Początki nie były łatwe. Gdy w życie weszła „proboszczowska ustawa” ks. Władysława Zązla z Kamesznicy, jego parafianie pytali: „Co, ksiądz zgłupiał? Wesele bez alkoholu?”. Dziś idea bezalkoholowego wesela święci triumfy i przyciągnie pod Wawel tłumy zwolenników.
Czerwiec, lipiec i sierpień to miesiące rekordowe ze względu na liczbę zawieranych małżeństw. Prawie dwie trzecie narzeczonych planuje ślub właśnie w tym okresie. Tak jest niezmiennie od lat. Zmieniają się natomiast ślubne obyczaje. Weselnicy coraz częściej zamiast po wódkę sięgają po wino. Coraz więcej wesel odbywa się też bez alkoholu. W ubiegłym roku napoje wyłącznie „bez procentów” spożywano na co dziesiątym weselu. Zwolennicy weselnej zabawy bez alkoholu tworzą liczący się dziś ruch społeczny, wspierany przez księży i biskupów. Spotykają się też co roku na tzw. Weselu Wesel. W tym roku umówili się w Krakowie.
Złoty środek?
Początek bezalkoholowym weselom dała „proboszczowska ustawa” ks. Władysława Zązla z Kamesznicy na Podbeskidziu. W 1986 roku, po liście kard. Franciszka Macharskiego na Wielki Post, w którym ówczesny metropolita krakowski pisał m.in. o pladze pijaństwa, ks. Zązel wydał „dokument”, w którym zalecał swoim parafianom, żeby „wesela, śluby i pogrzeby odbywały się bez alkoholu”. Kto zdeklarował się, że na jego weselu wódki nie będzie, wpłacał kaucję. Jeśli słowa nie dotrzymał, kaucja szła na budowę kościoła. Jeśli jednak wódki na weselu rzeczywiście nie było, proboszcz zwracał kaucję podwójnie.
Parafianie z początku oburzali się. „Co, ksiądz zgłupioł? Wesele bez gorzołki?” – pytali. – Pić niedużo to nic dużego, ale nie pić wcale – to dopiero coś, na to trzeba chłopa, baby tyz – odpowiadał w jednym z kazań ks. Zązel. Przeciw pomysłowi ks. Zązla byli nawet niektórzy koledzy księża. „Najlepszy jest złoty środek” – mówił jeden z nich. Niedługo później w jego parafii wracający z wesela nietrzeźwy kierowca uderzył w wóz wyładowany drągami. Jeden z nich przebił ciało kierowcy. Drewno przeszło – jak mówi ks. Zązel – przez ten „złoty środek”.
W założonej przez proboszcza z Kamesznicy Księdze Wesel Bezalkoholowych jest już kilkaset wpisów. Są tam m.in. nazwiska pochodzących z pobliskiej Milówki braci Golców. Muzycy też mieli wesela bezalkoholowe. Na pierwszej stronie księgi widnieje własnoręczny wpis bł. Jana Pawła II. Papież napisał: „Nie wolno tych inicjatyw ośmieszać i pomniejszać! Nie wolno! Zbyt wielka jest stawka, o którą chodzi. I trzeba tutaj iść pod prąd. Pod prąd społecznego nawyku i płytkiej opinii”.
Nie pij, chłopce, nie pij, to ci bedzie lepij...
Pary, które wzięły sobie do serca słowa polskiego papieża, utworzyły ruch Wesele Wesel, zapraszając do współpracy ks. Władysława Zązla. Pierwsze dwa spotkania odbyły się w Kamesznicy. W lipcu 1995 roku zjechało tam 60 par małżeńskich, a wśród tych, którzy przyjechali, byli też np. rodzice młodego chłopaka, którzy chcieli urządzić dla niego i jego narzeczonej wesele bezalkoholowe. W spotkaniu brało udział także ponad 100 par małżeńskich z samej Kamesznicy. Goście Wesela Wesel modlili się, odnowili ślubowanie małżeńskie, dzielili wspomnieniami. Wieczorem w remizie strażackiej w Kamesznicy odbyła się zabawa, która – jak wesele – trwała do białego rana. Wodzirejem był sam proboszcz, góral z dziada pradziada. Tak doskonale spisał się w tej roli, że uczestnicy zabawy nie chcieli puścić go do domu.
Następnego dnia przyszedł czas podsumowań. Wszyscy byli zgodni co do tego, że ten zjazd to dla nich „czas dobrych rekolekcji”. Wtedy zrodziła się także idea, aby Wesela Wesel organizować co roku w innym miejscu Polski. Spotkania tego typu odbyły się już m.in. w: Częstochowie, Radomiu, Warszawie, Olsztynie, Bydgoszczy, Starym Sączu, Tarnowie, a nawet w... Rzymie. Z roku na rok gromadzą coraz większą liczbę uczestników. Do Tarnowa w 2008 r. przyjechało prawie 200 par! Kraków po raz pierwszy był gospodarzem Wesela Wesel w 2000 r. Jednym z animatorów tego spotkania był ks. prał. Franciszek Kołacz z parafii św. Józefa w Krakowie-Podgórzu. Na spotkanie przyjechały pary z wszystkich zakątków kraju, m.in. z Podhala, Białegostoku, Koszęcina, Jeleniej Góry, Jastrzębia, Sądecczyzny. W tym roku uczestnicy Wesela Wesel znów zjadą pod Wawel. Agata Gorczowska, która wraz z mężem Stanisławem jest organizatorem tej imprezy, ocenia, że do Krakowa może przyjechać w sierpniu nawet pół tysiąca osób!
Bardzo duże wyzwanie
Agata i Stanisław Gorzowscy pobrali się 13 lat temu. Na ich weselu też nie było alkoholu. – Pomimo to wszyscy świetnie się bawili. Tańce trwały do białego rana – wspomina pani Agata. Podobnie było na imprezie, którą zorganizowali z okazji okrągłej rocznicy ślubu. Gości mieli nawet więcej niż na weselu. Gratulowali im pomysłu i organizacji. Wtedy doszli do wniosku, że może będą w stanie zorganizować w Krakowie Wesele Wesel. – Już od pewnego czasu przyjaciele ze stowarzyszenia w różny sposób sugerowali nam, abyśmy się podjęli takiego zadania. Doszliśmy do wniosku, że spróbujemy. Dzisiaj, na trzy miesiące przed tą imprezą, muszę przyznać, że obawiamy się, czy wszystko się uda. Nie spodziewaliśmy się, że to będzie tak duże wyzwanie – przyznaje Agata Gorczowska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.
"Mikołaje" zarobią więcej na imprezach firmowych, mniej - w galeriach handlowych.