Edukacja, a nie zakazy

Unia Europejska chce mocno ograniczyć zużycie plastikowych torebek foliowych. W teorii słuszna akcja może jednak doprowadzić do efektu odwrotnego do zamierzonego.

Jedno jest pewne. Reklamówki czy ogólnie tworzywa sztuczne mogą być dla środowiska sporym wyzwaniem. Nie rozkładają się, w niektórych warunkach mogą być trujące. Na przykład wtedy, gdy zostają spalone. Polska, na tle krajów europejskich, jest rekordzistą pod względem ilości zużywanych torebek foliowych. Średnia unijna wynosi niecałe 200 reklamówek na mieszkańca na rok. W Polsce zużywamy ich 466. Na drugim – niechlubnym – miejscu są Węgrzy, z 425 torebkami na mieszkańca w ciągu roku. Ale na przykład nasi zachodni sąsiedzi, Niemcy, statystycznie zużywają tylko 71 foliówek. W takich krajach jak Dania czy Finlandia jednorazówki praktycznie w ogóle nie są znane. Gdyby na sprawę spojrzeć w kontekście całej Unii, okazuje się, że Europejczycy rocznie wyrzucają około 8 mld torebek plastikowych. Samo wyrzucanie nie jest jednak problemem, o ile miejscem, do którego reklamówki trafiają, jest kosz na odpady z tworzyw sztucznych. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy torby foliowe trafiają do lasu, pieca albo na wysypisko śmieci.

Polska na czele

Unia Europejska chce, by do 2019 r. o 80 proc. spadło zużycie torebek foliowych. Do 2017 r. ma spaść o 50 proc. Chodzi o torebki jednorazowe, te z najcieńszego materiału. Łatwo powiedzieć, ale jak zrobić? No po brukselsku – chciałoby się rzec. Po prostu zakazać. Tyle tylko, że to nic nie da, a może nawet sytuację pogorszyć. Mowa bowiem cały czas o torebkach bardzo cienkich. Tych z grubszego tworzywa Unia nie chce zakazywać. Jeżeli w sklepie nie będzie jednorazówek, większość klientów zechce kupić torbę plastikową (teoretycznie) wielokrotnego użytku. Przy kolejnych zakupach torba zapewne zostanie jednak w domu, a przy kasie kupimy kolejną. Wpływ reklamówek z grubszego tworzywa na środowisko jest wielokrotnie gorszy. Nawet gdyby za reklamówki wielokrotnego użytku trzeba było płacić... Czy kwota kilku czy kilkunastu groszy jest na tyle wysoka, by nauczyć klientów chodzenia na zakupy z własną torbą? To raczej mało prawdopodobne.

Alternatywą dla plastiku są torby materiałowe albo papierowe. Te pierwsze są bardzo trwałe. Nasze babcie i mamy często same robiły takie torby, np. na szydełku lub szyły je z niepotrzebnych już skrawków materiału. To było racjonalne zarówno ekologicznie, jak i ekonomicznie. Tyle tylko, że dzisiaj tego nikt nie robi. Co z papierem? To mit, że torba papierowa jest dla środowiska neutralna. Prawdę mówiąc, pod wieloma względami może być bardziej obciążająca niż plastikowa. Do wytworzenia torby papierowej zużywa się bardzo dużo energii i wody. Mitem jest też twierdzenie, że papier jest ekologiczny i naturalny. W dzisiejszych opakowaniach papierowych więcej jest chemii niż natury. Warto w tym kontekście wspomnieć np. o chlorze czy innych substancjach służących do czyszczenia papieru. Tego samego, który później trzeba czymś nasączyć albo pokryć, żeby miał kolor.

Babcie miały rację

Coś, co jest często wymieniane jako zaleta papierowych toreb czy opakowań, może być równocześnie ich wadą. Papier jest nietrwały. Innymi słowy wytworzenie papierowej torby kosztuje energię i wodę, oznacza także korzystanie z wielu środków chemicznych. A wszystko po to, by torba była wykorzystana tylko jeden raz! To prawda, że torby papierowe szybko się rozkładają. Ale ten rozkład w pewnym sensie oznacza marnotrawstwo. Pod tym względem dużo lepiej korzystać z toreb plastikowych, które o ile nie są palone, nie wydzielają do środowiska żadnych szkodliwych substancji. Jest tylko jeden warunek. Gdy taka torba ulegnie zniszczeniu, powinna zostać przetworzona. W środowisku naturalnym będzie bowiem zalegać przez dziesiątki, a nawet setki lat. Plastikowe śmieci stanowią około 20 proc. odpadów na wysypiskach śmieci. Torby foliowe około 1 proc. Są lekkie i dlatego są rozwiewane przez wiatr. Drażnią oko w lesie czy na drzewach. Drażnią nos, gdy są spalane. Ale ich użycie i wykorzystanie to nie ślepa uliczka konsumpcjonizmu. Opakowania plastikowe nie mają sobie równych! To dzięki nim produkty żywnościowe zachowują dłużej świeżość. Samochody zrobione z blachy i drewna byłyby drogie i niebezpieczne. W szpitalach bez tworzyw sztucznych nie dałoby się zachować sterylności. Są trwałe i to w pewnym sensie przysparza im wrogów. Bo w świecie, w którym żyjemy, to nie trwałość się liczy, tylko częsta zamiana.

I tu pojawia się problem. Bo za chęcią zmiany nie idzie świadomość segregowania śmieci. I świadomość tego, że tworzywa sztuczne są cennym surowcem wtórnym. Można je wykorzystać jako paliwo lub przerobić na granulat i używać do produkcji worków na śmieci, ubrań, a nawet płyt chodnikowych. Wyrzucanie plastików na wysypiska czy do lasu jest nie tylko karygodne z ekologicznego punktu widzenia, ale przede wszystkim ekonomicznego. Tworzywa sztuczne, także te, z których wykonane są woreczki foliowe, są magazynem energii i surowców. W końcu tworzy się je z węgla i ropy naftowej. Zakazywanie produkcji czy wydawania w sklepach plastikowych torebek nie ulży środowisku, a może pogorszyć jego stan. Bo choć cieniutkich torebek będzie mniej, ich miejsce zajmą torby papierowe albo plastikowe zrobione z grubej folii.

Jakie jest zatem wyjście? Edukacja i segregacja. No i powrót do czasów naszych babć, które na zakupy zawsze chodziły z własną siatką.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg