzinę, nawet jeśli często trzeba poświęcić na to dużo czasu. To troszczenie się przede wszystkim o karierę i zarobki a o rodzinę już nie za bardzo nie jest odpowiednim zachowaniem. I nikt nikomu nie każe żyć z jednej pensji, to nawet w wielu przypadkach byłoby szaleństwo.
Prawdziwe upominanie się o politykę prorodzinną polega na upominaniu się o przestrzeganie sprawiedliwości we wszelkim współżyciu, czyli o przestrzeganie w życiu prywatnym i zbiorowym Przykazań Bożych, a tego Kościół nie robi! Biada tym wszystkim, którzy mówią na siebie "Kościół", a nie głoszą tego, co wynika z Prawa Bożego! Tacy bardziej grzeszą niż ci, którzy jawnie występują przeciwko Bogu, ponieważ występują przeciwko Bogu udając jego wyznawców!
Zabrakło mi jednak w tym liście do wiernych, uderzenia się Kościoła także, a może przede wszystkim we własne piersi. Wielu ludzi Kościoła odeszło na przestrzeni ostatnich 22 lat daleko od Dekalogu, co ma, bo musi mieć, skutki opłakane w procesie przestawiania sobie przez wiernych systemu wartości i zagubienia drogi. Negatywne przykłady płynące zwłaszcza ze strony tych, którzy uważają się za przewodników i pasterzy na trudnej drodze do Chrystusa, czyni spustoszenie wśród owieczek po stokroć większe, niż negatywny przykład zwykłego Kowalskiego, który często jest efektem zagubienia i braku właściwego drogowskazu, na rozstaju dróg.
W ostatnich 22 latach żadnemu rządowi nie udało się wprowadzić całościowej i systemowej polityki prorodzinnej. Ale idąc tokiem myślenia i słów kardynała, nawet najlepsze reformy społeczne nie przyniosą rezultatu, jeżeli kryzys rodziny, który jest także prostą konsekwencją kryzysu wiary i Kościoła, będzie się pogłębiał. Swego czasu św. Matka Teresa z Kalkuty odpowiadając na pytanie dziennikarza stwierdziła, że przezwyciężanie kryzysu wiary i wartości, należy zaczynać od siebie.
Przeżywamy okres Wielkiego Postu, to najbardziej właściwy czas dla wewnętrznej przemiany każdego z nas. Byłoby wspaniale, aby ta przemiana, nie zakończyła się wraz z kolejnym świętem Zmartwychwstania Chrystusa.
słowa kardynała wyrażnie mówią , iż popieranie tego typu rozwiązań jest sprzeczne z przykazaniami Bożymi .prosto i jasno .i to co jest istotne dla tych słynnych emerytur - tylko pokolenie może utrzymać poprzednie pokolenie - żadne inne rozwiązania tego nie uczynią (wiek 67 lat czy nawet 70 lat pracy).
nie ma takiego systemu nigdzie , który zwiększając wiek pracy zaspokoił by emerytury . dlatego pozostał tylko kościół aby wzywać do polityki rodzinnej państwa . niestety , najgorsze jest to , że ci którzy ustanawiają prawa godzące w rodziny - mienią się też być ludżmi wierzącymi . dlatego słowa kardynała o tym okresie (wielkiego postu )przede wszystkim ci rządzący powinni wziąć do siebie .tylko , że ci rządzący to akurat słowa kardynała mają itd.... nie tak dawno temu chyba prezydent komorowski w jakiś sposób upominał któregoś biskupa , nie pomnę już dokładnie o co chodziło .
Problemem nie jest zmienione prawo cywilne,bo rozwody były dopuszczone już dawno. Problemem jest stanowisko KK, które się wyraźnie dostosowuje do prawa państwowego.
I najlepiej okrada się katolików, którym zepsuci i głupcy księża wmawiają że złodziejstwo jest OK.
1/Mysle ze to twierdzenie krzywdzace dla wielu rodzin ktore staraja sie wiazac koniec z koncem. Sytuacja finansowa rodzin w odniesiniu do realiow gospodarczych kraju jest taka, ze z jednej pensji nie jest mozliwe utrzymac rodzine, nie chodzi tu o kariere tylko o zapwnienie podstawowych warunkow i godnego zycia dla rodziny.
2/ O jakich reformach (nawet najlepszych) mowi Kardynal?
3/ Powinno sie jeszcze wspomniec w kwestii odejscia od Dekalogu o przekraczaniu od 20 lat przykazania "Nie kradnij" przez politykow i tych "dobrze-sobie-radzacych" obywateli naszego kraju wskutek czego Polska jest krajem po prostu ubogim, a rodzina wielodzietna uwazana za patologiczna.