Nie używajcie w odniesieniu do placówek aborcyjnych słowa klinika. To są dwa błędy w jednym wyrazie: 1. już po angielsku nie powinno się na to mówić "clinic", bo nikogo się tam nie leczy; 2. polskie tłumaczenie angielskiego "clinic" to przychodnia, nie klinika. W Polsce klinika, to szpital prowadzący badania naukowe, więc jest to tytuł bardzo nobilitujący. Placówki aborcyjne to po prostu firmy: miejsce brudnego biznesu, a nie placówki medyczne.
Gwoli przypomnienia. Szczególnie tym co popierali lub tylko milczeli na temat obywatelskiego projektu "Ratujmy Kobiety": "Art. 12. Zakazuje się umieszczania treści i organizowania zgromadzeń przeciwnych przepisom niniejszej ustawy w odległości mniejszej niż 100 m od podmiotów leczniczych, w szczególności szpitali ginekologicznych i położniczych, a także placówek edukacyjnych, takich jak szkoły i przedszkola. "
Tak więc być może i w Polsce za kilka lat będziemy mieli podobne przypadki. Także dzięki naszemu, katolików milczeniu czy wręcz popieraniu inicjatyw proaborcyjnych.
Czytają tytuł myślałem że chodzi o polską ustawę o IPN. Ale widać są dziedziny w których można ograniczać wolność słowa, karać za to i nikt nie protestuje. Nawet tak przywiązany do wolności słowa sąsiad z południa...
"Art. 12. Zakazuje się umieszczania treści i organizowania zgromadzeń przeciwnych przepisom niniejszej ustawy w odległości mniejszej niż 100 m od podmiotów leczniczych, w szczególności szpitali ginekologicznych i położniczych, a także placówek edukacyjnych, takich jak szkoły i przedszkola. "
Tak więc być może i w Polsce za kilka lat będziemy mieli podobne przypadki. Także dzięki naszemu, katolików milczeniu czy wręcz popieraniu inicjatyw proaborcyjnych.