Nasz syn dokonał rewolucji

8 czerwca 2013 roku na ślubie Sylwii i Rafała Świerczyńskich ich druhną była córka Natalka, a syn Krzysiek podawał im obrączki. Nikt by nie pomyślał, że ten uśmiechnięty chłopiec cierpi na autyzm. I że ten ślub, tak jak inne cuda w ich domu, stał się za jego sprawą.

Sens

– Małżeństwo sakramentalne jest wartością, bo wykracza poza granice życia – mówi Sylwia. – Przysięgaliśmy sobie przed Bogiem i teraz wiemy, że nawet kiedy się posprzeczamy, nie możemy odpuścić. Więc nie warto toczyć sporów, skoro i tak będziemy ze sobą na zawsze. W związku kontraktowym i sakramentalnym niby są ci sami ludzie, ale w tym pierwszym każdy pielęgnuje swój egoizm, przepycha się ze swoim. Po czwartym czy piątym ślubie cywilnym każdy chce się ustawić jak najwygodniej. Małżeństwo sakramentalne daje siłę, bo czuwa nad nim Bóg, mocniejszy od ludzkich słabości. Oczywiście nie stajemy się idealni, ale łatwiej radzić sobie z konfliktami.

W radzeniu z problemami pomaga im też Krzyś. Każdy dzień zaczyna od przytulenia mamy i wyznania: „Kocham cię. Jesteś najlepszą mamusią”. I choć dzieci autystyczne, według mądrych podręczników, nie powinny wykazywać się empatią, on troszczy się o bliskich.

– Autyzm to zaburzenie rozwojowe, które charakteryzuje się trudnościami w relacjach społecznych – opowiada mama. – Chorzy nie podtrzymują kontaktu wzrokowego, nie reagują na swoje imię, nie potrafią pokazać palcem, nie uczą się przez naśladowanie innych. Dziecko rozprasza się, ucieka, woli własne aktywności.

Jej synek potrafił godzinami kręcić w kółko samochodzik albo ustawiać w szeregach kilka aut. „Przez cały wieczór i następny dzień Tymek zastanawiał się, co to może znaczyć, że właśnie on ma ten »autyzm«. Gdzie go ma? Po przeszukaniu wszystkich kieszeni był pewny, że żaden autyzm się tam nie schował. (…) Na wszelki wypadek nie dał nic poznać po sobie, że analizuje głęboko całą tę sprawę. Zachowywał się tak jak zwykle, ustawiał szeregi piramidek z piasku i wydawał się rodzinie oddalony i bardzo zamknięty w swoich własnych myślach” – opisała syna w książeczce „Dinozaur Tymek nie chce jeść mięsa…”.

Choć jest lekarzem, pamięta swoją bezradność, kiedy na początku poddano jej Krzysia intensywnej terapii. Zdecydowała się pracować na pół etatu i sama zaczęła się zajmować przywracaniem go światu. Dziś Krzysiek, bo tak do niego się zwracają, biegle czyta, właśnie wrócił do domu z kilkoma komiksami. Od początku podstawówki w ramach edukacji domowej uczy się w katolickim Kolegium Świętej Rodziny. Dołączyła też do niego utalentowana pisarsko Natalka. W kolejnych klasach Krzyś otrzymywał maksymalną liczbę punktów za końcowe testy, bo ma świetną pamięć i szybko się uczy. Ale nie zawsze tak było. Kiedy proszono go, żeby zapukał dwa razy w stół, odmawiał, szamotał się, rzucał na ziemię. Długi czas milczał z uporem, nie wiedząc, że język służy do komunikacji.

– Wreszcie kiedyś, po godzinie powtarzania, wycisnęliśmy z niego pierwszą sylabę w życiu: „bu”, bo bardzo chciał zjeść bułkę – wspomina mama. – Zawzięłam się i sama codziennie z nim pracowałam w domu, przekonana, że rodzic to najlepszy terapeuta. Na ścianie, gdzie znajduje się ich domowy ołtarzyk, obok Matki Bożej Fatimskiej i o. Pio, widać zdjęcie Krzysia z I Komunii św. Tak pokochał odmawianie Różańca, że bez niego i lektury Pisma Świętego nie chce iść spać.

– Przede wszystkim kocham brata. To, że jest autystykiem, to poboczne – mówi jego siostra Natalia. – Jego choroba odnowiła nasze więzi i sprawia, że jesteśmy sobie bliscy bardziej niż inne rodziny. Czujemy potrzebę pomagania sobie wzajemnie.

– Cały czas uciekamy od cierpienia, a tu Chrystus przychodzi i nadaje mu sens – podsumowuje jej mama.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg