Kościół ma Ewangelię a nie doktrynę. Najpierw bądźmy wpatrzeni w Ewangelię a nie na potrzeby drugiego człowieka, który ma potrzebę zmienić orientację seksualną.
Kroczek po kroczku, kroczek po kroczku... Tu się coś zmieni, tam przestawi, tego lub tamtego słówka użyje w nieco innym znaczeniu, trzydzieści razy coś powtórzy - i gotowe.
Sprawdzony przepis na rewolucję w wydaniu neo-marksistów.
Kardynał opanował perfekcyjnie ekwilibrystykę słowną: doktryna jest obowiązująca ale nie abstrakcyjna, lecz taka, która "patrzy na człowieka". Czy ktoś coś z tego zrozumiał? Która to doktryna "patrzy na człowieka", a która "nie patrzy"?
Sprawdzony przepis na rewolucję w wydaniu neo-marksistów.
Czy ktoś coś z tego zrozumiał? Która to doktryna "patrzy na człowieka", a która "nie patrzy"?