Wywiad z Prezesem Kaczyńskim tylko potwierdza jego kluczową rolę w odrzuceniu projektu Ordo Iuris http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/spor-o-aborcje-ordo-iuris-zmiana-przepisow-jest-mozliwa/bz5qx8
na dodatek ma zle wiadomosci.Zabija si 30% ze stwierdzonym zespolem Downa.Problem jest taki,ze Kaczynski ciagle ma zle wiadomosci a rzadzi Polska.Takie rzadzenie musi sie zle skonczyc.
Akcja Ordo Iuris zorganizowana pod hasłem "Alleluja i do przodu" jest ni mniej ni więcej tylko bezrozumną i kontrproduktywną szarżą przynoszącą więcej szkody niż pożytku. A gdyby ktoś miał wątpliwości: Łk 14, 28-32.
Warto jeszcze wziąć pod uwagę kontekst w jakim Jezus wygłosił te słowa, a więc podać raczej cały fragment (i uznać jego sens): Łk 14, 25-35 - zanim się zacznie szarżować Słowem Bożym przeciwko chcącym postępować zgodnie z nauczaniem Kościoła, wyrażonym w encyklice "Evangelium Vitae" (polecam w szczególności akapit 3 punktu 72), a wypływającym z Ewangelii. Okazuje się tedy, że ostatnie zdania, czyli puenta mowy Jezusa, fragmentarycznie wskazanej powyżej (przez "pawell"), brzmią następująco: "Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem. Dobra jest sól; lecz jeśli nawet sól smak swój utraci, to czymże ją zaprawić? Nie nadaje się ani do ziemi, ani do nawozu; precz się ją wyrzuca. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!" /Łk 14, 33-35/ Nie bez znaczenia jest też Słowo będące częścią tytułu podrozdziału w rozdziale III wspomnianej encykliki: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5, 29), dotyczącego relacji między prawem cywilnym a prawem moralnym. Pytanie jak się te wszystkie Słowa mają do bycia chrześcijaninem-posłem w Polsce dzisiaj. Bo w istocie, wybiórcza ochrona życia, chęć rozciągnięcia ochrony na dzieci z zespołem Downa, a jednocześnie odmawianie jej dzieciom poczętym w wyniku czynu zabronionego, z powołaniem się na sumienie (!) i chrześcijańskimi wartościami na sztandarach (!), wymaga nie lada ekwilibrystyki w obszarze tegoż sumienia, tudzież świadczy o braku spójności światopoglądu, o chrześcijaństwie z hipermarketu - delikatnie mówiąc: czyli kupuje, co mi pasuje. Kościół w ww. encyklice mówi m. in., w szczególności do chrześcijan-posłów, że cząstkowe ograniczenie dopuszczalności aborcji jest godziwe TYLKO wtedy, "jeśli NIE BYŁOBY MOŻLIWE odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży". Zadajmy sobie pytanie, czy moment, w którym się znajdujemy/(znajdowaliśmy?) jest takim, w którym nie jest możliwe całkowite zniesienie tej ustawy... Pół miliona podpisanych pod projektem ustawy (!), 200 tysięcy osób na Marszach dla Życia i Rodziny wiosną 2016 r. (coroczne marsze!), chrześcijańska (ponoć) większość parlamentarna... Opór części społeczeństwa i trud to NIE JEST TO SAMO, co niemożliwość. Ochrona życia od poczęcia zawsze będzie rodziła opór i zawsze będzie trudna! Ciekawe co by było, gdybyśmy chcieli zacząć ścigać złodziei dopiero wtedy, jak całe społeczeństwo uzna, ze złodziejstwo jest niegodziwe i każdy z wewnętrznego przekonania byłby i temu przeciwny i odrzucił możliwość dokonania kradzieży...
Zadałeś pytanie dotykające sedna problemu: "czy moment, w którym się znajdujemy/(znajdowaliśmy?) jest takim, w którym nie jest możliwe całkowite zniesienie tej ustawy..." I jak dla mnie odpowiedź jest jednoznaczna - "jesteśmy w takim momencie w którym wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji nie jest możliwe". Próba przeforsowania całkowitego zakazu skończy się finalnie tym, że do władzy dojdą libertyni, którzy za 5 lat zniosą jakiekolwiek ograniczenia.
@pawell: Proponuję każdemu, który myśli - wbrew faktom - że "libertyni" mają w poważaniu tzw. "kompromis aborcyjny" i wierzy w to, że po wieczny czas szanować go będą, prześledzić ich poczynania w tej materii przez ostatnie 20 lat. Przykład: 3 lata po osiągnięciu kompromisu, ustawą z dnia 30 sierpnia 1996 r. (Dz.U.96.139.646) wprowadzono 4-tą przesłankę przerwania ciąży: jeżeli "kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej". Przesłanka-worek w zasadzie. Na szczęście Trybunał Konstytucyjny "utrącił" tę przesłankę w orzeczeniu K 26/96 z 28 maja 1997 r. Zresztą najlepiej sięgnąć do sprawozdania jednej z organizacji, która walczy o poszerzenie dostępu do aborcji nieustannie: www.federa.org.pl/dokumenty_pdf/aborcja/Federacja-liberalizacja-prawa.doc Widać jak na dłoni jak się ma wiara w szacunek środowisk proaborcyjnych do "kompromisu", do faktów. FAKTY mówią zupełnie co innego. Myślenie, że "jak my to zrobimy, to - gdy oni przejmą władzę - zrobią po swojemu, jeszcze gorzej" to myślenie MITYCZNE. Środowiska, którym zależy na rozszerzeniu dostępu do aborcji robią i robiły od dawna wszystko, co mogły, żeby tego dokonać i będą to robić nieustannie zapewne, po wsze czasy. Innymi słowy, kiepską wymówką (pomijającą fakty i logikę) przed doprowadzeniem do pełnej ochrony życia jest chęć obrony "kompromisu aborcyjnego" z ew. modyfikacjami, w obawie przed działaniami odwetowymi. Śmiem twierdzić - co potwierdza zestawienie liczb: podpisani pod ustawami chroniącymi życie vs. podpisani pod ustawami przeciwko życiu (przy czym podpisy przy ostatniej ustawie zaczęto zbierać prawdopodobnie o miesiąc za wcześnie!), uczestnicy marszów dla życia i rodziny vs. uczestnicy "czarnego marszu" że - środowisko sprzyjające ŻYCIU w Polsce jest zdecydowanie liczniejsze! Poza tym liczni wyborcy PiSu (od których w dużej mierze zależy powodzenie tej partii w kolejnych i w kolejnych wyborach) zaufali im właśnie z tego względu! Ze względu na ochronę życia. To tak patrząc czysto po ludzku. Ale chyba jesteśmy chrześcijanami i wierzymy, że nie tylko ludzkie poczynania wpływają na rzeczywistość..?
Nie odnoszę się zupełnie do tzw. "kompromisu". Piszę tylko i wyłącznie o realnych szansach na wprowadzenie całkowitego zakazu ale i o skutkach otwierania kolejnego frontu walki PIS z "resztą świata"
Jest to zgadywanie sprawy, aby przykryć tchórzostwo PISu, dla którego stołki są ważniejsze niż życie dzieci. Odrzucają dobry projekt i nic w zamian, bo lepszego nie będzie i nie ma. Nawet nie pofatygowali się by popracować nad nim. Ale może właśnie o to chodzi by sprawę przeciągać w nieskończoność, a dzieci są nieważne.
To w końcu Pan Kaczyński uważa poczęte dziecko za człowieka, czy za zlepek komórek - z tego co wyrzuca Panu Kaczyńskiego jego sumienie wnioskować można, że jednak zlepek komórek. A to szkoda, bo jego dotychczasowi wyborcy w większości (w tym ja) uważają to za człowieka - a to robi różnicę! Komentarz o chrześcijaństwie z hipermarketu Pana Kaczyńskiego - bardzo trafny... niestety.
Jest oczywiste, że moment na wprowadzenie całkowitej ochrony życia jeszcze nienarodzonych był idealny (ponad 60% posłów z partii prawicowych + poparcie projektu przez PSL! + wciąż stabilne społeczne poparcie dla partii rządzącej). Twierdzenie inne jest hipokryzją. Brak tej ochrony to od 2016 roku osobista zasługa Pana Kaczyńskiego. Bardzo się zawiodłem.
Pan miał możliwość je ratować. Nie zrobił Pan tego i jeszcze przeszkodził tym, którzy chcieli.
"Tak - Tak, Nie - Nie ."
Okazuje się tedy, że ostatnie zdania, czyli puenta mowy Jezusa, fragmentarycznie wskazanej powyżej (przez "pawell"), brzmią następująco:
"Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.
Dobra jest sól; lecz jeśli nawet sól smak swój utraci, to czymże ją zaprawić? Nie nadaje się ani do ziemi, ani do nawozu; precz się ją wyrzuca. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!" /Łk 14, 33-35/
Nie bez znaczenia jest też Słowo będące częścią tytułu podrozdziału w rozdziale III wspomnianej encykliki: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5, 29), dotyczącego relacji między prawem cywilnym a prawem moralnym.
Pytanie jak się te wszystkie Słowa mają do bycia chrześcijaninem-posłem w Polsce dzisiaj.
Bo w istocie, wybiórcza ochrona życia, chęć rozciągnięcia ochrony na dzieci z zespołem Downa, a jednocześnie odmawianie jej dzieciom poczętym w wyniku czynu zabronionego, z powołaniem się na sumienie (!) i chrześcijańskimi wartościami na sztandarach (!), wymaga nie lada ekwilibrystyki w obszarze tegoż sumienia, tudzież świadczy o braku spójności światopoglądu, o chrześcijaństwie z hipermarketu - delikatnie mówiąc: czyli kupuje, co mi pasuje.
Kościół w ww. encyklice mówi m. in., w szczególności do chrześcijan-posłów, że cząstkowe ograniczenie dopuszczalności aborcji jest godziwe TYLKO wtedy, "jeśli NIE BYŁOBY MOŻLIWE odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży".
Zadajmy sobie pytanie, czy moment, w którym się znajdujemy/(znajdowaliśmy?) jest takim, w którym nie jest możliwe całkowite zniesienie tej ustawy...
Pół miliona podpisanych pod projektem ustawy (!), 200 tysięcy osób na Marszach dla Życia i Rodziny wiosną 2016 r. (coroczne marsze!), chrześcijańska (ponoć) większość parlamentarna...
Opór części społeczeństwa i trud to NIE JEST TO SAMO, co niemożliwość. Ochrona życia od poczęcia zawsze będzie rodziła opór i zawsze będzie trudna!
Ciekawe co by było, gdybyśmy chcieli zacząć ścigać złodziei dopiero wtedy, jak całe społeczeństwo uzna, ze złodziejstwo jest niegodziwe i każdy z wewnętrznego przekonania byłby i temu przeciwny i odrzucił możliwość dokonania kradzieży...
Przykład: 3 lata po osiągnięciu kompromisu, ustawą z dnia 30 sierpnia 1996 r. (Dz.U.96.139.646) wprowadzono 4-tą przesłankę przerwania ciąży: jeżeli "kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej". Przesłanka-worek w zasadzie.
Na szczęście Trybunał Konstytucyjny "utrącił" tę przesłankę w orzeczeniu K 26/96 z 28 maja 1997 r.
Zresztą najlepiej sięgnąć do sprawozdania jednej z organizacji, która walczy o poszerzenie dostępu do aborcji nieustannie:
www.federa.org.pl/dokumenty_pdf/aborcja/Federacja-liberalizacja-prawa.doc
Widać jak na dłoni jak się ma wiara w szacunek środowisk proaborcyjnych do "kompromisu", do faktów.
FAKTY mówią zupełnie co innego.
Myślenie, że "jak my to zrobimy, to - gdy oni przejmą władzę - zrobią po swojemu, jeszcze gorzej" to myślenie MITYCZNE. Środowiska, którym zależy na rozszerzeniu dostępu do aborcji robią i robiły od dawna wszystko, co mogły, żeby tego dokonać i będą to robić nieustannie zapewne, po wsze czasy.
Innymi słowy, kiepską wymówką (pomijającą fakty i logikę) przed doprowadzeniem do pełnej ochrony życia jest chęć obrony "kompromisu aborcyjnego" z ew. modyfikacjami, w obawie przed działaniami odwetowymi.
Śmiem twierdzić - co potwierdza zestawienie liczb: podpisani pod ustawami chroniącymi życie vs. podpisani pod ustawami przeciwko życiu (przy czym podpisy przy ostatniej ustawie zaczęto zbierać prawdopodobnie o miesiąc za wcześnie!), uczestnicy marszów dla życia i rodziny vs. uczestnicy "czarnego marszu" że - środowisko sprzyjające ŻYCIU w Polsce jest zdecydowanie liczniejsze!
Poza tym liczni wyborcy PiSu (od których w dużej mierze zależy powodzenie tej partii w kolejnych i w kolejnych wyborach) zaufali im właśnie z tego względu! Ze względu na ochronę życia.
To tak patrząc czysto po ludzku.
Ale chyba jesteśmy chrześcijanami i wierzymy, że nie tylko ludzkie poczynania wpływają na rzeczywistość..?
Jest oczywiste, że moment na wprowadzenie całkowitej ochrony życia jeszcze nienarodzonych był idealny (ponad 60% posłów z partii prawicowych + poparcie projektu przez PSL! + wciąż stabilne społeczne poparcie dla partii rządzącej). Twierdzenie inne jest hipokryzją. Brak tej ochrony to od 2016 roku osobista zasługa Pana Kaczyńskiego. Bardzo się zawiodłem.