Dyskutować? Walczyć? Przeczekać? Nic z tych rzeczy - zrobić rachunek sumienia i prosić Boga o pokazanie gdzie się popełniło błąd który sprawił że nie byliśmy apostołami miłości Boga dla naszych dzieci i czemu nie zobaczyło ono Jego światła w nas. Muszę sprawdzić zaraz w papierowym wydaniu czy doszliście do takich samych wniosków ;-) Pozdrawiam!
Super Artykuł. :) ⊆ Zwierciadło - Zdarzeń ⊇ / Temat na wieki... / Najważniejsze, chyba aby iść Osobistą drogą... / Papież Franciszek jest w tym; Dobry, Przekonywujący. ⊰⊰Dzieci i zegarki nie mogą być stale nakręcane. Trzeba im także pozwolić chodzić.≽≽ ⊰⊰Jean Paul≽≽
Wbrew pozorom czasami porzucenie (na jakiś czas) Kościoła i dziecięcej wiary ma duży sens dla młodego człowieka. Szczególnie dotyczy to młodych mężczyzn czy dojrzewających do roli mężczyzny.
Czas wyjść spod skrzydełek rodziców, często zresztą przez negacje. Jest to też czas odkrywania na nowo wiary poprzez negacje jej dziecięcej wersji.
Ciekawe, że prawo do dojrzewania z dala od Kościoła daje Tomasz tylko mężczyźnie. Kobieta to ma być ta cnotliwa i bogobojna, kropka. W tym czasie dojrzewający mężczyzna ma "oartnerki" na boku, może i dziecko machnie, ale skoro jest dojrzewający, to ma prawo. Jak już dojrzeje do roli mężczyzny, to się po katolicku ożeni (z panną cnotliwą oczywiście). Jak za królowej Wiktorii.
"Ciekawe, że prawo do dojrzewania z dala od Kościoła daje Tomasz tylko mężczyźnie." - czytasz to między wierszami bo co innego napisałem. Jesteś kobietą, która doszukuje się drugiego dna?
"Kobieta to ma być ta cnotliwa i bogobojna, kropka. W tym czasie dojrzewający mężczyzna ma "oartnerki" na boku, " - skoro wg Ciebie kobieta ma być cnotliwa i bogobojna, to gdzie mężczyzna znajdzie partnerki na boku?
Czyli jakby nie patrzec- wina rodzicow.... Nie kazdy ma wspolnoty, rekolekcje itp pod bokiem. No ale dopisac wine rodzicom jest najprosciej, tyle ze .. nic nie pomaga tym, ktorzy taki problem maja. Ale juz mozna sie rozgrzeszyc, bo przeciez w Polsce tyyyle mozliwosci. Jak dziecko sie zbuntuje - na oboz go wyslac. Nie pojedzie? Albo nie da sie przekonac? Rodzice nawalili! Nikomu nie zycze, ale jednak w napobozniejszych rodzinach dzieci odchodza od wiary. Jesli odejda: pamietajcie "swieci" rodzice: to tylko wasza wina. Bo jeszcze te rekolekcje, jeszcze ten oboz powinien byc. I trzeba bylo modlitwy odprawiac i na pewno rozne nowenny i posty i... Ech...
"Proszę Cię pokornie, wstawiaj się również za mną, abym umiała tak jak Ty cierpliwie i wytrwale modlić się za moje dziecko, kochać je i być blisko niego, nawet teraz, kiedy pobłądziło. Przez Chrystusa, naszego Pana. Amen."
To czepianie się rodziców, a w szczególności ojców przekroczyło już wszelkie granice. Ze smutkiem wspominam kilkudniowe szkolenie na tematy płciowości i rodziny u jezuitów w Częstochowie, w ramach którego podczas pracy w grupach prowadzący bardzo się wysilali, żeby wydobyć z naszych wspomnień czy pokładów nieświadomości jakieś przykre wspomnienia dotyczące relacji z ojcami i byli jakoś tak zawiedzeni, kiedy ktoś nie chciał się żalić i rozdrapywać ran albo uważał, że nie ma na co się żalić.
Znalazłam się w takiej sytuacji. Po przeczytaniu tego artykułu poczułam się okropnie a nawet strasznie. Tak jakby mnie leżącej tylko ktoś jeszcze dokopał. Jak to z radością prowadziłam dziecko do kościoła, z radością modliliśmy się razem, był przez osiem lat ministrantem z własnej nieprzymuszonej woli, brał udział w rekolekcjach i pielgrzymkach. Do niczego nie był zmuszany. Staraliśmy się otoczyć go opieką i zrozumieniem ponieważ miał różne problemy. Przeszedł depresję i wtedy powiedział, że już nie wierzy. Zajrzałam do tego artykułu z nadzieją, że uzyskam wsparcie a jedyne czego doświadczyłam to kolejne poczucie jakim jestem beznadziejny rodzicem a moja wiara okazuje się być tylko tradycją. Szkoda....
Czytaj droga czytelniczko ze zrozumieniem i ... czytaj a nie tylko komentuj, dla mnie ten artykuł jest bardzo pomocny , bo obwiniam się i swojego męża za to ze dziecko straciło wiarę w Pana Boga . Bardzo chce by ja odzyskało i będę się o to gorliwie modlić ufając w działanie Pana Boga
Czytaj ze zrozumieniem i przede wszystkim czytaj a nie tylko komentuj. Mnie ten artykuł pomógł i uporządkował pewne myślenie , które jest kluczowe. Modlitwa i jej potęga , ta rozmowa z Panem Bogiem , czasem przez pośredników , w tym przypadku św. Monikę i wiara w działanie Pana Boga
Rodzice skutecznie zniechęcili mnie do Kościoła ciągłymi pytaniami typu "byłeś w kościele?", albo "byłeś u spowiedzi?". Wszystko w tonie nie tolerującym odpowiedzi "nie", albo "to moja sprawa". W obronie mojej wolności zacząłem ich okłamywać i zamiast do kościoła wychodziłem gdzieś z domu. Brak szczerości zniszczył nasze relacje.
Lepiej mieć bliską i szczerą relację z dzieckiem, które nie chodzi do kościoła, niż relację chorą w zamian za złudną świadomość, dobrego, katolickiego wychowania.
Musiałem się wyprowadzić by odzyskać poczucie wolności i kontroli nad swoim życiem. Po wielu latach, chyba za sprawą cudu powoli wracam do Kościoła. Jednak wciąż mam problem by pokazać światu i zrezygnować z wyznawanej wcześniej zasady "moja wiara, moja sprawa". Może w głębi serca wciąż się buntuję? Może nie chce pokazać rodzicom, że ich wychowanie zdało egzamin? Albo zwyczajnie nie chcę pytań typu "A co ty taki religijny się zrobiłeś"?
Powiem na własnym doświadczeniu, nikt nie robi tyle by nasze dzieci odrzuciły naszą wiarę, niż katecheci wyznaczani na siłę. Zarówno siostry księża jak i zapewne świeccy.
⊰⊰Dzieci i zegarki nie mogą być stale nakręcane. Trzeba im także pozwolić chodzić.≽≽
⊰⊰Jean Paul≽≽
Czas wyjść spod skrzydełek rodziców, często zresztą przez negacje. Jest to też czas odkrywania na nowo wiary poprzez negacje jej dziecięcej wersji.
"Kobieta to ma być ta cnotliwa i bogobojna, kropka. W tym czasie dojrzewający mężczyzna ma "oartnerki" na boku, " - skoro wg Ciebie kobieta ma być cnotliwa i bogobojna, to gdzie mężczyzna znajdzie partnerki na boku?
Wszystko w tonie nie tolerującym odpowiedzi "nie", albo "to moja sprawa". W obronie mojej wolności zacząłem ich okłamywać i zamiast do kościoła wychodziłem gdzieś z domu.
Brak szczerości zniszczył nasze relacje.
Lepiej mieć bliską i szczerą relację z dzieckiem, które nie chodzi do kościoła, niż relację chorą w zamian za złudną świadomość, dobrego, katolickiego wychowania.
Musiałem się wyprowadzić by odzyskać poczucie wolności i kontroli nad swoim życiem. Po wielu latach, chyba za sprawą cudu powoli wracam do Kościoła.
Jednak wciąż mam problem by pokazać światu i zrezygnować z wyznawanej wcześniej zasady "moja wiara, moja sprawa". Może w głębi serca wciąż się buntuję? Może nie chce pokazać rodzicom, że ich wychowanie zdało egzamin? Albo zwyczajnie nie chcę pytań typu "A co ty taki religijny się zrobiłeś"?