• Zosia
    19.03.2015 18:14
    Oj znam to z autopsji :) Choc mam tylko dwoje dzieci to kazde jest strasznym indywidualista. Za to z duza roznica wieku. Starszy syn to typ samotnika, nie znosil przedszkola, halas dzieci go denerwowal (zaraz bolala go glowa), i wg niego im mniej domownikow, tym swiety spokoj i bloga cisza. Z drugiej strony bardzo radosny, pomocny uczynny i troskliwy - bardzo dojrzaly jak na swoj wiek. Mlodsza cora to zywe srebro, uwielbia dzieci w roznym wieku, ma pelno pomyslow na minute z usmiechnieta buzia od ucha do ucha. Jedno co ich laczy to ZABORCZOSC O MAME!! Kazde chce mnie tylko na wylacznosc. Oczywiscie tata takze jest dla nich wyjatkowy. Pelen pasji i pomyslow a przez to ciekawy. Trzyma dyscypline i jest sztywnym kregoslupem dla rodziny. Nie mniej jednak to ja jestem ich powiernikiem, przyjacielem, negocjatorem (to ich slowa!). Staram sie jak moge aby kazde odczulo ze jest dla mnie wyjatkowe i spedzam indywidualnie z kazdym czas. Podziwiam wszystkie mamy ktore maja kilkoro dzieci i takie indywidualnosci pod jednym dachem. Latwe to nie jest! Pozdrawiam serdecznie Pani Agato!
  • matka zarobiona na Amen
    19.03.2015 18:56
    Jak czytam pani felietony to myślę, że żyje pani w jakimś idealnym świecie, równoległym do mojego.Wszystko pięknie i zawsze się udaje, mąż zrozumie i pomaga, pieniędzy starcza, lukrowany katolicyzm. A już książka o wielodzietnych matkach...doczytałam do końca w nadziei, ale nic w tym samym tonie.
    • mimi
      19.03.2015 21:30
      Myli sie Pani,pani Agata wlasnie jest jedna z tych co nie cukrzy i nie boi sie trudnych tematow co i ten felieton pokazuje, trzeba czytac uwaznie. A ze nie wynuza sie ze swymi klopotami rodzinnymi coz doprawdy wielkie przewinienie, zawsze moznaby sie kosztem drugiego pocieszyc.

      Zas do autorki felietonu:dziekuje za ten tekst, trudne to "ale" ale nadzieja jest.
  • krismal1
    20.03.2015 00:42
    Chyba musi się Pani i Pani rodzinie nieżle powodzić jeśli przy 5 dzieci stać was na takie szaleństwa ale to dobrze że są w naszym kraju takie rodziny wielodzietne którym nic nie brakuje
    • N.
      22.03.2015 16:29
      Znam rodziny, w których jest więcej dzieci, zarabia tylko jeden rodzic (i to wcale nie kokosy) i też "pozwalają sobie" na takie wypady. Trzeba się tylko odpowiednio zorganizować.
      Wkurzają mnie te komentarze o rzekomej zamożności rodzin wielodzietnych. Wiadomo, że są jakieś ofiary zawsze i np. zamiast nowych butów trzeba kupić leki dla chorych dzieci. Ale to już wybór rodziców, czy chcą mieć nowe gadżety, czy kolejne dziecko do kochania.
      I nie sądzę, żeby były rodziny wielodzietne, którym niczego nie brakuje. Zawsze czegoś brakuje, czasem bardzo. Ale jednego zazwyczaj jest pod dostatkiem - miłości. Dlatego taki wyjazd dla bycia razem jest ważniejszy, niż inne sprawy. I pieniądze się znajdują na niego.
      W gromadce jest fajnie, ale trzeba mieć czas, żeby pobyć tylko z tym jednym konkretnym dzieckiem. Też lubię takie chwile :)
      • matka
        23.03.2015 18:05
        @N
        Jakie gadżety? O czym Ty piszesz???
        Ja mam 2 dzieci, pracuje jeden rodzic (mąż) i NIE STAĆ NAS na takie wypady ani też na wakacje :-( Czyżbyśmy byli "nieodpowiednio zorganizowani"? Comiesięczne opłaty za mieszkanie w bloku zżerają kawał pensji, nowe buty kupujemy tylko jak stare się zniszczą, nie mamy nowych gadżetów i nie starcza nam z 1 pensji na życie od 1-go do 1-go! Ciągle mamy debet, więc uważam, że jak ktoś się decyduje na więcej niż 2 dzieci, to musi być naprawdę dobrze sytuowany finansowo, bo my mamy dwoje a finansowo stać nas na jeno dziecko , taka prawda.
  • Maluczki
    20.03.2015 09:16
    "I czasem chce się mamę lub tatę posiąść tylko dla siebie."

    Tatę dopisała Pani przez grzeczność?
    Prawda jest taka, że tylko mamę!
    To nakłada na mamę wielki obowiązek. To jest właśnie dowód na bycie pierwszym autorytetem dla dziecka i to jak matka wtedy ukształtuje dziecko, czy uzdolni je do miłości oblubieńczej, decyduje w największym stopniu o całym życiu dziecka.
    Ile matek o tym wie?
    • Maluczki
      20.03.2015 14:13
      " I czasem chce się mamę lub tatę posiąść tylko dla siebie. Oraz czasem ma się przemożną chęć bycia... sam na sam."

      To jest właśnie ta chwila, kiedy matka przekazuje dziecku zdolność do miłości oblubieńczej, w której uzdalnia dziecko do bycia szczęśliwym.
      Im mniejsze dziecko, tym więcej potrzebuje takich chwil.
      Jeżeli matka ma małe dzieci, to aby zaspokoić te potrzeby dziecka, nie może pracować poza domem.
      Jeżeli matka oddaje dziecko do żłobka, to pozbawia je możliwości zaspokojenia tej potrzeby. Dziecko czuje się wtedy zdradzone, zamyka się w sobie, traci ufność do matki i może już nigdy nie stać się zdolne do bycia szczęśliwym.
      Pamiętam w jaki szok psychiczny wpadła moja córka, kiedy oparzyła się wrzątkiem w wieku dwóch lat i przebywała w szpitalu bez matki chyba ze dwa tygodnie. To oderwanie od matki spowodowało, że przez pół roku miała stany lękowe i depresyjne.
      Jeżeli matka chce, aby jej dzieci były zdolne do bycia szczęśliwymi, tzn do bycia w bliskości z innymi osobami, a przede wszystkim ze swoim współmałżonkiem, nie może w okresie gdy dzieci mają poniżej sześć lat, systematycznie zostawiać dzieci samych w domu.
    • N.
      22.03.2015 16:23
      @Maluczki
      "Prawda jest taka, że tylko mamę!"

      ????

      Nie wiem, skąd to przekonanie, ale jest ono błędne.
      Tatę na własność chce się posiąść na równi z mamą. Oczywiście pod warunkiem,że jest to tata godny nazwania "tatą". A nie odległy ojciec.

  • Maluczki
    22.03.2015 20:12
    @N!
    Jest tak jak napisałem.
    Nie życzę Ci, abyś się o tym przekonał na własnej skórze.
    Tata liczy się tylko i wyłącznie wtedy, gdy mama ma miłość małżeńską do taty, miłość małżeńską ma tylko wtedy, gdy tata był jej pierwszą miłością, czyli miłością oblubieńczą. Jednak i tak liczy się tylko mama, dzieci mają wtedy jedynie ojca w poważaniu.
    Tak sprawy ustanowił Bóg i nie zmienisz tego swoim chciejstwem. Popatrz na Rodzinę Świętą i na rolę św. Józefa.
    Mężczyzna, który żeni się z kobietą nie mającą do niego miłości oblubieńczej skazuje się na paroba kobiety z dziećmi. Podejrzewam, że to jest najpoważniejsza przyczyna pijaństwa wśród mężczyzn.
    • matka
      23.03.2015 18:09
      @Maluczki

      Przeważnie jest odwrotnie - często to właśnie pijaństwo męża jest powodem do tego, że kobieta przestaje darzyć męża miłością oblubieńczą, u mnie w domu tak właśnie było.
      • Maluczki
        23.03.2015 18:43
        Rozumiem że Pani przypadek jest ważący w całej sprawie :-)
        A jak Pani myśli, dlaczego pije?
        Poza tym myślę, że potraktowała Pani problem powierzchownie.
        Jeżeli mężczyzna pije, to albo jest niezdolny do miłości, nie wierzy w Boga i stracił sens życia, albo jest w swojej rodzinie traktowany jak parobek, bez szacunku i poważania, o miłości nawet nie wspominając, a jego wiara w Boga jest słaba, albo jej nie ma.
        Inne przypadki, to przypadki uzależnienia w młodości.
      • matka
        23.03.2015 20:57
        @Maluczki
        Myślę, że uzależnienie w wielu przypadkach gra rolę kluczową. Moja mama wyszła za mąż za osobę uzależnioną, myślała naiwnie "zmenię go", była młoda, głupia i zakochana.

        Natomiast mężczyzna, który zaczyna pić po ślubie, często po prostu nie dorósł do roli męża i ojca. Znam przypadek, gdzie w mażeństwie było naprawdę fajnie i dobrze dopóki nie urodziły się dzieci, po urodzeniu dziecka facetowi kompletnie odwaliło, ojcostwo go przerosło musiał się nagle wyszumieć - zaczęli się koledzy, alkohol, po drugim dziecku było jeszcze gorzej, zaczęły się rękoczyny wobec żony. Żona zwiała tak jak stała z dziećmi pod pachą, złożyła pozew o rozwód, jest teraz sama z dziećmi ale dzięki temu dzieci i ona wyleczyły się z nerwicy, mają spokojny dom i kochającą matkę. Mówi, że kochała męża bardzo ale on to zniszczył. Bywa i tak.

        W nałogi wpadają tylko i wyłącznie życiowi psychiczni słabeusze, tacy ludzie w ogóle nie powinni zakładać rodziny, lepiej że by nikomu nie niszczyli życia.
      • Maluczki
        24.03.2015 09:47
        Bywa i tak, no ale on jej w takim razie nie kochał.
        Aby młodzi ludzie zawierali małżeństwa, a nie spółki egzystencjalno seksualne, trzeba młodych ludzi do tego przygotować, czyli przekazać im zdolność do miłości oblubieńczej, przygotować ich do samodzielnego życia i pouczyć ich o tym, co to jest małżeństwo i jaka ciąży na nim odpowiedzialność, głównie wobec dzieci.
        Trzeba szczególnie uwrażliwić dzieci na to, aby zanim obdarzą kogoś swoją miłością oblubieńczą, patrzały czy wybrana osoba odwzajemni się taką miłością. Obecnie bardzo często jest tak (szczególnie dziewczyny), że młodzi nie patrzą na to kim jest osoba obdarzana miłością, bo mają wewnętrzne przekonanie, że kiedy oni kochają, to i druga strona też, pomimo widocznych oznak, że tak nie jest, no i potem jest tak, jak Pani napisała, ale odwrócić się tego już nie da. Największą ofiarą takich przypadków są dzieci.
        To, że tak jest, jest wielkim zaniedbaniem Kościoła, bo dobro rodziny, jest szczególnym zadaniem Kościoła. Tymczasem słyszy się dużo sloganów, a działania brak
  • Maluczki
    24.03.2015 18:41
    Droga pani Agato! GRATULACJE na tego tulipana!
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg