...co nie zmienia faktu, że dzieciom wychowywanym przez samotnego rodzica te pieniądze wydają się bardziej potrzebne, niż dzieciom, których oboje rodziców pracuje.
Bo przecież koniec końców, te pieniądze są dla dziecka, a nie dziecka wina, czy ma jednego rodzica, czy dwoje.
Nie kłócę się z wartością sakramentalnego małżeństwa i koniecznością jego umacniania na wszystkich możliwych szczeblach (pod tym akurat podpisuję się obiema rękami), ale przedstawiona tu interpretacja wydaje się być krzywdząca dla bardzo wielu dzieci.
Osobiście uważam interpretację Ordo Iuris za słuszą. Wsparcie finansowe skierowane wyłącznie dla małżeństw sprawi, że wreszcie będzie się ludziom opłacało bycie w związku małżeńskim. Argument o "pieniądzach dla dziecka" wydaje się słuszny, ale tylko pozornie. To nie dziecko je otrzymuje, ale rodzic(e).
Poza tym polskie prawo od lat mocno faworyzuje dzieci z rodzin niepełnych. Dzięki temu wzrosła liczba rozwodów, separacji (również fikcyjnych) i związków nieformalnych. Osobiście znam kilka konkubinatów, które nie są małżeństwami tylko dlatego, że im się nie opłaca. Ich dzieci - formalnie z rodzin niepełnych - mają łatwiejszy dostęp do przedszkoli i różnych świadczeń. W dodatku mama "łapie się" na różne przywileje dla samotnych matek. A jeśli tata ma dzieci z poprzedniego związku, to płaci na nie niższe alimenty (alimentując więcej dzieci).
A nie będzie to zwalczanie zła złem? Bo dla odmiany rodzi się niebezpieczeństwo "kupowania ślubu", a nie wiem czy od tego nie lepszy już ten konkubinat...
W USA prowadząc politykę wspierania matek samotnie wychowujących dzieci (głównie chodziło o czarnoskórych mieszkańców wielkomiejskich gett) doprowadzono do patologii. Ludzie przestali wchodzić w związki małżeńskie bo groziło to zmniejszeniem zasiłku.
Nie rozumiem jednego- jeżeli ludzie decydują się na życie w konkubinacie, to powinni sobie zdawać sprawę, że pewne przywileje dostępne małżeństwom im nie będą przysługiwały. Są dorosłymi ludźmi i podejmują odpowiedzialnie decyzje.
Według Ordo Juris "droga do zawarcie małżeństwa i związanej z tym ochrony jest dostępna dla wszystkich, zaś niekorzystanie z niej jest wolną decyzją konkretnych osób".
Co to za instytut? To Ordo Iuris. Prawo do zawierania małżeństw w RP maja wszyscy, nieletni też, homoseksualiści też? A przeciez i oni mogą być w trudnej sytuacji, a ich dzieci potrzebować pomocy...
Tak kombinujecie agnostos, żeście przekombinowali :) nieletni mający dzieci!? to raczej patologia jest, a homoseksualiści mający dzieci?... bez komentarza. To raczej o wsparcie małżeństw chodzi, a nie nienaturalnych form egzystencji :)
momo, agnostos: "Nyska uchwała stanowi uzupełnienie istniejących mechanizmów pomocowych, z których większość kierowana jest do osób samotnych posiadających dzieci."
Więc to nie jest tak, że osoby samotne są pokrzywdzone. Po prostu do tej pory pokrzywdzone był małżeństwa, które nie chciały: 1) brak fikcyjnego rozwodu 2) ukrywać dochodów żeby wpaść w próg dochodowy uprawniający do uzyskania pomocy. Teraz szanse są bardziej wyrównane.
Bo przecież koniec końców, te pieniądze są dla dziecka, a nie dziecka wina, czy ma jednego rodzica, czy dwoje.
Nie kłócę się z wartością sakramentalnego małżeństwa i koniecznością jego umacniania na wszystkich możliwych szczeblach (pod tym akurat podpisuję się obiema rękami), ale przedstawiona tu interpretacja wydaje się być krzywdząca dla bardzo wielu dzieci.
Poza tym polskie prawo od lat mocno faworyzuje dzieci z rodzin niepełnych. Dzięki temu wzrosła liczba rozwodów, separacji (również fikcyjnych) i związków nieformalnych.
Osobiście znam kilka konkubinatów, które nie są małżeństwami tylko dlatego, że im się nie opłaca. Ich dzieci - formalnie z rodzin niepełnych - mają łatwiejszy dostęp do przedszkoli i różnych świadczeń. W dodatku mama "łapie się" na różne przywileje dla samotnych matek. A jeśli tata ma dzieci z poprzedniego związku, to płaci na nie niższe alimenty (alimentując więcej dzieci).
Nie rozumiem jednego- jeżeli ludzie decydują się na życie w konkubinacie, to powinni sobie zdawać sprawę, że pewne przywileje dostępne małżeństwom im nie będą przysługiwały. Są dorosłymi ludźmi i podejmują odpowiedzialnie decyzje.
"Nyska uchwała stanowi uzupełnienie istniejących mechanizmów pomocowych, z których większość kierowana jest do osób samotnych posiadających dzieci."
Więc to nie jest tak, że osoby samotne są pokrzywdzone. Po prostu do tej pory pokrzywdzone był małżeństwa, które nie chciały:
1) brak fikcyjnego rozwodu
2) ukrywać dochodów
żeby wpaść w próg dochodowy uprawniający do uzyskania pomocy.
Teraz szanse są bardziej wyrównane.