Bioetycy i teologowie już się w tej kwestii wypowiadali. Od tego czasu nic się nie zmieniło, jeśli dokonano czynu niegodziwego i w jego wyniku osiągnięto cel, to ocena moralna osiągniętego celu zależy od bezpośredniej intencji.
W tym konkretnym przypadku złem moralnym byłoby celowe dokonanie aborcji z intencją otrzymania szczepionki, ale samo uzyskanie szczepionki na tkankach pochodzących z aborcji nie będzie złem.
Stosując przykład analogiczny - zamordowanie kogoś po to, by następnie pobrać od niego organ do przeszczepu będzie podwójnym złem moralnym. Natomiast wykorzystanie do przeszczepu organu pochodzącego od człowieka, którego zamordowano będzie moralnie dobre, bo ratujemy życie innemu człowiekowi. Lekarz, który pobiera organ nie cieszy się z morderstwa, ani nie liczy na to, że ktoś kogoś zamorduje, by dostarczyć mu organów, więc jego czyn oceniamy jako dobry.
No, nie jest to takie proste. W kwestii przykładu: narządów nie pobiera się od osób zamordowanych, chyba że pobierający współpracuje z mordercą. Kwestia czasu. Nie pobiera się ich nawet od osób skazanych na śmierć, bo mogłoby to rodzić patologie.
W kwestii szczepionek wyprodukowanych z użyciem tkanek pobranych podczas aborcji, a następnie hodowanych w laboratoriach (bo realnie chodzi o dwie aborcje, dokonane w latach 60. XX w. ) istniała zdaje się jakaś forma współpracy między pobierającym materiał a dokonującym aborcji [nie sugeruję celowości]. I jest to już jakiś rodzaj materialnej współpracy w złym. Nadal z owoców tej decyzji korzystamy. Czasem nie mamy wyboru: nie ma (przynajmniej bezpiecznej) alternatywy np. dla MMR. A konsekwencje różyczki wrodzonej mogą być dramatyczne. Zatem: bezpieczeństwo dzieci nienarodzonych wymaga powszechnych szczepień. Ale należy domagać się stworzenia i udostępnienia szczepionek, co do których etyczności nie ma wątpliwości. Proszę sobie poszukać stanowiska Papieskiej Akademii Pro Vita.
W Polsce nie ma przepisu zakazującego pobierania organów od ofiar morderstwa. Jeśli osoba zamordowana wyraziła wolę, by jej organy zostały pobrane, to jeśli istnieją techniczne możliwości nic nie stoi na przeszkodzie, by organy pobrać.
W tym konkretnym przypadku złem moralnym byłoby celowe dokonanie aborcji z intencją otrzymania szczepionki, ale samo uzyskanie szczepionki na tkankach pochodzących z aborcji nie będzie złem.
Stosując przykład analogiczny - zamordowanie kogoś po to, by następnie pobrać od niego organ do przeszczepu będzie podwójnym złem moralnym. Natomiast wykorzystanie do przeszczepu organu pochodzącego od człowieka, którego zamordowano będzie moralnie dobre, bo ratujemy życie innemu człowiekowi. Lekarz, który pobiera organ nie cieszy się z morderstwa, ani nie liczy na to, że ktoś kogoś zamorduje, by dostarczyć mu organów, więc jego czyn oceniamy jako dobry.
W kwestii szczepionek wyprodukowanych z użyciem tkanek pobranych podczas aborcji, a następnie hodowanych w laboratoriach (bo realnie chodzi o dwie aborcje, dokonane w latach 60. XX w. ) istniała zdaje się jakaś forma współpracy między pobierającym materiał a dokonującym aborcji [nie sugeruję celowości]. I jest to już jakiś rodzaj materialnej współpracy w złym. Nadal z owoców tej decyzji korzystamy. Czasem nie mamy wyboru: nie ma (przynajmniej bezpiecznej) alternatywy np. dla MMR. A konsekwencje różyczki wrodzonej mogą być dramatyczne. Zatem: bezpieczeństwo dzieci nienarodzonych wymaga powszechnych szczepień. Ale należy domagać się stworzenia i udostępnienia szczepionek, co do których etyczności nie ma wątpliwości. Proszę sobie poszukać stanowiska Papieskiej Akademii Pro Vita.