Ona chce, byśmy byli cierpliwi

– Gdy modliliśmy się przy szpitalnym łóżku córki, chwilę później odzyskała przytomność. Wtedy wiedzieliśmy już, że ją odzyskamy – mówią Barbara i Andrzej.

Oboje są bardzo religijni. Modlitwa, często wspólna, regularna spowiedź, uczestniczenie w Eucharystii (nie tylko niedzielnej) są fundamentami ich małżeństwa. – Tak jest już od ponad 20 lat, a im bardziej otwieramy się na Pana Boga, im bardziej Mu ufamy, tym więcej mamy sił, aby znosić przeciwności, które nas dotykają i ranią. W ostatnich latach było ich bardzo dużo, a największe cierpienie było związane z Magdaleną, naszą najstarszą córką – mówią zgodnie.

Dziś się nie modlimy

Barbara i Andrzej nie spodziewali się, że ciągu dwóch lat ich córka odrzuci Boga, Kościół, wartości moralne, aż wreszcie rodziców i rodzeństwo. – Bardzo nas to bolało. Czuliśmy jakby wokół nas robiło się coraz ciemniej. Byliśmy wszyscy pogrążeni w nocy smutku: moja żona, ja, nasze pozostałe dzieci. Uchwyciliśmy się jednak ostatniej deski ratunku – modlitwy. Nigdy tak intensywnie i tak wiele nie modliliśmy się z żoną, często o późnych godzinach nocnych. A gdy obowiązki zawodowe pozwalały, byliśmy na Eucharystii w dzień powszedni. Podświadomie czuliśmy, że to nasza walka o zbawienie córki – opowiada Andrzej.

Na III roku studiów Magda poznała chłopaka. Od samego początku rodzice widzieli, że jest w nim szaleńczo zakochana. Przez kilka miesięcy nie mieli jednak okazji go poznać – tylko o nim opowiadała, zawsze z wielkim zachwytem, bo bardzo jej imponował. Właśnie kończył studia informatyczne, miał już swoją firmę i znakomicie zarabiał. W końcu, prawie po roku i po namowie rodziców, zaprosiła go do domu. I już to pierwsze spotkanie z Rafałem wzbudziło niepokój Andrzeja i Barbary.

– Mamy w zwyczaju, że każdy niedzielny posiłek rozpoczynamy spontaniczną modlitwą, dziękując Bogu za pokarm, za wspólnotę rodziny. Gdy już mieliśmy usiąść do stołu, córka poprosiła nas do drugiego pokoju i stanowczo zażądała, aby dziś nie było modlitwy, bo jej chłopak ma inny światopogląd i nie powinniśmy w jego obecności „epatować pobożnością”. Pamiętam, że byłem jej słowami zaskoczony. Powiedziałem tylko, że skoro modliliśmy się do tej pory, to rezygnacja z tego byłaby pewnego rodzaju niewiernością Panu Bogu. Córka zagroziła, ze jeśli jej nie posłuchamy, to pożałujemy – wspomina Andrzej. Obiad rozpoczął się więc modlitwą – spontanicznie przypomniał nawet o tym najmłodszy syn Basi i Andrzeja.

Podczas posiłku Rafał skomentował to krótko – że już dawno skończył z religijnymi zabobonami i dziwi się, że tak wykształceni ludzie jeszcze im ulegają. Nie szczędził też atakujących aluzji pod adresem Kościoła, papieża Polaka, duchowieństwa. Efekt był taki, że kilka dni później Magdalena oświadczyła rodzicom, iż wyprowadza się do Rafała i że za dwa miesiące bierze z nim ślub cywilny. Gdy rodzice przypomnieli jej o sakramencie małżeństwa, podniesionym głosem oświadczyła, że jej nie interesują takie bajki, bo dzięki Rafałowi przejrzała na oczy i nie ma zamiaru ograniczać radości płynącej z życia tylko dlatego, że tak nauczają duchowni Kościoła.

– Byliśmy jak sparaliżowani. Powiedzieliśmy, że będziemy się modlić, aby wróciła do Boga. Na te słowa wpadła w furię i powiedziała, że ma już dość takich kazań w domu i wobec tego nie zaprasza nas na swój ślub, abyśmy nie zepsuli jej tego radosnego dnia – wspomina Basia.

Po wyprowadzce Magdalena zerwała kontakt z rodzeństwem i rodzicami, uprzedzając, że zmienia numer telefonu, aby jej nikt nie szukał. „Ale my nie będziemy zmieniać numeru telefonu. Zawsze będziemy czekali na wiadomość od ciebie” – odpowiedzieli, ze łzami w oczach, rodzice.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg