Fajnie być tatą

– Ojcowie są pokazywani przez popkulturę jak bohaterowie „Świnki Peppy” – mówi Marek Grabowski, prezes Fundacji Mamy i Taty. Kampania tej organizacji ma pomóc to zmienić.

Nie chcą pierwszego dziecka, bo boją się utraty swobody. Drugiego – bo dojdą kolejne ograniczenia, trudniej będzie choćby pojechać na wakacje. Trzeciego – bo w mieszkaniu ciasno. Strach o to, skąd wziąć na utrzymanie dziecka, pojawia się za każdym razem, niezależnie od tego, czy to pierwszy, czy kolejny maluch. Wielu mężczyzn boi się ojcostwa i nie widzi w nim niczego pociągającego. Fundacja Mamy i Taty chce pokazać, że bycie ojcem to najlepsza rola, jaką można w życiu zagrać.

Bohater

„W życiu możemy wybierać różne role. Można być lekarzem, kucharzem, kierowcą, trenerem, komikiem, bankierem albo nawet średniowiecznym królem. Jest jednak rola, która łączy je wszystkie. Bycie tatą!” – piszą autorzy kampanii. Wkrótce na ulicach mają się pojawić billboardy pokazujące mężczyzn, którzy wykonują różne zadania, zajmując się dziećmi. W telewizji pojawią się spoty. Przesłanie? Ojcostwo to przygoda życia, męskie wyzwanie, walka. To doświadczenie, którego nie można kupić, a którego brak jest nieodwracalną stratą. To także coś, co z chłopców czyni prawdziwych mężczyzn. Akcja skierowana jest do tych, którzy boją się zdecydować na pierwsze lub kolejne dziecko, ale nie tylko. Ma też zachęcać do potraktowania swojego ojcostwa odpowiedzialnie, a także zmienić obraz ojca w kulturze masowej. Filmy czy piosenki, które pokazują ojcostwo jako coś wartościowego, można policzyć na palcach jednej ręki. – Ojcowie albo są pokazywani jak bohaterowie „Świnki Peppy”, albo jako agresywni alkoholicy, albo nie ma ich wcale – wylicza Marek Grabowski.

Zgroza, zgroza

Powody, dla których mężczyźni zostają wiecznymi singlami, albo będąc w małżeństwie, nie chcą kolejnego dziecka, bywają różne. – Z badań Ipsos, które zamówiliśmy, wynika, że mężczyźni widzą wiele barier – tłumaczy Marek Grabowski. Na początku problemem jest niechęć do utraty swobody. Młodzi mężczyźni są przywiązani do tego, że kiedy chcą, mogą się spotykać ze znajomymi czy podróżować, a wychowanie dziecka będzie oznaczać obowiązki. Przyszli ojcowie czują się też niepewnie na początku kariery zawodowej. Nieraz brakuje im pozytywnego wzorca rodziny. Z badań wynika też, że często po prostu lubią status materialny i gadżety, które mają, a z których musieliby zrezygnować, mając na utrzymaniu jedną osobę więcej. Obawa o spadek poziomu życia towarzyszy także tym, którzy zastanawiają się nad drugim dzieckiem. Nie wzbudzają zachwytu perspektywa powrotu do przewijania niemowlęcia ani kolejne ograniczenia, np. jeśli chodzi o rodzinne wyjazdy. Do tego dochodzą wątpliwości, czy dla czterech osób wystarczy miejsca w mieszkaniu, a czasem także niechęć żony do rodzenia po raz drugi. Za trzecim razem, jak wynika z badania Ipsos, obawy są te same. Pogłębia je to, że wielu mężczyzn uważa, iż osiąg- nęło już cel – tzn. dwoje dzieci – a w dodatku nie znają oni rodzin wychowujących więcej pociech.

– To nie znaczy, że bycie ojcem to tylko trudy, i mówię to jako ojciec czworga dzieci – podkreśla Marek Grabowski. Ankietowani, którzy mają dzieci, mówią o radości i dumie z tego powodu. – To poczucie rośnie z każdym kolejnym dzieckiem – zauważa prezes Fundacji Mamy i Taty. – Ojcowie mający więcej niż dwoje dzieci mówią, że to ich najlepsza rola, nawet jeśli nie stać ich na drogie wakacje.

Zjeść ciastko i mieć ciastko

Dobrego momentu na dziecko w zasadzie nie ma. Ankietowani mężczyźni twierdzą, że aby je wychować, trzeba mieć stabilną sytuację zawodową i duże mieszkanie, a do tego matka musi był młoda. – Tak, tylko jak praca, to kariera, a nie rodzina. Jeśli żona jest jak z obrazka, to nie wiem, czy będzie chciała zajść w ciążę, bo może przytyć. A jak masz świetną pracę, młodą żonę i wielkie mieszkanie, to nie myślisz o dzieciach – komentuje Piotr Nowosielski z Warszawy, ojciec pięciorga dzieci. Przyznaje, że sam martwi się o to, czy uda mu się utrzymać rodzinę, ale ma doświadczenie, że Pan Bóg o to zadba. – Przyjęcie życia w nadwyżce – że tak to ujmę – oznacza, że będą problemy: ile bym zarobił, będzie mało, jakikolwiek byłby pałac, będzie za ciasno. Ale to wszystko chwilowe. Dzieciaki się wyprowadzą, a ja na stare lata nie będę sam.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg