• Gość
    27.04.2016 08:53
    Chwileczkę, para nazywająca się : Ania i Andrzej ma dorosłe dzieci, więc nie ma podstaw, by żyli razem nawet w czystości, bo NIE wychowują dzieci. Według Familiaris consortio warunkiem rozgrzeszenia jest wychowanie dzieci + życie w czystości. Na jakiej zasadzie ta para otrzymuje rozgrzeszenie? Czy to nie nadużycie?To nie jest tak, że każdy może sobie żyć z innym partnerem po rozwodzie, byle w czystości.
    • Gość
      28.04.2016 23:29
      Czy dzieci dla rodziców kiedykolwiek stają się "wychowane" koniec i kropka? Wydaje mi się, że rodzice wychowują swoje dzieci przez całe ich życie. Więc dopóki żyją rodzice je wychowują... Czy jest jakiś określony wiek kiedy człowiek nie jest już dzieckiem swoich rodziców? Nie. Zawsze nim będzie a zadaniem rodziców jest czuwać, napominać i podawać pomocną dłoń gdy zejdą ze ścieżki, która prowadzi do Pana Jezusa bo to właśnie jest wychowaniem. Myślę, że dorosłe dzieci wymagają o wiele większego wkładu w wychowanie niż maluchy, którym trzeba zmienić pieluchę czy podrzucić do szkoły. Wychowanie zaczyna się ze wzmożoną siłą gdy te właśnie "dorosłe dzieci" wychodzą z domu i zaczynają próbować żyć "na własną rękę" lub zakładać swoje rodziny.
      • Gość 2
        29.04.2016 08:58
        Ale głupio piszesz. Czyli para niesakramentalna NIGDY może sie rozstać, bo do końca życia będzie wychowywać dzieci, nawet jak te dzieci mają 30 i 40 lat? No to świetny sposób znaleźliście w kościele na dożywotnią legalizację drugich związków po rozwodzie.
  • Quma
    27.04.2016 10:16
    A czemu nie mieliby żyć razem , jeśli w czystości? To jest hipokryzja. Myślałam , ze taki artykuł wpłynie ma miłość bliźniego i ułatwi porozumienie, ale niestety po tym komentarzu widzę, że ciągle będą Ci którzy trzymają się litery zamiast uczyć się miłości od Chrystusa Jemu zostawiając osądy.
    • Gość
      27.04.2016 13:50
      Quma;O jakiej miłosci piszesz? Mąż jest zobowiązany do obdarzania miłością wyłącznie żony, a nie partnerki nieślubnej i żona jest zobowiązana do obdarzania miłością męża sakramentalnego, a nie partnera z którym związała się po rozwodzie. Małżonkowie też nie mają żadnego prawa, by mieszkać z innymi partnerami, bo zobowiązali sie dozgonnie życ ze współmałżonkami. Pamietasz jakie są słowa przysięgi małżeńskiej?. A hipokryzją jest właśnie życie z kimś innym niż małżonek i udawanie, że jest to zgodne z Bożymi Prawami. Pan Bóg powiedział, że małżeństwo jest nierozerwalne. Chyba nie powiesz, że gdy zamieszkasz z innym partnerem, niż swój mąż, to nie rozrywasz wten sposób małżeństwa?
  • Esther
    27.04.2016 21:07
    Tęsknota za Bogiem występuje zarówno u osób, które biorą czynny udział w sakramentach , jak i u osób , które są poza sakramentami.

    Wczoraj oglądałam w TV jak to żyją sobie Murzynki- kobiety, żony. Ich wyznanie pozwala mężczyźnie mieć więcej niż jedną żonę.
    Kobiecie natomiast przysługuje prawnie tylko jeden mężczyzna , który faktycznie ma prawo żonę odrzucić, jak mu się coś nie spodoba, wygnać ją , tak to określiła jedna z nich. Dwa dni "mąż " śpi z pierwszą żoną , a dwa następne dni z drugą.
    Zapytane czy im to odpowiada, więc jedna z nich powiedziała, że czuje zazdrość i chciałaby być pierwszą żoną. Kolacje jedzą wszyscy razem dzieci , dwie żony i mąż.
    Zabawna sytuacja, że mąż do prowadzącej pani redaktor, wyraził chęć że chciałby jeszcze chrześcijankę za żonę. Swoje żony kupił, jedną za 200 dolarów , a drugą bodajże za 100 dolarów.

    Tak więc Jezus Chrystus, jest niezwykle wrażliwy , uczuciowy, przenikliwy w widzeniu tego problemu.

    Wracając do katolickiego podwórka,
    można orzec, że przyjęcie sakramentalne Pana nie zawsze jest możliwe fizycznie. Mam na myśli sytuacje , gdzie nie ma kapłana lub sami z racji choćby prozaicznej, jak trudność w chodzeniu , bo nogi nie są posłuszne:), by dojść na Mszę Świętą.

    Zostaje wtedy komunia duchowa i transmisja radiowej Mszy Świętej lub przez TV.

    Wspomnę o siostrach zakonnych , które 3 lata nie miały możliwości spowiedzi i Mszy św. za wschodnią granicą Polski.

    Wnioskuję, że problem nie tkwi w przyjęciu lub nie przyjęciu Pana w Eucharystii. Problem jest w sercu.
  • GrzesiekW
    28.04.2016 00:40
    Strasznie mnie wzruszył ten artykuł. Naprawdę mi szkoda tych wszystkich osób, które tak bardzo chcą uczestniczyć w Eucharystii, a niestety poprzez tragiczne w skutkach błędy młodości nie mogą tego zrobić. Ktos zapyta, a co ty możesz o tym wiedzieć. I wówczas ja odpowiem, że sam jestem w takiej sytuacji. Nie mogę już więcej przyjąć Komunii Sw. własnie z tego powodu, ze żyję w kolejnym związku niesakramentalnym od czasu rozwodu. Nie zostało mi już nic innego w życiu, jak tylko poszukiwać kropel szczęścia w ramionach kobiet, z którymi może uda mi się stworzyć trwały, choć niestety niesakramentalny związek. Mea culpa, ale cóż robić? Lepsze to, niż np. popełnienie samobójstwa - mam nadzieję, że się ze mną zgodzicie.
    • Gość
      28.04.2016 10:56
      Artykuł jest tak napisany, żeby pokazać jedną stronę medalu i wzruszyć czytelnika. Można by napisać inaczej i pokazać porzuconą żonę i dzieci, które zostały odstawione na bok, bo mąż znalazł sobie inną partnerkę i żyje z nią w związku niesakramentalnym. O 'starą' rodzinę się nie martwi, płaci marne alimenty (lub nie płaci nic) , bo ma przecież do utrzymania nową żonę i nowe dzieci. Pierwsza zona haruje na dwa etaty, by utrzymać siebie i zapewnić dzieciom jakiś byt. O depresji żony porzuconej i traumie dzieci nawet szkoda wspominać, ale takie skutki ciągną się przez całe lata, lub całe życie. Dlaczego o tym nie napiszecie, tylko ciągle i ciągle o "biednych" niesakramentalnych, którzy nagle zapragnęli Komunii świętej? Pokażcie prawdziwy obraz krzywdy, jaką niosą rozwody, a nie ciągle lukrowane obrazki 'niesakramentalnych'
    • Gość
      28.04.2016 15:32
      @Grzesiek - A nie lepiej zamiast szukać pocieszenia w ramionach obcych kobiet - kochanek po prostu wrócić do sakramentalnej żony i zacząć renowację swojego małżeństwa? Są rekolekcje dla małżeństw w kryzysie , dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Każde małżeństwo jest do uratowania nawet poranione. Nawet jak Twoja sakramentalna żona nie chce Twojego powrotu, to sam zacznij się modlić na różańcu w intencji ratowania Twojego sakramentalnego małżeństwa a zobaczysz, że wszystko się zmieni i odwróci. Módl się tylko codziennie, systematycznie w tej właśnie intencji.
  • Gość
    28.04.2016 19:57
    Moznaby powiedziec tak: "Eh...grzesze ale cóż zrobic tak już jest i będzie. ..". Jak kogoś boli gardło ma gorączkę czy jest mu niedobrze to robi dosłownie wszystko żeby być zdrowym. Zycie w grzechu to choroba i trwanie w nim to powiedzenie sobie ze tak już jest, ze się tęskni za zdrowiem ale trwanie w chorobie to jest już moje życie i się już nie zmieni. Można dawać świadectwa żyjąc w czystości w kolejnych związkach ale trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy w ogóle mieszkanie z kimkolwiek bez ślubu jest ok? Jak bardzo na czymś zależy to ludzie są zdolni do wielu wyrzeczeń. ..idzie tu o najważniejsze sprawy ...o prawdziwego Boga. Do tego dochodzi złożona przysięga małżeńska. To że jedna ze stron ja złamała to nie znaczy ze druga strona tez może ja łamać. Bóg złączyl i człowiek niech nie rozdziela. Nie ma co robić z siebie ofiar tylko twardo stapać po ziemi. W razie śmierci w grzechu ciężkim ....eh.... kilka dziesiątki lat w grzechu choćby nie wiem jak usprawiedliwianym nie jest warte całej wieczności z Bogiem. Teraz żyją lata bez Boga i nie potrafią dla Niego zrezygnować z grzechu. Nie zdają sobie sprawy ze mogą żyć bez Boga cała wieczność.
  • zbm
    02.05.2016 18:59
    Lepiej zrobić jak były premier-najpierw żył ze swoją żoną dwadzieścia kilka lat "na cywilnym", a potem ksiądz na "oczach kamer" z tvn dał im śub tzw "kościelny"-i jaki stąd wniosek?-lepiej się nie "żenić " w kościele, to będziesz miał zawsze szanse aby się "nawrócić" jak były "PŁEMIEŁ", a tak będziesz się błąkał po jakiś "zastępczych eucharystiach". A serio to tak : młodzi odchodzą od ślubów właśnie dlatego, bo nie chcą mieć furtki zamkniętej jak ci "frajerzy" co są już zafiksowani w księgach parafialnych. Przecież większość młodych par żyje jak "po ślubie" i co niedziela do spowiedzi i do komuni świętej i jest ok, bo zawsze mogą coś zmienić, natomiast ci nieszczęśnicy skazani są na "bezbożmność" bo kiedyś się pomylili i dali się zwerbować na "sakramentalne tak".Pytanie : co to znaczy "życie w grzechu"?Gdyby nie ten "grzech", to ludzi już dawno nie byłoby na ziemi!Młody człowiek musi być grzeszny, musi mieć tzw "kudłate myśli", musi być "samcem " bo inaczej nigdy nie zbliżyłby się do kobiety.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg