Pani Agato! Widzę że Pani też nikt nie powiedział, co to jest religia. Każda religia ma swoje świątynie. Katolicy mają kościoły, a materialiści mają: Plebs - hipermarkety, materialiści wypasieni - banki, giełdy, aukcje. Niechże Pani nie będzie nietolerancyjna. Niech mamoniarze też się pomodlą do swojego bóstwa, mamony. Przecież nie można im zakazywać praktyk religijnych. Nie wolno zmuszać mamoniarzy, aby chodzili do katolickich kościołów!
Pani redaktor winna wiedzieć, że Pan Bóg jest wszędzie, a wiara jest osobistym wyborem każdego człowieka. Każdy z nas zatem sam sobie ustala relacje i spotkania z Bogiem. Są tacy, co chodzą w soboty wieczorem do Kościoła, bo do południa jeszcze pracują. Zaś dla wielu niedziela jest jedynym dniem, gdzie wspólnie całą rodziną można zrobić zakupy i zaopatrzenie na cały tydzień, bo wszyscy pracują i się uczą. Takie są czasy i nie sądzę, aby Pan Bóg miał do mnie pretensje, że tak właśnie święty dzień święcę i realizuje Jego przykazanie.
Mam nadzieję, że Bóg będzie mnie rozliczał przede wszystkim z czynów miłosierdzia wobec innych. To jest moja odpowiedź na Jego: "pójdź za mną" . Może to Pani redaktor nazywać jak chce, hiper, super itp. Nie wszyscy musimy podążać za Chrystusem powszechnie utartymi ścieżkami. Ja mam swój sposób podążania. Życie chrześcijanina to nie tylko zakazy i nakazy. To przede wszystkim radość z obecności Boga w moim życiu i nadzieja na życie wieczne. Zaś środki jakimi będę się posługiwał, by to osiągnąć, to już mojej zmartwienie.
A moim zdaniem, co to kogo obchodzi, co ja robię w niedzielę i kiedy spotykam się Bogiem. Najlepiej w swojej izdebce porozmawiać po cichu i bez świadków. Skoro Bóg chce mego dobra, a chce. to przecież zapewne nie interesuje Go, kiedy robię zakupy, czy idę na spacer z dziećmi, czy lodówka jest pełna, czy pusta, czy kasjerka wredna lub nieporadna, czy jemy na mieście, czy wreszcie, że robię zakupy w dzień święty, bo tak wypadło.
Bóg wybrał niedzielę (dzień siódmy)dla siebie, a Chrystus dał nam największy dar: Eucharystię!Oczywiście z Bogiem można spotkać się zawsze i wszędzie, ale po coś nam dane były Boskie zalecenia.
Coś Państwo z wcześniejszych komentarzy nie zrozumieli zupełnie przesłania artykułu. Wg mnie wynika jasno krytyka a i owszem, ale bezrefleksyjnego spędzania hiperniedzieli. To kiedy ktoś się modli i gdzie - to jego broszka, jak chce, to może nawet z różańcem latać między półkami sklepowymi, pod warunkiem, że nie pomyli proszku do pieczenia z proszkiem do prania. Jednak nie wszyscy mają możliwość spędzenia sobie hiperniedzieli z hiperrodzinką w hiperzadowoleniu. Może jeszcze nikt z Państwa nie wpadł na pomysł kto nie ma takowych luzackich przywilejów? Ano "niemrawa kasjerka" i całe stado obsługi tego hipotetycznego hipermarketu. Ludzie, litości, tak macie zafiksowane jazdy na punkcie religii, że zapominacie o zwyklych ludzkich odruchach. Domagacie się wolności, a innym ją odbieracie... Puste jest Wasze oburzenie na wyliczanie praktyk religijnych, póki nie potraficie być dla człowieka człowiekiem, miast wilkiem. O to chodziło w tym tekście.
uważam się za absolutnie nie dzisiejszą, bo wizycie w sklepie (jakimkolwiek) jestem wykończona, a po wizycie w hiper galerii... bliska załamania nerwowego. żadne ubranie mi się akurat wtedy nie podoba, ceny mnie porażają ( bo akurat kiedy mam czas na zakupy, zwykle nie ma tych super promocji, albo są ale akurat nie na te produkty, których szukam. Nie walczę z tym, omijam sklepy szerokim łukiem, idę tylko kiedy muszę już coś kupić, a po żywność wysyłam męża:) Książki kupuję przez internet, albo pożyczam od znajomych. taka już ta moja przypadłość- może to shopofobia?
Tak, zakupy są potwornie męczące, ja robię je w tygodniu, po pracy, najlepiej wieczorem, kiedy jest mało ludzi, żeby nie marnować ani soboty, ani niedzieli. Tzw. shoping to dla mnie katorga.
Moim skromnym zdaniem, gdyby w niedzielę było wszystko zamknięte, to ludzie by kupowali w sobotę. Jest otwarte - to zawsze coś się brakującego znajdzie po co trzeba do sklepu (niekoniecznie hiper, często najbliższego). I nie ma sensu tutaj "głosowanie nogami" bo wygoda i pragmatyzm zawsze weźmie górę, taka jest ludzka natura. Jestem za prawnym ograniczeniem handlu w niedziele, a nie namawianiu ludzi żeby nie kupować, bo to nie działa. Widocznie jestem słabym człowiekiem, bo jakoś mi to niekupowanie nie wychodzi i już. A w dni które są ustawowo wolne od handlu jakoś daję radę.
Niestety prawda...Nihilizm, czyli co zrobić z niedzielą....można i tak, ale czy warto?? Ci biedni ludzie nie wiedzą, że można inaczej....Co daje człowiekowi Eucharystia i rozmowa z Bogiem...nie da się przecenic.
Eucharystia trwa 45 minut. Ale Boga trzeba postawić w swoim życiu na pierwszym miejscu, to wtedy wszystko pozostałe będzie na właściwym, i to przez cały tydzień. Nie oznacza to ciągłego umartwiania się, bo człowiek wierzący, to przede wszystkim człowiek radosny. Boga zaś trzeba widzieć głównie w drugim człowieku, w rodzinie, w pracy, na ulicy, czy w hipermarkecie, np. przy kasie. To jest sedno chrześcijaństwa, a nie to, co kto i kiedy kupuje. Zajmujemy się detalami, a ucieka nam sedno wiary.
Dziękuję za ten artykuł. Porusza on problem, o którym ja również rozmawiam ze znajomymi. Większość, jak w komentarzach, jest zdegustowana tym, że kościół ingeruje w sprawy poza kościołem. Chcę tylko powiedzieć, że ponad 20 lat temu przez ponad 2 lata mieszkałam w Belgi. Tam nawet w niedzielę kościoły są puste. Natomiast już w sobotę wszystkie hipermarkety są zamknięte od godz. 16.00. Jakoś nie widziałam tam żadnych protestów z tego powodu. Zaznaczam, że nie wiem jak jest teraz, ale tak było. Otwarte były tylko małe sklepiki osiedlowe i stacje paliw.
Gadacie tu o złym Kościele, który ingeruje w świętowanie niedzieli. Tymczasem w tekście nie było o tym ANI SŁOWA. Pani Agata opisała pewne zjawisko, moim zdaniem barzdo niepokojące, które dotyka wielu polskich rodzin. A jednocześnie jest tak fragment o pracownicy hipermarketu, która wyboru nie ma: musi pracować. I końcówka: to ludzie ludziom zgotowali ten los. Konieczności pracy w niedzielę. Może warto przez ten pryzmat przecytać jeszcze raz felieton?
Jest taka stara zasada prawa rzymskiego: "chcącemu nie dzieje się krzywda" wiec o panie kasjerki nie ma się co martwić, bo w większości pracują z własnej woli, niewolnictwo w Polsce zniesiono po Powstaniu Styczniowym.
Zaraz zaraz, a może nie z własnej woli tylko bo nie ma innej pracy?
Nic nie szkodzi, zamknijmy hipermarkety na niedzielę. Co prawda 1/4 załogi straci pracę (podwójne liczenie godzin w niedzielę wobec 6 dni powszednich to 2/8) ale przynajmniej zwolnione panie będą miały 7/24 czas dla rodziny.
Widzę że Pani też nikt nie powiedział, co to jest religia.
Każda religia ma swoje świątynie.
Katolicy mają kościoły, a materialiści mają: Plebs - hipermarkety, materialiści wypasieni - banki, giełdy, aukcje.
Niechże Pani nie będzie nietolerancyjna. Niech mamoniarze też się pomodlą do swojego bóstwa, mamony. Przecież nie można im zakazywać praktyk religijnych.
Nie wolno zmuszać mamoniarzy, aby chodzili do katolickich kościołów!
Mam nadzieję, że Bóg będzie mnie rozliczał przede wszystkim z czynów miłosierdzia wobec innych. To jest moja odpowiedź na Jego: "pójdź za mną" . Może to Pani redaktor nazywać jak chce, hiper, super itp. Nie wszyscy musimy podążać za Chrystusem powszechnie utartymi ścieżkami. Ja mam swój sposób podążania. Życie chrześcijanina to nie tylko zakazy i nakazy. To przede wszystkim radość z obecności Boga w moim życiu i nadzieja na życie wieczne. Zaś środki jakimi będę się posługiwał, by to osiągnąć, to już mojej zmartwienie.
Chcę tylko powiedzieć, że ponad 20 lat temu przez ponad 2 lata mieszkałam w Belgi. Tam nawet w niedzielę kościoły są puste. Natomiast już w sobotę wszystkie hipermarkety są zamknięte od godz. 16.00. Jakoś nie widziałam tam żadnych protestów z tego powodu. Zaznaczam, że nie wiem jak jest teraz, ale tak było. Otwarte były tylko małe sklepiki osiedlowe i stacje paliw.
Zaraz zaraz, a może nie z własnej woli tylko bo nie ma innej pracy?
Nic nie szkodzi, zamknijmy hipermarkety na niedzielę. Co prawda 1/4 załogi straci pracę (podwójne liczenie godzin w niedzielę wobec 6 dni powszednich to 2/8) ale przynajmniej zwolnione panie będą miały 7/24 czas dla rodziny.